18

1.4K 92 18
                                    

P.o.v. Leny

Czułam, że głowę mam dziwnie ciężką i do tego obolałą. Otworzyłam oczy i ujrzałam tylko ciemność, chwilę zajęło mi przyzwyczajenie oczu do tej ciemności. Rozejrzałam się po pokoju w którym byłam i stwierdziłam, że to nie jest pokój w wieży Starka, ponieważ ten ma stare drewniane łóżko, oraz jak próbowałam wstać to nie mogłam, bo poczułam coś ciężkiego na rękach, jak się dobrze zastanowić zostałam porwana i zamknięta w pokoju jak jakimś lochu, co ciekawe ostatni raz stało się to pół roku temu, przez faceta, którego trzeba było zamknąć w więzieniu za zdradę CIS do tego nielegalny handel.

Leon.

Dlaczego tak przystojny mężczyzna zrobił takie rzeczy, nikt poza nim tego nie widział no oczywiście zniszczyłam mu związek z naprawdę dziwną dziewczyną. Nie wiem ile tu jestem, ale mi się nie podoba fakt, że jestem przykuta do ściany. Usłyszałam kroki oraz otwierane drzwi i nagle oślepiło mnie światło z lampy na suficie. Nie ma to jak dostać fleszem po oczach, zanim oczy wróciły do normy usłyszałam:

- Widzę, że się obudziłaś Yang, dawno się nie widzieliśmy. Jakieś pół roku? Tak coś w tym stylu. - warknęłam tylko jak usłyszałam ten cudowny władczy acz delikatny głos mówiąc:

- Leon dlaczego mnie to nie dziwi? Ostatnio było podobnie, też mnie porwałeś i zamknąłeś w jakimś pokoju urządzonym podobnie do lochu. Mów czego chcesz, a nie, udajesz wspaniałego znajomego. - na jego twarzy pojawił się groźny uśmiech gdy powiedział:

- Wreszcie mogę ci się odpłacić za zniszczenie mi życia w Londynie, przyznam dobrze się ukrywałyście ale nie na tyle bym was nie znalazł. Naprawdę uważasz, że w wieży Starka jest tak bezpiecznie na jaką wygląda? - w tym momencie to ja się uśmiechnęłam mówiąc:

- Ja wiem, że w wieży Starka bezpiecznie nie jest, ale gdzieś mieszkać muszę. - jak skończyłam mówić spojrzałam na jego toksycznozielone oczy.

 - jak skończyłam mówić spojrzałam na jego toksycznozielone oczy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Powiedziałam:

- To, że twoje życie z tą lalunią zostało zniszczone w taki sposób to jeszcze nic w porównaniu ze mną. Ja przez te misję nie mogę na nic liczyć jak tylko na szybki i mały przelotny romans, ty masz teraz spokój i śmiało możesz żyć w spokoju bez narażania życia, a ja nawet na to nie mogę liczyć. Zawsze muszę uważać na siebie i na Ying - wypowiedziałam te słowa naprawdę zła gdy zapytał:

- A dlaczego nie zostawisz tej Ying i nie przestaniesz tak się narażać? W końcu co ona zrobiła dla ciebie? - odwróciłam wzrok i powiedziałam:

- Nie ważne czy coś dla mnie zrobiła czy też nie, ona jest jedyną osobą z którą mogę szczerze i prawdziwie porozmawiać i jej zaufać. - podszedł do mnie i chwytając w pomiędzy palec wskazujący a kciuk moją brodę, odwrócił mi głowę tak bym patrzyła na niego gdy powiedział:

- Ponieważ nie zasłużyła na to, ona sama sobie może nie poradzić, bez ciebie dawno by zginęła albo nadal siedziała w szponach TARCZY. - puścił moją brodę i uderzył mnie w twarz z pięści, przy okazji przecinają mi wargę więc wypluwając na bok trochę krwi ze silną powiedziałam:

- Może uważasz, że Diana nie jest niczego warta, ale ty nie znasz jej tak jak ja. Ty pewnie nie wiesz co znaczy mieć prawdziwych przyjaciół... - nie dał mi dokończyć kopiąc mnie w brzuchu, wolałam nie odzywać się, bo bardziej bym oberwała. Widząc, że z nim nie będę rozmawiać wyszedł zostawiając mnie w nim samą.

P.o.v. Diany

- Porwana!? - wrzasnęłam Tonemu w twarz - Gdzie?! Jak?! Kiedy?! - Tony zamknął mi usta swoją dłonią.

- Nie wiedziałem, że umiesz się aż tak wydzierać.

- Mjm hm ylmym - wrzeszczałam przez zasłonięte usta.

- Posłuchaj Słońce. Nie wiem jak udało im się porwać moją niezniszczalną i nieugiętą kuzynkę, ale nie ma takiej rzeczy, a nawet osoby, która stanowiłaby dla niej przeszkodę nie do przejścia - uwolnił moje usta.

- To po co by się ukrywała ze mną tyle lat?! - miałam łzy w oczach - Zawsze ukrywałyśmy się przed tymi durniami, którzy chcieli coś nam zrobić. Skoro nie ma przeszkód nie do przejścia, to dlaczego się ukrywała? - głos mi się łamał.

- Nie wiem czy powinnaś to wiedzieć...

- Co?!

- Jesteś pewna, że chcesz wiedzieć dlaczego Lena tak długo ukrywała się w cieniu razem z Tobą Słońce?

Ignorowałam to "Słońce" nie będę się teraz z nim o to kłócić. Lena jest ważniejsza.

- Chcę wiedzieć - odpowiedziałam trochę pewniej.

- Ona wszystko robiła dla Ciebie. Ukrywała się razem z Tobą, bo chciała Cię strzec. Jest od Ciebie rok starsza. To zawsze jeden rok więcej przeżyć. Nie koniecznie miłych. Ona doskonale wie jacy są ludzie. Jaki jest świat. Ty nie... Lena nie chciała źle. Chroniła Cię przez cały ten czas, bo coś dla niej znaczysz.

- Ale... Zawsze... I... Ja...

- Skarbie wiem, że to Cię boli no ale taka jest prawda. Gdyby nie Lena pewnie dalej siedziałabyś w TARCZY.

Przytulił mnie mocno. Łzy leciały mi strumieniem po twarzy. Przytuliłam się do Tonego. Potrzebowałam pocieszenia.

- Leny już nie ma - szepnęłam sama do siebie. Jednak Stark to usłyszał.

- Hej Lena jest równie silna i niezniszczalna jak młot Thora.

Zaśmiałam się. Było to naprawdę niezłe porównanie.

- Muszę ją znaleźć.

- Skarbie to zbyt niebezpieczne...

- Ale ja muszę Tony. Jeśli jej nie znajdę będę czuła pustkę. Lena jest dla mnie naprawdę ważna. Gdyby tobie kogoś takiego porwano, to zostawiłbyś tę osobę na pastwę losu?

Tony spojrzał mi w oczy.

- Nigdy bym nie pozwolił abyś ktoś Cię porwał.

- Och... - jestem dla niego aż tak ważna? - W takim razie pomóż mi ją odbić.

- Zgoda, ale...

- Nie ma żadnych ale! Musimy się pospieszyć zanim coś jej się stanie.

- No dobra tylko że...

- Wyruszamy natychmiast jednym z twoich samolotów.

- Może najpierw wyjdziemy z basenu i się ubierzemy? Bo nie mam zamiaru paradować w takim stroju. Chyba, że chcesz mnie takiego oglądać - uśmiechnął się zadowolony z siebie.

- Eee... - wróciłam do tu i teraz - trzeba się ubrać... - spaliłam buraka.

Tony zaczął się głośno śmiać.

- Jesteś urocza jak sobie coś postanowisz. Zapominasz o całym Bożym świecie.

- A gdybym...

Uciszył mnie pocałunkiem, który z każdą chwilą stawał się namiętniejszy. Po całym moim ciele przeszły ciepłe dreszcze. Odwzajemniłam pocałunek. Tony był tym zaskoczony, ale tylko na sekundę. W końcu oderwaliśmy się od siebie.

- Lena czeka - powiedziałam.

Uśmiech nie schodził mu z twarzy.

- Czy ona musi być porywana abyś mnie całowała?

- Nie. Ale musi być odbita jeśli chcesz powtórkę.

Bez zastanowienia popłynął ciągnąc mnie ze sobą do krawędzi basenu.

Avengers: Ying i YangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz