20

1.4K 80 7
                                    

P.o.v. Leny

Od dłuższego czasu układałam plan ucieczki w głowie ale nic mi nie pasowało, gdyż nie znalazłam dokładnego namiaru na piętro, wysokość czy nawet fakt, że jestem w piwnicy. Leon wiedział co zrobić i gdzie mnie zamknąć bym nie uciekła, nawet jeśli uwolniła bym ręce to nic więcej. Skupiłam się na kajdankach na rękach. Były typowo policyjne więc starczyło skręcić nadgarstek i wyswobodzić rękę, ale to nie na te chwile więc zawołam:

- Leon chcę z tobą zrobić interes! - w duchu wiem, że będę tego żałować ale jeśli chcę się stąd wydostać muszę współpracować. Drzwi się nie otwierały więc zaczęłam skręcać nadgarstek i już miałam to zrobić gdy usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach więc zrezygnowałam, jak drzwi się otworzyły ujrzałam w nich Leona toskycznozielonookiego przystojnego mężczyznę. Gryzłam dolną wargę by nie powiedzieć czegoś głupiego, jak tylko się uspokoiłam uśmiechnęłam delikatnie i zapytałam:

- Dotrzymałbyś mi towarzystwa lub dał coś do przeczytania no chyba, że masz coś do rysowania. - popatrzył na mnie zdziwiony więc powiedziałam:

- Mnie się tu nudzi, gdybyś też miał zakute ręce za plecami siedząc przy ścianie i będąc karmiony też byś się nudził. - pokiwał przecząco głową i powiedział:

- Nie ufam ci, przez ten przelotny romans z Tobą wiem jaka jesteś. - skoro tak uważa to mu powiedziałam:

- Ja też wiem jaki jesteś. Więc wiesz, że nie chcę by moja wspólniczka się o mnie martwiłam. To zróbmy układ. - popatrzył na mnie zaciekawiony więc powiedział:

- Mów dalej - popatrzył nieco zainteresowany.

- Dasz mi wykonać jeden mały telefon, a w zamian ja nie będę niczego próbowała, bo znając życie byś chodził za mną krok w krok. - tu pokiwał głową i powiedział:

- Zastanowię się nad twoją propozycją - wyszedł  i zamknął drzwi. Już zaczęłam się zastanawiać czy dalej nie próbować uwolnić się samej gdy otworzył drzwi i podchodząc do mnie powiedział:

- Niech ci będzie, ale wiec, że będę cię obserwował. - uwalniając mi ręce pomógł wstawać i podał telefon, więc wykręciłam numer do Starka, po dwóch sygnałach odebrał więc powiedziałam:

- Podaj Dianę i to bez gadania. - chwilę poczekałam gdy usłyszałam przyjaciółkę powiedziałam:

- Misiu moje kochanie zagadka ta prosta jest szukaj tam gdzie reklama o braderanie tylko konar to nie ten jak w reklamie. Szukaj tam gdzie więcej konarów jest lecz uważaj, bo stary znajomy odezwał się tylko pamiętaj by pół roku nie szukać mnie. - skończyłam to mówić i dodałam:

- Nie martw się o mnie dam sobie radę. - rozłączyłam się i oddałam telefon Leonowi pytając:

- Gdzie jest łazienka? Chciałabym się umyć - wyszedł ciągnąc mnie za rękę w tylko sobie znanym kierunku.

P.o.v. Diany

Droga nie zajęła dużo czasu. Strasznie się stresowałam przyjęciem. Bałam się, że wszystko zepsuję. Jedynie Tony pomagał mi trzymać się w całości. Miałam ogromną nadzieję, że nie stracę przytomności. Cały czas czułam się słabo i raz na jakiś czas robiło mi się mdło, ale mój upór do odzyskania przyjaciółki działał jak adrenalina. Pchał do przodu. Byłam zła na Tonego, że wziął swój strój Iron Mana, a mnie nie pozwolił. Twierdził, że nie wypada mi ratować jego tyłek, a za to on jak najbardziej powinien cały czas być gotowy do ratowania lasek w miniówkach.

Po dwóch godzinach lotu (zastanawiam się czy Tony nie zrobił kilka okrążeń, abym uspokoiła się przed wejściem do tak zwanego przez niego "pałacyku") w końcu wylądowaliśmy. Nie wiem gdzie dokładnie znajdowała się willa tego gościa. Nie obchodziło mnie to. Tony otworzył drzwi samolotu i podał mi dłoń, abym mogła "bezpiecznie" zejść (przy okazji gapił się na moje nogi).
Mieszkanie gospodarza okazało się fascynującą, nowoczesną willą z kilkoma piętrami, ogromnym tarasem i niesamowitym, wypielęgnowanym ogrodem z basenem.

Avengers: Ying i YangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz