Spider-Man

18 1 0
                                    

Gdy się ocknąłem. Nie poczułem w zasadzie nic. Jakby wszystko znikło. Dopiero, gdy zamrugałem kilka razy, upewniłem się, że nadal żyję. Ale cos było nie tak i dopiero po dłuższej chwili zorientowałem się, co.

Dźwięk. On zniknął.

Nie słyszałem nic.

Jakby ktoś go po prostu wyłączył pilotem.

Bum! Nie ma.

Zrozumiałem to, gdy przede mną stanął Loki. Mówił coś, ale ja nie słyszałem co. Że też nie nauczyłem się czytać z ruchu warg. Ale zaraz! Nadal potrafiłem mówić.

-Nie słyszę. Nic nie słyszę- powtórzyłem kilka razy nie zwracając uwagi na to, ze on też coś mówił i w końcu uwierzył, że nie żartuję. Odleciał, a ja na powrót padłem na ziemię.

Zanim to się wydarzyło walczyłem z trzema robotami. Straciłem sporo pajęczyny na pozbycie się ich głów. Potem znienacka zaatakował mnie... człowiek! Serio. Po walce z tylko robotami, bądź cyborgami, po prostu się go tu nie spodziewałem. I był zadziwiająco sprawny i szybki. Lepszy od swoich skażonych metalem koleżków.

W pewnym sensie wrzask Nadii był dla mnie wybawieniem. Ale tylko w tym jednym. W całej reszcie pojechała po całości. No ludzie, ja tutaj słuch straciłem! Tak się nie robi, mieliśmy być przyjaciółmi!

Po chwili patrzenia w niebo widok przesłoniła mi sama zainteresowana. Westchnąłem ciężko i podniosłem się z miejsca omijając jej wyciągniętą rękę. Zgromiła mnie wzrokiem i zaczęła coś mówić. Pokręciłem przecząco głową. Nie rozumiałem.

Rety, jak się zastanowić to nawet gorsze, niż gdyby ktoś mówił do mnie innymi językami. A teraz? Nic. Cisza.

Ciekawe, gdzie podziała się wielka zielona bestia, chyba dość trudno ją zgubić, co?

Adriaculus- Historia BohaterówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz