26

1.1K 73 9
                                    

P.o.v. Diany

- Przyjdę po ciebie jak szybko będę... - wszystko zmieniło się w czerń i obudziłam się.

~~~~~~

Ktoś dalej mnie szturchał.

- Kto tu jest?! - byłam wściekła. Odnalazłam Lenę (w pewnym sensie), ale ktoś musiał mnie obudzić i wszystko zepsuć! Coś takiego może się już nigdy nie powtórzyć.

- To ja.

- Tony?! - usiadłam z prędkością strzały przez co stuknęliśmy się głowami - Ała!

On też syknął z bólu.

- Nic ci nie jest? - zapytał.

Masowałam sobie głowę jedną ręką, a drugą się podpierałam.

- Co ty robisz w moim pokoju?! Odbiło ci totalnie?!

- Posłuchaj chciałem...

- Czemu nie zapaliłeś światła?! Czy ty używasz mózgu?!

Milczał. Po chwili usłyszałam jak wstaje i idzie szukać włącznika światła. Obmacywał ścianę w poszukiwaniach. Przeciągnęłam rękę przez pół łóżka i włączyłam lampkę nocną.

Zaskoczony odwrócił się.

- Czego chcesz Stark?

- To już mówimy sobie po nazwisku? - uśmiechnął się blado i usiadł koło mnie na łóżku.

Nic nie powiedziałam. Nawet na niego nie patrzałam gdy usiadł.

Słyszałam jak wzdycha smutno, a ja czułam jak w jeden z rozbitych kawałków mojego serca jest wciskany jad.

- Wiem, że bywam głupi...

- Co za odkrycie - warknęłam.

- ... Ale daj mi ostatnią szanse - kciukiem odwrócił moją twarz w swoją stronę uśmiechając się z nadzieją.

- Nie rozumiem cię - jego i tak już nikły uśmiech przygasał - najpierw się ze mnie śmiejesz, później ze mną flirtujesz, stajesz się miły i znów śmiejesz. A teraz gdy ja nie pozwoliłam ci się wydurniać moim kosztem przepraszasz mnie i chcesz drugiej szansy. Czy ciebie człowieku pogięło? Teraz już nie ma żadnej szansy.

- Ale my...

- Nie ma nas! Jesteś tylko ty i twoje naburmuszone ego!

- Zrywasz ze mną? - w jego oczach widziałam niedowierzanie i strach.

- Nigdy nie byliśmy razem...

- Ależ byliśmy tuliłem Cię, całowałem, a dla ciebie to najwyraźniej nic nie znaczyło! - wkurzył się.

- Znaczyło, ale ty musiałeś wszystko popsuć! - był wstrząśnięty.

- A teraz wyjdź z mojego pokoju! - patrzył na mnie zagubionym wzrokiem z głową pełną myśli. Po minucie mojego gniewnego wzroku wstał i ruszył w stronę drzwi. W przejściu jednak się zatrzymał.

- Jeszcze to naprawię.

- To co było zwiędło i już więcej nie rozkwitnie.

Spojrzał na mnie z szokiem na twarzy i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Znów zostałam sama. Już chciałam zgasić lampkę z nadzieją, że znów porozmawiam z Leną jednak mój telefon za wibrował.

Odblokowałam go i weszłam w sms-y.

Patch: Możemy pogadać?

Ja: Dowiedziałeś się czegoś?

Patch: Tak, ale jest problem.

Avengers: Ying i YangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz