4.8

498 83 38
                                    

- No chyba żartujesz - powiedział oburzony Luke do telewizora. Na ekranie uśmiechnięta blond pogodynka informowała, że po chwilowym rannym rozpogodzeniu, które miało miejsce po naszym obudzeniu cały dzień będzie burza. Blondyn założył ramiona i naburmuszony spojrzał jej w oczy, jakby chciał ją udusić wzrokiem, a ja zaśmiałem się lekko.

- Nie śmiej się - ostrzegł mnie, nie przerywając kontaktu wzrokowego. - Miałem dziś tyle planów! Chciałem, żebyśmy w końcu zdobili sobie dzień tylko we dwoje, bez jeżdzenia po okolicach Sydney i szukania zbiegów, żebyśmy mogli w końcu spędzić czas tylko razem... chciałem iść po farbę, żeby ci zafarbować włosy na różowo, może nauczyć cię jeździć na desce, wyjść na dłuuugi romantyczny spacer z Lucy - popatrzył w końcu na mnie, gdy blondynkę zastąpiły reklamy. - A tak to będę piszczeć pod kocem i przytulać się do pluszaków.

- Jeśli tym pluszakiem będę ja, to nie będę narzekać - zrzuciłem z nas kołdrę, a chłopak jęknął i wsunąl się pod koc. - Okej, sam sobie zrobię śniadanie.

Ożywiło to Luke'a, który zeskoczył szybko z mebla i pobiegł do "swojego" pokoju, w którym po prostu trzymał ubrania. Rozciągnąłem się i ziewając lekko zbiegłem po schodach, kierując się do kuchni. Po szybkim zerknięciu w okno zauważyłem, że faktycznie, słońce świeciło, ale z północy nadchodziły szybko ciemne, niemalże czarne burzowe chmury.

W ekspresowym tempie zrobiłem tosty z sosem czosnkowym i ulubioną białą herbatę Luke'a i nawet wlałem ją do ulubionego kubka chłopaka, który przywióźł ze sobą. W mojej głowie zaczął układać się plan.

- Zjedz, ja nie jestem glodny - rzuciłem do Luke'a, gdy zszedł, przebrany, na dół. Szybko przemieściłem sie na pietro i zgarnalem jak najwiecej poduszek, kocyków, kołder i pluszaków, które znalazłem. Potem przysunąłem do oparcia mojego łóżka dwa krzesła i oddaliłem je od siebie o dwa metry, by następnie rozwiesić między nimi kocyk w dinozaury. Zaczepiłem jego krańce o różne rzeczy w pokoju, by wydłużyć powstającą fortecę i wczołgałem się do środka, zeby poukładać ładnie poduszki, koce i misie pluszowe. Potem ułożyłem tam jeszcze laptopa i miskę z piankami, które miałem schiwane w biurku.

Poszedłem po Luke'a na dół. Przez burzowe chmury w domu było prawie zupełnie ciemno, więc po drodze zaświeciłem światło. Chłopak na wpoł-siedział na krześle, szybko dopijając herbatę i przesuwając palcem drugiej ręki po ekranie telefonu.

- Mogę się na cały dzień zamknąć w łazience? - poprosił, odkładając kubek.

- Nie, mam lepszy pomysł, chodź - złapałem go za przegub, a on posłusznie podążył za mną do pokoju.

- Teraz możemy przesiedzieć całą burzę i się nie bać - oparłem się o próg i popatrzyłem na niego. Uśmiechnął się szeroko i lekko mnie przytulił, po czym wślizgnął się pod koc. Westchnąłem, pocierając ramiona, które przed sekundą obejmował i poszedłem w jego ślady.

- Mam świetny pomysł - powiedział nagle i wyszedł, gdy już wygodnie się ułożyłem. Jęknąłem i wygramoliłem się na zewnątrz, a on tymczasem znikał za drzwiami seojego pokoju.

- Poczekaj chwilę! - krzyknął, po czym przymknął drzwi. Uniisłem brwi i przysiadłem na sofie, bawiąc się telefonem. Odpisałem Ashtonowi na poprzedni spam, rozkazując mu poważną rozmowę z Landers i przejrzałem Instagrama i Twittera, gdy wrócił Luke. Podniosłem głowę i zaśmiałem się, widząc dumnego chlopaka w swoim kigurumi pingwina.

- Nie śmiej się tylko ubieraj swoje! - rozkazał, łapiąc się pod boki. - Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi - powiedział, gdy zmarszczyłem brwi. - Jak szukałem jakiejś koszulki do spania to zobaczyłem na dnie twojej szafy, więc się nie wymigasz.

- Co ty ze mną robisz... - zastanowiłem się, przerzucając ubrania w meblu. Wyciągnąłem z dołu dwie piżamy - kota i Pikachu. Luke pisnął i podekscytowany wskazał to pierwsze.

- Kochasz to, co z tobą robię - odparł, wychodząc żebym mógł zmienić ubranie. Westchnąłem drugi raz i szybko narzuciłem na siebie kigurumi i ubrałem kaptur z kocimi uszami.

- No i cudownie - zaśmiał się Luke, wracając do pokoju. - Teraz możemy już oglą... - jego wypowiedź przerwał przeciągły grzmot. Blondyn wrzasnął i rzucił się pod kocyk.

*

- Kpisz - jęknąłem, gdy chłopak wpisał w wyszukiwarkę "Barbie i 12 Tańczących Księżniczek".

- Wolę to niż Ring - uśmiechnął się.

- Ale oglądaliśmy przed chwilą Dzwoneczka! Nie wystarczy ci babskich filmów?

- Nie. - Zamyślił się i skasował wcześniejsze wyszukiwanie. - Mam jeszcze lepszy pomysł.

- Gwiazd Naszych Wina? - spytałem, marszcząc brwi.

- Nawet mi nie mów, że tego nie oglądałeś - popatrzył na mnie jak na kosmitę. Wolno pokręciłem głową. - Boże...

*

- O-o-on nie może umrzeć! - wychlipiałem w ramię Luke'a. - Mój Gus kochany, on musi żyć, musi!

- Głupek - Luke pogłaskał mnie po włosach.

- Chyba ty - wydmuchałem nos w chusteczkę, którą wyciągnąłem z pudełka przyniesionego przez blondyna na początku filmu. Wtedy go wyśmiałem, a teraz on z suchymi oczami smiał się ze mnie, teraz ja topiłem sie we własnych łzach piorunując go wzrokiem.

- Co ogladamy kolejne?

- Nie uważasz, ze juz wystraczy? Obejrzeliśmy już pięć filmów, powoli zaczynam mieć dość...

- Jeszcze chciałem tylko jedna bajke zobaczyc - zrobil smutną mine.

- Jaką? - westchnąłem.

- Koralinę!

- O nie - potrząsnąłem głową. - Zawsze się bałem tej bajki, za nic tego nie obejrzę.

- Oj no weź, ja z tobą ogladałem Las Samobójców, nie daj się prosić...

- Cholera, nienawidzę cię za to, że przy tobie nie potrafię użyć swojej asertywności.

- Kocham cię!

*

Skończyło się na tym, że po półgodzinie bajki Luke zasnął, oparty o moje ramię. Delikatnie przesunąłem się, żeby bylo mu wygodniej i zamknąłem klapę laptopa. Potem westchnąłem i oparłem policzek o czubek jego głowy. W plecy wbijała mi się noga łóżka i ścierpł mi tyłek od kilku godzin nie zmieniania pozycji, ale nawet nie drgnąłem, nie chcąc odbierać sobie bliskości chłopaka. Sięgnąłem po telefon, leżący obok mojej lewej nogi i otworzyłem Snapchata, widząc, że mam 13 nieodebranych od Ashtona. Tak jak się spodziewałem u chlopaka była Landers i to ona wysłała mi te wszystkie wiadomości. Uśmiechnąłem się szeroko na widok sekundowego snapa, na którym dziewczyna miała przymknięte oczy i lekki uśmiech, a w jej szyję wtulał się Ashton.

- Lanwin wygrywa - mruknąłem pod nosem.

- Twoja stara - jęknął blondyn, otwierając oczy. - Pocalowali się w końcu? To byłby jedyny powód, dla którego miałbyś prawo mnie obudzić.

- Było powiedzieć, że jesteś śpiący, jaki problem?

- O tak, mialem powiedzieć: "Mikey, wyłącz to i chodźmy się przytulać w łóżku i chować się przed burzą"?

- Tak?

- To chodź - złapał mnie za nadgarstek i wyciągnął z bazy.

---

mukeeeeeee💞

[never finished] stranger sent a message • muke Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz