Kitty Cat

43 3 2
                                    

Gdy mnie puścił spojrzałam na niego. Ciemne oczy jeszcze raz prawie całkowicie mnie pochłonęły. Zacisnęłam zęby i wyskoczyłam do góry. Zdusiłam okrzyk bólu, gdy wylądowałam i pobiegłam przed siebie, w stronę akademika.

W głowie dźwięczały mi jego słowa. Za początku były przesiąknięte złością i odrobiną lęku, potem wyczułam w nich nawet troskę, ale na końcu wściekłość i tak zwyciężyła. Nie moja wina, musiałam wypalić z tym, że go widziałam. I niby skąd miałam wiedzieć, że tak go to zirytuje?

Łydka pulsowała strasznie i ból potęgował się przy każdym kroku, ale starałam się jak mogłam, by nie zwracać na niego uwagi. Dotarłam na dach akademika i po rynnie wróciłam do pokoju.

Gdy wylądowałam na środku podłogi nie wytrzymałam i żeby nie wrzasnąć, zacisnęłam zęby i osunęłam się na panele sycząc. Zacisnęłam rękę na pasku opinającym mój brzuch i instynktownie zamknęłam oczy. Mrowienie, które towarzyszyło pierwszej przemianie teraz spotęgowało się do cholernie uciążliwego pieczenia całej skóry. Złapałam się za głowę i skuliłam na podłodze.

Gdy na powrót otworzyłam oczy ubrana byłam w tą samą spraną, męską, czarną koszulkę z nadrukiem Rise Against, cienkie, szare dresy, a włosy były związane w kucyka i przewiązane czarna bandaną.

Dźwignęłam się z podłogi i łydka zapiekła zmuszając mnie do grymasu twarzy.

-Cholera- warknęłam. W myślach raz jeszcze odtworzyłam przebieg słów Wilka. Pokuśtykałam do łazienki. Zdjęłam spodnie, podstawiłam łydkę pod kurek i odkręciłam strumień wody. Brudna krew spłynęła do wanny. Zacisnęłam zęby odganiając ból. Potem przyjrzałam się rozcięciu i wyjęłam z niego dwa zawieruszone odłamki szkła. Byłam ostrożna, jak mi kazał, ale i tak krzyknęłam cicho, gdy zahaczyłam o ściankę rany przy drugim kawałku.

Nie miałam wody utlenionej, w pamięci zanotowałam, ze lepiej się w nią zaopatrzyć, i wyciągnęłam z kredensu butelkę czystego spirytusu. Przeczyściłam ranę i zabandażowałam ją elastycznym, jedynym, który znalazłam w apteczce, bandażem. Jeny, ja naprawdę powinnam uzupełnić zaplecze ambulatoryjne.

Podeszłam do szafy i wyciągnęłam czyste dresowe spodnie, tamte już zdążyły wsiąknąć trochę krwi i wrzuciłam je na stertę rzeczy, które w najbliższej przyszłości należałoby zabrać do pralni w piwnicy.

Rety, a ja dopiero zaczęłam studia. Zależało mi na zmianie życia, ale żeby aż tak? No bez jaj.

Wczoraj był pierwszy dzień, aula, rozpoczęcie, brak połowy studentów. Prawdziwe życie uczelni rozpocznie się dziś.

O ile zdążę jeszcze na zajęcia!

Spojrzałam na zegarek. Miałam piętnaście minut.

-Kitty?- zawołałam rozglądając się w poszukiwaniu małego czarnego kocięcia. – Czy te moce działają tylko w przebraniu?

-Masz szczęście, złota- odparła ta z uśmieszkiem- że tak nie jest.

Odetchnęłam z ulgą.

-Tylko się przebierz- zawołała za mną. Pacnęłam się w czoło z uśmiechem.

-Jasne, Cat.

Wyjęłam z czarne jeansy, bluzkę pozostawiłam tę samą, włosy rozpuściłam, ale bandany nie zdjęłam, przeczesałam je ręką, wciągnęłam trampki i narzuciłam skórzaną ramoneskę. Jedyne na co nie miałam czasu, to przykrycie choćby lekkim makijażem moich siniaków na twarzy.

Zamknęłam drzwi na klucz i wyjrzałam przez okno. Upewniwszy się, ze nikt go nie obserwuje cicho, zwinnie i szybko przedostałam się na dach. Ból łydki powoli ucichał. Odetchnęłam świeżym powietrzem i porwałam się do biegu. Siedem minut.

Adriaculus- Historia BohaterówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz