Nie może mnie zranić

42 3 0
                                    

- AŁA!!! - krzyknęłam szeptem, kiedy Jake nadepnął na moją stopę. Staliśmy przed budynkiem szkoły w zupełnych ciemnościach.
- Sorka - przeprosił cicho.
- Możesz mi powiedzieć na co czekamy?? - stoimy już tak pół godziny, a Jake nie wyglada jakby się mu spieszyło.
- Aż ochroniarz zamknie frontowe drzwi i pójdzie do swojej kanciapy - odpowiedział wpatrzony w wejście budynku.
Jak na jego życzenie, drzwi otworzyły się i wyszedł przez nie starszy mężczyzna. Rozejrzał się i wrócił do środka, prawdopodobnie zamykając drzwi na klucz.
Jake odczekał jakieś 10 minut i ruszył w stronę szkoły, ciagnąć mnie za sobą. Kiedy stanęliśmy przed wejściem, zajrzał przez szybę do środka, aby upewnić się czy ochroniarz na pewno odszedł i otworzył drzwi kluczami, zabranymi z gabinetu dyrektora. Weszliśmy do środka i po cichu skierowaliśmy się w stronę sekretariatu. Wcześniej ustaliliśmy, że zaczniemy od gabinetu pana Fray.
Szliśmy ciemnym korytarzem. Nagle Jake odwrócił się i wepchnął mnie do mijanej przez nas klasy. Szybko wszedł za mną i zamknął drzwi. Kiedy chciałam zapytać go o co chodzi, położył mi swoją dłoń na ustach, tak abym nie mogła się odezwać. Po chwili usłyszałam kroki na korytarzu, a zaraz po tym zobaczyłam w szparze pod drzwiami błysk latarki. Ktoś stanął pod klasą, w której się znajdowaliśmy. Stał przed nią, zapewne upewniając sie czy w pobliżu, aby napewno nikogo nie ma. Po chwili odszedł. Kiedy kroki ucichły wypuściłam powietrze. Nawet nie zauważyłam, że je wstrzymywałam.
- Było blisko - szepnął Jake.
Wyszliśmy z klasy i znowu ruszyliśmy do gabinetu dyrektora.
Kiedy dotarliśmy do celu blondyn wyjął pęk kluczy i zaczął szukać tego właściwego. Gdy go znalazł szybko otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka, wbijając się w moje usta. Oderwał się ode mnie na chwile, aby zamknąć drzwi na klucz, po czym wrócił i znowu zaczął mnie całować. Zaczął iść do przodu, popychając mnie lekko na biurko dyrektora. Ani przez chwile nie oderwał się od moich ust. Rękoma błądził po moim ciele, aż natrafił na krawędź koszulki. Włożył pod nią ręce i po chwili leżała ona w kącie. Nie zostałam mu długo dłużna i zaraz potem jego górna cześć garderoby dołączyła do mojej.
- Biurko czy fotel? - zapytał miedzy pocałunkami.
- Biurko - wysapałam, odpinając spodnie chłopaka. On nie czekał dłużej i ściągnął rownież moje. Złapał mnie pod udami, tak żebym oplatała go nogami w pasie i posadził na biurku. Zszedł pocałunkami na moją szyję, zostawiajac na niej liczne malinki. Jego ręce błądziły po moim ciele, a kiedy napotkał na zapięcie od stanika rozpiął go. Zsunęłam ramiączka i zrzuciłam go na ziemię. Jake przeniósł dłonie na moje piersi i zaczął je masować, a z moich ust wydobył się jęk rozkoszy. W tym momencie jestem taka napalona, że już dłużej nie wytrzymam. Łapie za pasek od bokserek chłopaka i szybkim ruchem ściągnęłam je. Jake spojrzał na mnie z łobuzerskim uśmiechem.
- Kochanie spokojnie - zaśmiał się - Mamy czas.
- Ale ja mam na ciebie taką wielką ochotę - położyłam ręce na jego ramionach i przyciągnęłam go bliżej siebie - Chciałabym poczuć cię w sobie - zaczęłam całować jego szyję - Słuchać naszych jęków - spojrzałam mu w oczy - I pieprzyć się z tobą do nieprzytomności - dostrzegłam błysk pożądania w jego oczach, a zaraz potem chłopak wbił się w moje usta i zaczął całować mnie namiętnie. Ten pocałunek był trochę inny niż pozostałe. Był wolniejszy. Namiętniejszy. Przepełniony był czułością i miłością. Zaraz miłością?? Przecież ja nie kocham. Nie zakochuje się. Co ten chłopak ma takiego w sobie, że mnie zmienił. Zburzył jakaś siane, która budowałam wokół siebie, bo bałam się zostać zraniona. Wcześniej udało się to tylko Rayan'owi. Ale on był dupkiem. Zranił mnie. Zdradził. Mam nadzieje, że Jake będzie lepszy. Nie, ja nie mam nadziei. Ja to wiem. Dlatego właśnie się w nim zakochałam.
- To była najseksowniejsza przemowa na świecie - powiedział, kiedy się od siebie oderwaliśmy i położył swoje czoło na moim, tak że teraz stykaliśmy się nosami, a ja zachichotałam na jego słowa - Mowię serio - przeniósł swoje usta na moje ucho - Jestem teraz twardy jak nigdy wcześniej - wyszeptał, muskając wargami moje ucho, na co zadrżałam - Uwielbiam to jak na ciebie działam - powiedział cicho i musnął moją łechtaczkę przez materiał majtek, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz - Wystarczy, że cie dotknę - wsunął dłoń za gumkę moich stringów i zsunął je ze mnie - A ty cała drżysz - włożył we mnie palec. Wciągnęłam powietrze. Zrobił to niespodziewanie i gwałtownie. Czyli tak jak najbardziej lubię - Jesteś taka mokra - musnął moje usta swoimi - A ja dopiero się rozkręcam - dołożył drugi palec. Poczułam przyjemny ucisk w podbrzuszu - Co ty na to, żebyśmy spełnili twoje pragnienie?? - poruszał palcami we mnie, a kciukiem pocierał łechtaczkę. Jęczałam głośno. Było mi tak cholernie dobrze - Będziemy się dzisiaj pieprzyć do nieprzytomności - przyspieszył i zaczął robić mi malinkę na obojczyku - W każdej pieprzonej sali w tej cholernej szkole, będę cię tak długo pieprzył, aż mnie będziesz błagała, żebym przestał - jeszcze bardziej przyspieszył, a ja jęknęłam głośno. Chciałam mu coś odpowiedzieć, ale sprawiał mi taką cholerną przyjemność, że nie byłam w stanie - Będę cię pieprzył tak mocno, że jutro nie będziesz mogła chodzi - byłam już blisko.
- Jake - wyjęczałam - Zaraz.... zaraz.... - sapałam.
- Powiedz to kochanie - wyszeptał mi do ucha - Chcę to usłyszeć - przygryzł jego płatek.
- Zaraz dojadę - wyjęczałam i w tym samym momencie osiągnęłam szczyt. Jake spojrzał na mnie zadowolony z siebie. Wyją ze mnie palce i oblizał je.
- Jesteś taka dobra - wymruczał, przyciągając mnie do siebie. Objęłam rekami jego szyje i przyciągnęłam go bliżej siebie.
- Nie wątpię - uśmiechnęłam się zadziornie.
- Kocham jak tak robisz - powiedział i posłał mi najpiękniejszy uśmiech jaki w życiu widziałam.
- Jake? - powiedziałam lekko zmieszana.
- Tak kochanie? - spojrzał na mnie pytająco. Dobra Emily, musisz mu to powiedzieć. Teraz albo nigdy.
- Bo ja..... - urwałam. A co jeśli on nie czuje do mnie tego samego. A jeśli po prostu lubi mnie posuwać i tak na prawdę nic dla niego nie znaczę.
- Tak słoneczko? - dopytywał patrząc mi w oczy. Kiedy się im przyglądałam zrozumiałam, że on też mnie kocha. Patrzy na mnie z miłością i czułością. Jakbym była dla niego całym światem. Dlaczego ja w ogóle pomyslałam, że chodzi mu tylko o seks? Przecież jak mu powiedziałam, że nie bawię się w związki to się na mnie obraził. On na pewno musi mnie kochać. Wiem to. Ale on nie wie, że ja go kocham.
- Jake - spojrzałam w jego piękne błękitne
oczy - Kocham Cię - wyszeptałam. Jake patrzył na mnie niepewnie. Jakbym sobie żartowała. Ale ja nie żartuje. Kocham go najmocniej na świecie.
- Mówisz serio?? - zapytał, czekając aż go wyśmieje, albo powiem, że to wszystko to był tylko żart.
- Serio, serio - odpowiedziałam pewnie. Chłopak uśmiechnął się szeroko, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki, które uwielbiałam. Patrzył się jeszcze chwile na mnie niepewnie, po czym wbił się w moje usta. Ten pocałunek był jeszcze delikatniejszy i czulszy niż poprzedni. Myślałam, że się zaraz rozpłynę. Jego wargi musiały moje. Jego język pieścił mi podniebienie. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, kiedy zabrakło nam powietrza. Jake odsunął się ode mnie tylko troszeczkę, tak żebyśmy stykali się czołami.
- Nawet nie wiesz, jak długo czekałem, aż mi to powiesz - powiedział i mimo że miałam zamknięte oczy wiedziałam, że się uśmiecha - Ja ciebie też kocham Emily - gdy to powiedział poczułam motylki w brzuchu. To był najlepszy moment w moim życiu. Chłopak, którego kocham odwzajemnia moje uczucia. Wiem, że nie mnie zrani. Kocha mnie.

Nie może mnie zranić.

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziałów, ale po pierwsze nie miałam czasu, a po drugie weny. Od teraz postaram się dodawać rozdziały przynajmniej raz w tygodniu. Mam nadzieje, że ten rozdział się wam podobał 😊

My Angel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz