Kitty Cat

21 1 1
                                    

To było... szybkie? Niespodziewane? Zaskakujące?

Nieważne.

Grunt, że wydarzyło się w niewłaściwym momencie.

Odpierałam właśnie atak jednego z niewielu obecnych tu ludzi-tak, wciąż, nadal- gdy Czarny Wilk ze świstem przeleciał tuz obok mojej głowy, która zaczynała robić się fioletowa z braku powietrza. Szamotałam się wściekle próbując uwolnić się z dwóch ogromnych łap zaciskających się coraz mocniej na mojej szyi.

Wtedy właśnie kątem oka dostrzegłam jak oszołomiony porządnie Wilk zostal podniesiony za ręce i zaczął dyndać parędziesiąt centymetrów nad ziemią. Trzymający go robot nie robił jednak nic więcej. I zaraz też dostrzegłam dlaczego.

Do bezbronnego chłopaka powoli zbliżał się cyborg bawiąc się nożem.

Zaczęłam automatycznie mocniej się szamotać, ale to na nic, wraz z powietrzem, zaczęło mi też powoli brakować sił.

-Ratujcie Wilka!- wrzasnęłam najgłośniej jak tylko potrafiłam.

Iron Man odwrócił się na dźwięk mojego głosu i zaraz też zarobił cios w klatkę piersiową. Spider-Man... właściwie nie wiem, gdzie on wtedy był. Tak samo jak większość ekipy. Szaleniec miał nad nami wielką przewagę. Dostrzegałam to już wcześniej, ale dopiero teraz naprawdę poczułam konsekwencje tego zdania.

Zaraz zginę. A wcześniej zginie też Dominik.

Kurczę. Nawet nie sądziłam, że potrafiłabym się do kogoś tak szybko i tak mocno przywiązać. Cholera, kocham tego chłopaka i nie mogę pozwolić, żeby cokolwiek mu się stało! Nawet surowe i chłodne wychowanie nie zabiło we mnie tej części serca, która tak mocno pragnęła miłości, przed paroma dniami ją dostała i teraz... teraz przez tę drugą część, zaraz ją straci. Mogłam kazać mu siedzieć w domu. To zdecydowanie była i jest tylko moja sprawa. Tylko mnie chce zabić jakiś szalony postrzeleniec i tylko ja powinnam za to cierpieć. Nie mam cholernego zielonego pojęcia co takiego zrobiłam, ale zaraz za to zapłacę, chyba że coś zrobię.

A tak się składa, że nie za bardzo miałam co.

W momencie, gdy Czarny mnie potrzebował, ja zdychałam z braku tlenu. Jaką ja jestem dziewczyną? To chyba stawia mnie w złym świetle, co?

Sarkazm, jakby ktoś nie poczuł.

Pieprzony los, albo ktokolwiek, kto o tym zadecydował.

Chciałam odwrócić wzrok, ale nie mogłam. Czas jakby zwolnił. Cyborg zrobił ostatni wymach nożem. Dominik podniósł głowę i dostrzegł wroga. Zaczął się szarpać. Półczłowiek wyprowadził cios. Wrzasnęłam. Czarny Wilk wytrzeszczył oczy. Ostrze wbiło się w jego brzuch pod kątem. Rozpruło zapewne płuca. Z trudem przełknęłam ślinę. Cyborg wyrwał nóż pogłębiając ranę. Dominik wykrzywił się i zakrzyknął krótko. Zaraz potem robot wypuścił go i chłopak opadł na ziemię.

-Dominik!- wrzasnęłam rozpaczliwie.

Półczłowiek kopniakiem odwrócił go na plecy. Chłopak zacharczał i wypluł sporo krwi. I jeszcze trochę. O mamo.

A potem znieruchomiał.

Zacisnęłam szczękę. Zamknęłam oczy.

On... nie żyje.

Nie żyje. Zabity. Martwy.

Przez tego pieprzonego Szaleńca!

Otworzyłam oczy i wrzasnęłam z całych sił.

Nawet nie wiedziałam, że tyle ich jeszcze miałam. A może to przez adrenalinę? Nie wiem, wszystko, czego się uczyłam nagle uciekło z mojej głowy. Liczyła się tylko ta wielka strata, dziura ziejąca w moim sercu. I to, jak bardzo to w tamtej chwili bolało.

Nagle uścisk na mojej szyi zelżał, a potem całkowicie zniknął. Rozejrzałam się dookoła. Ludzie i cyborgi zginali się z bólu trzymając za uszy, próbując odciąć od tego hałasu. Roboty nieruchomiały i rozsypywały się na części pierwsze. Śrubki odkręcały się i wypadały. Zespawane części odpadały. Elektryka zaczęła się przegrzewać.

Morderczy hałas dosięgnął każdego. W tamtym momencie nie zdawałam sobie sprawy, ze to dotyczy też moich przyjaciół. No, dobra, kolegów. Ale mniejsza, po prostu w tamtym momencie nie liczyło się dla mnie nic. Chciałam tylko pokazać im cierpienie, które wtedy czułam.

Opamiętałam się, gdy Iron Man grzmotnął o ziemię tuż przed moim nosem.

Ucichłam.

-O matko- szepnęłam i od razu biegiem rzuciłam się w jego stronę. Uklęknęłam przed nim i nie za bardzo wiedziałam, co dalej.

-Nic mi nie jest- mruknął Tony i zdjął metalową maskę.- Moim uszom też nie. Leć do niego- mruknął.

-On już nie żyje- warknęłam i zacisnęłam pięści. Wstałam z klęczek i spojrzałam w stronę wzgórza.-Otworzył portal- stwierdziłam zaskoczona.

-To niemożliwe- szepnęła Scarlett. Wzdrygnęłam się na dźwięk jej głosu. Skąd ona się tu tak szybko wzięła? Dziewczyna podpierała ledwo stojącego na nogach Steve'a. Ups.

-Tylko Doktor Strange potrafi ot tak wyczarowywać przejścia- wyjaśnił Tony.

War Machine wylądował obok nas z Falconem na ramieniu. Skrzywiłam się, nie wyglądało to zbyt dobrze.

Chwilę później na miejsce przywlekła się Czarna Wdowa z Clintem i Ant-Manem. Vision wylądował za moimi plecami.

-Zabójcza częstotliwość, Nadio- zauważył. Spojrzałam na niego z żądzą mordu w oczach. Zrobił kroczek do tyłu.

-Powaliłaś ich wszystkich- dodał Seth zaskakują mnie. Tym razem jednak nie podskoczyłam przestraszona.

-I przy okazji trochę was uszkodziłam, taaa super akcja- mruknęłam ironicznie.

-Patrzcie- krzyknęła Scarlett. Cały czas obserwowała Szaleńca.- On ucieka- stwierdziła.

-Nie, serio?- spytałam zirytowana.- Niech nawiewa. I tak nie mamy już sił by walczyć.

Loki przepchnął się na sam środek naszej zbieraniny.

-Zdaje się, ze Pajączek chwilowo stracił słuch.

Adriaculus- Historia BohaterówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz