Kitty Cat

12 1 0
                                    

Flash. Przede mną stał Flash.

Skądś wiedziałam, że jego zabójcza prędkość pozwala mu przemieszczać się pomiędzy wymiarami.

Dlaczego więc moje drzwi były dosłownie w drzazgach?

-Sorki- podrapał się po karku.- Niby się na tym znam, ale ta wasza baza jest strasznie skomplikowana.

Zmarszczyłam brwi niezbyt go rozumiejąc.

-Nie przewidziałem tego, ze utworzę portal tuż przed twoimi drzwiami i z rozpędu tak jakby na nie wpadłem. Zdarza się- uśmiechnął się szeroko i rozejrzał po pokoju.

Wzruszyłam ramionami i odłożyłam książkę.

-Jestem pewna, że Tony jakoś poradzi sobie z tą stratą- mruknęłam i wyminęłam go w drzwiach.

-Ej, a ty gdzie się wybierasz?- zawołał za mną. Odwróciłam się.

-Spóźniłeś się na uroczystości powitalne Jokera i X-Menów, więc chociaż zawiadomię Starka, że wpadłeś- oznajmiłam i już miałam się odwrócić.- Szczerze mówiąc, liczyłam, ze pojawisz się pierwszy...

-Joker tu jest?- zapytał zaskoczony. Kiwnęłam głową.

-W końcu też żyje na tym świecie, czy to się mu podoba, czy nie- ruszyłam korytarzem.- Na razie nikogo nie zabił, więc...

-A Harley...

-I Harley, i Batman, i Superman, brakuje tylko Wonder Woman- zażartowałam.

-Mówiła mi, że trochę się spóźni- wtrącił, a ja obrzuciłam go badawczym spojrzeniem.- Jestem pewien, że się dogadacie.

Stanęłam. A co ja niby miałam wspólnego z Wonder Woman. Oprócz zabójczego wyglądu.

-To samo poczucie obowiązku- skrzywiłam się.- No weź, przecież nikt nie kazał ci brać w tym udziału...

-Gościowi chodzi dokładnie o mnie- przerwałam mu.

-A czy ktoś nad tobą stanął i powiedział: Teraz weźmiesz się w garść i uratujesz ten pieprzony świat, bo nikt inny nie potrafi?- stałam cicho trochę zaskoczona jego słowami. Miał rację, sama pchałam się do walki.- Tak myślałem. Poczucie obowiązku.

A potem ruszył przed siebie korytarzem.

-Nie wiesz, gdzie iść- zawołałam za nim i dogoniłam go.

Friday zlokalizowała dla mnie Starka i zaprowadziłam tam Flasha.

Tony siedział w swoim warsztacie i doprowadzał zbroję do porządku. Prawie nie zauważył, ze weszłam. Mówię prawie, bo wchodząc strąciłam śrubokręt, który upadł z hałasem na podłogę. Stark podniósł wzrok i kiwnął mi głową. Potem skierował spojrzenie na Flasha i dosłownie zeskanował chłopaka wzrokiem.

-Co powstrzymało najszybszego człowieka na świecie przed tu o czasie?- spytał kąśliwie.

-Och, no wiesz, obowiązki, przerwa na kawę i takie tam- parsknęłam śmiechem.

-Wiesz gdzie jest Doktorek?- spytałam Starka.

-Znając jego magiczne upodobania do pojawiania się tam, gdzie go potrzebują, to pewnie zaraz sam cię znajdzie. A może już gdzieś tu jest- jak na zawołanie wszyscy rozejrzeliśmy się po warsztacie, ale oprócz całej masy narzędzi i stojących w rzędzie zbrój nie było tu nic wartego uwagi.

-Friday, widziałaś Doktora Stephena?- spytałam.

-Doktor Strange znajduje się w laboratorium wraz z doktorem Bannerem- odpowiedziała Friday.

Od razu skierowałam się do wyjścia.

-Pójdę z tobą- zatrzymałam się wpół kroku.

-A to po kiego?- spytałam zirytowana. Dlaczego wszyscy się mnie ciągle czepiają i nie chcą zostawić w spokoju?!

-A zobaczysz- powiedział, jakby wiedział coś więcej, niż ja. Zmierzyłam go lodowatym spojrzeniem. Nie lubię ludzi, którzy coś ukrywają i otwarcie się z tym obnoszą. A jeszcze bardziej nie lubię, jak dotyczy to mnie lub moich przyjaciół.

Mimo tego wzruszyłam ramionami i po prostu ruszyłam do laboratorium. Uciekanie przed nim nie miałoby sensu. Jest najszybszym człowiekiem na Ziemi.

Nagle zaczęłam się zastanawiać jak zadziałałaby na niego moja magiczna moc. Upewniłam się, że w zasięgu stu metrów nie ma żadnych szklanych przedmiotów, ani maszyn, po czym odwróciłam się do niczego się nie spodziewającego Flasha i krzyknęłam.

Fale dźwiękowe, które tworzyłam skierowałam prosto w Barry'ego.

Chłopak krzyknął ogłuszony i złapał się za uszy.

Przestałam. Zgromił mnie wzrokiem.

-Jeśli tak w tym wymiarze wygląda traktowanie gości, to ja się wypisuję- warknął. Zaśmiałam się. Chyba byłam wredna. Wcześniej taka nie byłam. To znaczy, byłam sarkastyczna i mało przyjacielska, ale nie naśmiewałam się z czyjegoś bólu.

Skrzywiłam się sama do siebie i zaczęłam iść w stronę laboratorium. Obejrzałam się do tyłu. Flash wlókł się za mną. Już się nie uśmiechał.

Order Niszczyciela Humoru wędruje do...

Stephen i Bruce siedzieli w laboratorium, ale nie próbowali nic naukowo wytwarzać. Nie widziałam żadnych ampułek, czy innych pojemników z kolorowymi substancjami, podobnymi do tych, których używaliśmy w szkole podczas eksperymentów na chemii. Tyle, że te byłyby dużo niebezpieczniejsze.

Doktor zorientował się, że przyszliśmy i odwrócił się w naszą stronę.

-Nadia, nie ćwicz więcej bez nadzoru. Barry, dobrze, że już jesteś. Udało ci się?

Spojrzałam na niego. Ten człowiek jest walonym jasnowidzem.

Flash pokręcił głową przecząco.

-Jak słuch?- spytał go Bruce.- Za pierwszym razem też byłem zdziwiony.

Chłopak jedynie pokiwał głową i odwrócił się do Stephena.

-Nie zdążyłem- powiedział, a ja mało nie parsknęłam śmiechem. Doktor spiorunował mnie wzrokiem.- Kolejna Ad-Matka została zamordowana.

-Sally Anderson- Doktor Strange pokiwał głową w zrozumieniu. Oboje mieli zbolałe miny, a ja za cholerę nie wiedziałam, o co im chodzi.- Była najstarszą z Ad-Matek, jako jedna z niewielu odwiedziła wszystkie 9 światów.

-Seth mówił, że jest ich 15.

-Ludzie przekręcili wiele rzeczy. Chyba czas, żebyś dowiedziała się całej prawdy.


Tak więc, rozdziału długo nie było, bo analizowałam charaktery bohaterów , ażeby nie popełniać głupich błędów. W następnym czasie przeprowadzę też korektę dotychczasowych rozdziałów, a na razie:

Enjoy!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 28, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Adriaculus- Historia BohaterówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz