- Carol! Stój! - Ashton równocześnie ze mną rzucił się w pogoń za fioletowowłosą. Landers tłumaczyła coś szybko Evanowi, a Luke wydawał się rozdarty, nie wiedząc czy pobiec za nami, czy pomóc zrozumieć cokolwiek upitemu czarnowłosemu. Ostatecznie wybrał to pierwsze i szybko wstał.
Dziewczyna biegła jak szalona, co było nie lada wyzwaniem dla jej dziesięciocentymetrowych szpilek, jednak nie zwracała w ogóle uwagi na przeszkody. Pchnęła drzwi, tratując po drodze dwójkę pierwszoklasistów i wybiegła na dwór.
- Carol! - wysapałem, dobiegając do niej kilkadziesiąt metrów za domem Evana i szarpiąc ją za ramię. Chciała się uwolnić bez odwracania i biec dalej, ale Ashton zręcznie zrównał się z nami i chwycił dziewczynę w pasie, unosząc ja na kilkanaście centymetrów i unieruchamiając ręce. Zaczęła wściekle machać nogami, ale nawet nie zwróciliśmy na to uwagi.
- Przepraszam cię, dobra? - usiłowałem spojrzeć jej w oczy, jednak uparcie wpatrywała się w ziemię. - Bałem się ci powiedzieć, bo znałem twoją niechęć do innych orientacji, a nie chciałem cię stracić!
- Cóż, właśnie to się dzieje! - wykrzyczała.
- Nie rozumiesz? Nawet Ash mi zabronił ci mówić, kiedy...
- Ile oni wiedzą? - przerwała mi.
- Al...
- ILE-ONI-WIEDZĄ?
- Ashton pięć miesięcy, Luke około czterech, tak jak Landers, Evan dwa - wymamrotałem, przenosząc wzrok na czubki swoich butów.
Carol odetchnęła głęboko. - Nawet ten idiota? Który w żadnym stopniu nie jest twoim przyjacielem, w przeciwieństwie do mnie, która jest przy tobie od pięciu lat? Jesteś... - nabrała powietrza, ale Ashton zatkał jej usta ręką.
- Uspokój się - powiedział cicho, znając ją zbyt dobrze, by nie wiedzieć, że za chwilę miała mnie obrzucić stadem wyzwisk. Ugryzła go we wnętrze dłoni, więc gwałtownie ją odsunął, po czym spojrzała na mnie przeraźliwym wzrokiem.
- Wiesz dlaczego tak to przeżywam? Wiesz dlaczego cie nienawidzę? Wiesz dlaczego mam ochotę się powiesić?
Oczekiwała odpowiedzi, wiec pokręciłem głową.
- Bo cię kocham - uśmiechnęła się krzywo, zamykając oczy. - Jesteś największym dupkiem na ziemi. Ty też, bo nic mi nie powiedziałeś i do tego mu zabraniałeś mówić - odchyliła głowę, by spojrzeć na Ashtona. - I ty też! - krzyknęła do tyłu, zapewne do Luke'a.
Mój mózg z trudem przetwarzał informacje przez ilość alkoholu, ale jej pierwsze zrozumiałem aż za bardzo.
Jak to? Carol zakochana... we mnie? I nagle wszystkie elementy układanki wskoczyły na odpowiednie miejsca - Ashton zabraniający mi mówić jej cokolwiek, jej dziwne spojrzenia, jej przytulanie, jej rumieńce, a nawet wczorajsza Landers, która marszczyła brwi spoglądając na mnie i Carol...
Jak mogłem być aż tak ślepy?
Dlaczego wszyscy wokół mnie to zauważyli, a ja nie?
Nie miałem czasu na rozmyślania, bo poczułem jej dłoń na swoim policzku. Bynajmniej nie był to dotyk delikatny, ona zwyczajnie przywaliła mi z obu stron z liścia. Wyrwała się z objęć zaskoczonego Ashtona, powtórzyła to na nim, zrzuciła szpilki i po chwili zniknęła w wysokiej trawie.
- CAROL! - wrzasnąłem, rzucając się za nią w pogoń. Ashton odpuścił po kilkunastu metrach i usiadł po turecku na ziemi, zatapiając twarz w rękach. Ja goniłem ją jeszcze przez kilometr i po drodze mało co nie wyplułem kilka razy płuc. W końcu, będąc kilkanaście metrów przede mną zatrzymała się, ale moja radość nie trwała długo. Zatrzymała najbliższe auto i bez zbędnych ceregieli wsiadła na miejsce pasażera. Po kilku sekundach już jej nie było.
---
pozdrawiam wszystkich bardzo cieplutko, bo damnuclifford nie ma internetu //ohscrewyou
CZYTASZ
[never finished] stranger sent a message • muke
FanfictionJa: dear future husband Ja: here's a few things you'll need to know to be my one and only my life Ja: dear future husband, Ja: fuck off lub gdzie luke to fanboy, a michael jest zakochany w luke'u. 2014!5sos