Będzie bardzo ciekawie

115 6 0
                                    

Po lekcji matematyki, czyli najmniej znienawidzonego prze zemnie przedmiotu, poszłam na patio spotkać się z Alice. Jak tylko wyszłam z budynku rzuciła się na mnie niebieskooka brunetka.
- Em słyszałaś o Rayanie? Podobno pani Simpson przyłapała go jak nagi chodzi po korytarzu podczas pierwszej lekcji - wybuchła śmiechem - Niedość że był nagi to jeszcze zakrywał się tylko chustą w kwiaty. Żałuje, że tego nie widziałam. To musiało wyglądać komicznie. Ciekawe kto go tak urządził? - po jej słowach uśmiechnęłam się triumfalnie - To byłaś ty?? - Al patrzyła na mnie chwile niedowierzając, a potem wybuchła śmiechem - Wiedziałam, że go nienawidzisz, ale żeby tak go upokorzyć? - zaśmiała się jeszcze bardziej.
- Sam się o to prosił. Złapał mnie przed szkołą i powiedział jak to nam było razem dobrze. A potem zaproponował mi szybki numerek w kiblu. Nie wytrzymałam i uznałam, że się mu odpłacę pięknym za nadobne.
- Jesteś geniuszem zemsty. Ja bym dupkowi po prostu przywaliła, ale twój plan był lepszy. Do końca roku wszyscy będą się z niego śmiali.
- O to właśnie mi chodziło. - znowu posłałam przyjaciółce triumfalny uśmiech.
- Ej gadałeś już dzisiaj z Samem? - zapytałam ją kiedy ruszyliśmy pod sale gdzie miała się odbyć godzina wychowawcza.
- Nie, a co?- zaciekawiła się Ali.
- A nic takiego. - uśmiechnęła się pod nosem.
- Ej teraz musisz mi powiedzieć o co ci chodzi. - powiedziała brunetka z wyrzutem i uderzyła mnie lekko w ramię.
- Nie mogę to niespodzianka. Sammy mnie zabije jak ci powiem.
- No weź. Musisz mi powiedzieć. Bo się ma ciebie obrażę.- skrzyżowała ręce na piersiach i zrobiła naburmuszoną minę.
- No dobra powiem ci - Ali podskoczyła z podekscytowani - Ale masz udawać zaskoczoną.
- Zaskoczoną czym?? - ponagliła mnie brunetka.
- Wydaje mi się, że Sam zaprosi cię dzisiaj na randkę. - Ali zamurowało. Stała osłupiała i się nie ruszała - Ej Al wszystko okej?? - zapytałam zmartwiona. Alice spojrzała na mnie, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Nie żartujesz, prawda?- pokręciłam przecząco głową. Ali rzuciła mi się na szyje i zaczęła piszczeć.
- To cudownie!!!!!!- śmiała się nadal wtulona we mnie.
- Ej, a kto mnie przytuli? - odwróciliśmy się i zobaczyliśmy za nami Liama, naszego najlepszego przyjaciela, który stał z otwartymi ramionami, czekając aż ktoś go przytuli.
- Nie wiem czy zasłużyłeś - odpowiedziałam mu, ale i tak podeszłam i się do niego przytuliłam. - Tęskniłam za tobą Li- powiedziałam wtulona w niego. Nie widziałam się z nim całe wakacje, bo wyjechał z rodzicami do Europy.
- Ja też tęskniłem mała- pocałował mnie w głowę.
- A ze mną się nie przywitasz? - spytała urażona Alice.
- No chodź tu promyczku - zaśmiał się i przyciągną do siemię brunetkę. Liam uwielbiał dawać nam słodkie ksywki. Za to po części go kochałyśmy. Kiedy odkleił się od Ali popatrzył na mnie.
- Powiedz, że to ty tak załatwiłaś Evansa dzisiaj rano - posłał mi uśmiech.
- A No ja. - odpowiedziałam dumna. Szatyn podniósł mnie i zaczął się kręcić.
- Wiedziałem, że to ty. - odstawił mnie na ziemie- Znam tylko jedna osobę, która jest tak przebiegła i zarazem ma w sobie tyle klasy.
- Polecam się na przyszłość - ukłoniłam się teatralnie.
Zadzwonił dzwonek na lekcje. Ruszyliśmy w trójkę w stronę klasy. Usiedliśmy tak jak zwykle, czyli ja z Ali, a Liam za nami. Po chwili do klasy weszła pani Jones witając się ze wszystkimi. Była to jedna z najfajniejszych nauczycielek w szkole, ponieważ jak na nauczyciela była całkiem młoda. Miała z nami świetny kontakt wiec wszyscy cieszyli się, że to ona jest naszą wychowawczynią. Myśle, że najbardziej zadowoleni z tego faktu byli chłopcy ponieważ pani Jones do brzydkich nie należała.
- Witam was po wakacjach. Zanim zaczniemy omawiać sprawy organizacyjne chciałabym przedstawić wam nowego kolegę - w tym momencie do klasy wszedł wysoki blondyn z niebieskimi oczami i cudownym uśmiechem. Ubrany był w czarne spodnie, które opinały jego umięśnione nogi oraz biały t-shirt, przez który prześwitywaniu jego liczne tatuaże i niesamowicie wyrzeźbiona klata. Na to miał narzuconą dżinsową kurtkę, a przez ramię przewieszony miał plecak. Całość prezentowała się wspaniałe. Na jego widok wszystkie dziewczyny w klasie zaczęły piszczeć. Mimo że na mnie rownież zrobił niemałe wrażenie postanowiłam udawać opanowaną.
- To jest Jake. Przeniósł się do nas z Nowego Jorku. Mam nadzieje że dobrze go przywitacie - myśle, że dziewczyny się nim zajmą, jeśli wiecie co mam na myśli. Jake, po tym jak pani Jones go przedstawiła, usiadł w ławce z Liamem, ponieważ było to jedyne wolne miejsce w klasie.
- Hej jestem Jake, ale to już chyba wiecie - przywitał się z nami z wielkim uśmiechem na ustach. Boże jaki ten uśmiech był piękny.
- Cześć jestem Emily, a to Alice i Liam - podałam mu rękę. Wziął ja i pocałował. Proszę jaki dżentelmen.
- Miło poznać. Bałem się, że w tej budzie będzie słabo ale teraz myśle, że się myliłem - powiedział patrząc prosto w moje oczy.
- Myśle, że może być całkiem ciekawie - odpowiedziałam posyłając mu zalotny uśmiech.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - powiedział mi na ucho kiedy już się odwróciłam.

Będzie bardzo ciekawie.

********************
I jak wam się podoba. Czekam na wasze komentarze 😘

My Angel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz