3.6 + tag thing

544 78 60
                                    

- O, Boże - westchnął z ulgą Luke, po opuszczeniu mnie na kanapę. Była dwudziesta druga, minęła godzina od naszego wyjścia po zakupy, a aktualnie nie mieliśmy najmniejszej ochoty na jedzenie. Nie wiem jak on, ale ja miałem ochotę tylko iść i zaryć twarzą w poduszkę, mimo, że to przecież on najbardziej się wymęczył.

- Oglądamy coś? - spytałem po chwili, gdy Luke z Lucy, jego ukochanym owczarkiem australijskim ułożył się obok. Sięgnąłem po pilota i odpaliłem TV, natrafiając od razu na jakiś horror trzeciej klasy, gdzie zombie wyglądające bardziej jak pani Jefferson z maseczką wyjadały wnętrzności jakiejś blondynki. Luke wrzasnął i zakrył sobie oczy poduszką.

- Okej, okej - przełączyłem dalej, na jakieś wielkie zmutowane pająki.

- Może ja to lepiej zrobię? - wyjął mi pilota z dłoni i przeskoczył dalej, na kanał z bajkami. Akurat na ekranie blondyn ubrany w lateksowy czarny strój, maskę i kocie uszy przeskakiwał z budynku na budynek w towarzystwie brunetki w czerwonym stroju w czarne kropki. Luke wydał z siebie dziwny dźwięk i podniósł się gwałtownie, zagryzając kciuk i wpatrując się w ekran z napięciem.

- Co to jest właściwie?

- Nie znasz tego? - spojrzał na mnie ze zdumieniem. - To najlepsza kreskówka świata! Miraculous: Biedronka i Czarny Kot. Natrafiłem przypadkiem gdzieś na tumblerze na gif z tego i zacząłem oglądąć dla Adriena - wskazał kota. - Wciągnąłem się i w ciągu kilku nocy obejrzałem całą serię ponad cztery razy, ale każdy odcinek i tak przeżywam na nowo. Możemy to zostawić? - popatrzył na mnie błagalnie. Przewróciłem oczami i pokiwałem głową. Luke podciągnął kolana i oparł na nich głowę, a ja z wahaniem ułożyłem swoją na jego ramieniu. Nie zaprotestował, więc poprawiłem się i zapatrzyłem w ekran.

- A to kto? - spytałem, mając na myśli biedronkę.

- To Biedronka. Znaczy się, tak naprawdę ma na imię Marinette, ale jej superbohaterka to właśnie Biedronka. Staje się nią dzięki Kwami, czyli takiemu małemu stworkowi, który właśnie dzięki jej kolczykom przemienia ją... - zaczął mnie wprowadzać w swój ulubiony serial, a ja po chwili pożałowałem, że w ogóle zapytałem.

*

- Mike - Luke potrząsnął moim ramieniem, a ja niechętnie uniosłem powieki. - Zasnąłeś - dodał obrażonym głosem.

- Przepraszam... jestem po prostu tak bardzo zmęczony tym dniem, tym wyczekiwaniem i w ogóle.

- Ale... nie zawiodłeś się chyba, prawda? - zapytał cicho po chwili, gdy moje oczy znów zaczęły się zamykać.

- Zupełnie nie - odmruknąłem. - Uwielbiam cię całego.

- Dobra, może po prostu pójdziemy już spać? Będzie chyba wygodniej niż tu - powiedział zaraz, a ja zorientowałem się, że leżę na jego kolanach. Wstałem gwałtownie i poczekałem, aż on zrobi to samo. Potem podążyliśmy na schody.

- Jedna łazienka jest u mnie w pokoju, druga na końcu korytarza - wskazałem mu je dłonią. - To... dobranoc?

- Dobranoc - uśmiechnął się i ruszył z psem w stronę swojego tymczasowego pokoju.

Zdążyłem tylko ściągnąć koszulkę i spodnie i paść na łóżko, nim zasnąłem.

*

- Mikey - po raz drugi obudził mnie jego głos. Mrugnąłem kilka razy i spostrzegłem postać Luke'a w drzwiach. Miał na sobie długi T-shirt w pingwiny i bokserki, a w ręce trzymał pluszaka. Wyglądał jak typowa dziewczynka, nie mogąca zasnąć w nocy przez koszmary.

[never finished] stranger sent a message • muke Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz