P.o.v. Diany
Przebrałam się w swój specjalny strój. Chciałam wyjść stąd niepostrzeżenie i w ostateczności zaufać Patchowi. Wydawał się serio w porządku. Pomógł mi i w ogóle... Jednak nie mogłam tak o, dać się złapać w jakąkolwiek i czyjąkolwiek pułapkę. Nie znam Lokiego tak jak Lena. Może się okazać dla mnie naprawdę trudnym przeciwnikiem.
Włączyłam tryb niewidzialności i ruszyłam korytarzem w stronę schodów. Patch czekał na mnie przed jednym z największych parków w N.Y. zanim doszłam do schodów usłyszałam za sobą kroki.
Stev! Co tu robisz?! Wszystko mi popsujesz!
Szedł dalej. Widziałam jak puka w moje drzwi i lekko je uchyla. Na chwilę wszedł do środka i wyszedł z zaniepokojoną miną znów drepcząc w moją stronę. Wyciągnął telefon.
Co on robi?
Nagle przyłożył słuchawkę do ucha i czekał.
Mój telefon zaczął drzeć się na cały korytarz.
Cholera!
- Diana? Wybierasz się gdzieś? - powiedział w przestrzeń zadowolony z siebie.
Wyłączyłam niewidzialność.
- Posłuchaj... - znowu powiedzieliśmy jednocześnie.
- Ty pierwsza - założył na siebie ramiona - tłumacz się gdzie się wybierasz o świcie.
- Możliwe, że wiem gdzie dokładnie jest Lena.
Zaśmiał się.
- Widzisz... ja na 100% wiem gdzie jest.
- Co?! I czemu nic nie mówisz?!
- Przecież powiedziałem.
- Gdzie?
Padał mi miejsce które również wskazał Patch.
- Więc to prawda, albo pułapka - uderzyłam pięścią w otwartą dłoń.
- Choć. Jedziemy tam.
- Co? Nie! Muszę iść sama.
- Zwariowałaś?
- Patch powiedział...
- Nie zostawię Cię samej z tym Patchem. Przyda ci się moja pomoc. Innych również.
- Dobra, ale bądźcie za mną pięć minut w tyle. Nie wiem jak on by na wasze wsparcie zareagował.
- Trzy minuty.
- Dziesięć.
- No dobra niech będzie pięć - westchnął.
- Jej! Widzimy się na miejscu. Dziś odbijemy Lenę.
Pocałowałam go w policzek i wchodząc do windy wcisnęłam przycisk ma parter i włączyłam tryb niewidzialności.
!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡
W końcu dostrzegłam Patcha opierającego się o drzewo za wejściem do parku. Podeszłam do niego i znów stałam się widzialna.
- Miło Cię widzieć. Miałem jednak trochę nadziei, że nie przyjdziesz.
- Dlaczego?
- Nie chciałem abyś się okazała osobą zanadto ufną.
- Miałam trochę wątpliwości co do przybycia tutaj. Poza tym na wszelki wypadek zabezpieczyłam się na twoją zdradę.
Uśmiechnął się miło.
- Jakie to zabezpieczenie? - podszedł bliżej uśmiechając się pięknie.
CZYTASZ
Avengers: Ying i Yang
FanfictionDwie najlepsze przyjaciółki w jednej chwili lecą do wieży wielkiego milionera Tonego Starka. Spotykają się tam ze sporymi problemami i okazują się być wplątane w wielki spisek. Czy uda im się utrzymać swoją przyjaźń... ...lub ją wzmocnić? Czy nikomu...