Czarny Wilk

56 4 0
                                    

Super bohater w jednym nie różni się od przestępcy. Każdy jeden ma swój rewir, poza który nie wyjdzie. To osiedle to od lat tylko i wyłącznie mój rewir. Nie wychylam się poza niego, bo mój Adriaculus namierzył niedaleko swoich koleżków, co znaczy, że nie muszę niepotrzebnie wchodzić im w drogę. A teraz proszę.

Stoję sobie w cieniu i patrzę jak jakaś seksowna dziewczyna w czarnym obcisłym kostiumie powala dwóch złodziejaszków z nożami, zamyka spotkanie sarkastycznym tekstem i lekko rumieni się przed kamerą. A potem ucieka. I to wszystko nawet mnie nie zauważywszy. Ale zgoda, tak jak ona ma talent do skakania i lądowania na czterech łapkach, tak ja od mojego Adria dostałem coś niezwykle cennego. Cień, a raczej umiejętność pozostawania w nim tak długo jak trzeba.

-No tak- odezwał się cicho czarny, tuż przy moim uchu.- Chyba zapomniałem wspomnieć, że w naszym obszarze pojawiła się nowa Adriaculus. To Kitty Cat.

-Tak- stwierdziłem kąśliwym tonem.- Tyle już wiem.

Niedoszłą ofiarę, która była z całego zdarzenia chyba najbardziej zadowolona, odprowadziłem wzrokiem aż do skrzyżowania, za którym zaraz znikła. Wielki uśmiech nie schodził jej z twarzy, a telefon ściskała w ręce, jakby był jej największym skarbem. Pokręciłem głową niezbyt zachwycony tym, co się teraz stanie.

Kitty dała się złapać, więc nasze istnienie nie będzie już więcej takie anonimowe.

-Ej, młody, przestań dumać- zaskrzeczał Czarny.- Mamy nową misję. Kierunek Jubiler Złoty Strzał. Ulica Kasprzaka3. A i nowa pewnie też tam będzie...

Postarałem się jak tylko mogłem, by zignorować tę uwagę. Jako, że nie jestem kotem, a raczej psem, dokładniej wilkiem, to nie mogę niezauważonym przejść po dachu. Mogę za to coś zupełnie innego, a równie czadowego. Podobno transmutacja jest niezbyt legalna i na pewno nie bez ryzyka, ale nie martwcie się, tego nie zamierzam próbować. Mogę za to stworzyć iluzję. Wybiec na ulicę na pełnej prędkości, a ludzie będą ustępowali miejsca rozpędzonemu, przerośniętemu owczarkowi niemieckiemu, bo tylko jego zauważą.

I tak też zrobiłem. Już pięć minut później byłem u celu. Przy tylnym wejściu do Jubilera. Swoja drogą dobre miejsce na rabunek. Szyby zastawione wysoką wystawką, wnętrza nie da się dojrzeć z zewnątrz. Szyby dźwiękoszczelne, a drzwi z litego drewna. No i jeszcze ta furgonetka w alejce na tyłach. Wysunąłem pazura i...

Zanim zdążyłem rozerwać oponę tuż przede mną bezgłośnie, ale za to z wielkim elementem zaskoczenia po jej stronie, wylądowała Kitty.

-No proszę, panna Cat we własnej osobie- siliłem się na oschły ton, gdy ta lustrowała mnie wzrokiem. Ale po prostu nie mogłem. Jej zielone, kocie oczy trochę mnie wciągnęły.

-Będziesz tak stać, czy załatwimy tych drani?- spytała po chwili prostując się. Była dość wysoka, co nie powinno mnie dziwić, bo sam mam 1, 90, ale jakoś mnie to zaskoczyło. Po prostu.

-Na czarno- mruknąłem, a ona uśmiechnęła się pod nosem.

Nie zaszczycając świata ani jednym dźwiękiem otworzyła drzwi na oścież. Weszliśmy do środka i skryliśmy się za ladą. Kasa była otwarta, odwrócona w stronę wejścia. Półki już prawie puste. W środku było czterech typków i zdruzgotany właściciel oraz ekspedientka. Ostatnia dwójka kuliła się w rogu pod drugiej stronie lady, niż ja... i Cat.

Trochę mi się zrobiło ciężko, bo najprawdopodobniej na żadnej misji nie będę już sam. Muszę się podzielić swoim terytorium z nową. Bywa.

-Ja biorę tych dwóch- szepnęła tak cicho, ze ja sam ledwo ją usłyszałem i wskazała na tych dalej, jeden z nich zerkał przez wizjer, pod kurtką widać było kształt pistoletu, drugi mierzył z broni do właściciela i uśmiechał się jakoś tak szalenie. Kiwnąłem lekko głową i spojrzałem na moje cele. Obydwoje byli zajęci zgarnianiem łupów do plastykowych worków. Ich bronie wylegiwały się na blacie tuż przed moim nosem. Kusiło mnie, by ich sprzątnąć, ale to już by było morderstwo, nie?

Adriaculus- Historia BohaterówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz