27

1.2K 68 2
                                    

P.o.v. Diany

Przebrałam się w swój specjalny strój. Chciałam wyjść stąd niepostrzeżenie i w ostateczności zaufać Patchowi. Wydawał się serio w porządku. Pomógł mi i w ogóle... Jednak nie mogłam tak o, dać się złapać w jakąkolwiek i czyjąkolwiek pułapkę. Nie znam Lokiego tak jak Lena. Może się okazać dla mnie naprawdę trudnym przeciwnikiem.

Włączyłam tryb niewidzialności i ruszyłam korytarzem w stronę schodów. Patch czekał na mnie przed jednym z największych parków w N.Y. zanim doszłam do schodów usłyszałam za sobą kroki.

Stev! Co tu robisz?! Wszystko mi popsujesz!

Szedł dalej. Widziałam jak puka w moje drzwi i lekko je uchyla. Na chwilę wszedł do środka i wyszedł z zaniepokojoną miną znów drepcząc w moją stronę. Wyciągnął telefon.

Co on robi?

Nagle przyłożył słuchawkę do ucha i czekał.

Mój telefon zaczął drzeć się na cały korytarz.

Cholera!

- Diana? Wybierasz się gdzieś? - powiedział w przestrzeń zadowolony z siebie.

Wyłączyłam niewidzialność.

- Posłuchaj... - znowu powiedzieliśmy jednocześnie.

- Ty pierwsza - założył na siebie ramiona - tłumacz się gdzie się wybierasz o świcie.

- Możliwe, że wiem gdzie dokładnie jest Lena.

Zaśmiał się.

- Widzisz... ja na 100% wiem gdzie jest.

- Co?! I czemu nic nie mówisz?!

- Przecież powiedziałem.

- Gdzie?

Padał mi miejsce które również wskazał Patch.

- Więc to prawda, albo pułapka - uderzyłam pięścią w otwartą dłoń.

- Choć. Jedziemy tam.

- Co? Nie! Muszę iść sama.

- Zwariowałaś?

- Patch powiedział...

- Nie zostawię Cię samej z tym Patchem. Przyda ci się moja pomoc. Innych również.

- Dobra, ale bądźcie za mną pięć minut w tyle. Nie wiem jak on by na wasze wsparcie zareagował.

- Trzy minuty.

- Dziesięć.

- No dobra niech będzie pięć - westchnął.

- Jej! Widzimy się na miejscu. Dziś odbijemy Lenę.

Pocałowałam go w policzek i wchodząc do windy wcisnęłam przycisk ma parter i włączyłam tryb niewidzialności.

!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡

W końcu dostrzegłam Patcha opierającego się o drzewo za wejściem do parku. Podeszłam do niego i znów stałam się widzialna.

- Miło Cię widzieć. Miałem jednak trochę nadziei, że nie przyjdziesz.

- Dlaczego?

- Nie chciałem abyś się okazała osobą zanadto ufną.

- Miałam trochę wątpliwości co do przybycia tutaj. Poza tym na wszelki wypadek zabezpieczyłam się na twoją zdradę.

Uśmiechnął się miło.

- Jakie to zabezpieczenie? - podszedł bliżej uśmiechając się pięknie.

Avengers: Ying i YangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz