Rozdział 35

112 6 0
                                    

NIALL's POV :

Dzisiejszy poranek był naprawdę bardzo szalony.Grace zaczynała studia,a ja musiałem wrócić do Dublinu,aby zobaczyć co z moją córką,co oznaczało,że zobaczymy się dopiero za miesiąc,kiedy odbywać się będzie sprawa w sądzie.

Nie chciałem,żeby Grace opuszczała zajęcia z mojej winy,ale dziewczyna nalegała tak bardzo,że w końcu jej uległem.

Styles uparła się,że pojedzie ze mną na lotnisko,aby się pożegnać.Nasza sprzeczka w tej sprawie musiała wyglądać naprawdę komicznie.Zaśmiałem się na samo wspomnienie.Tak oto stoimy teraz na lotnisku,patrząc sobie w oczy.

- Patrzysz teraz na mnie dokładnie jak wtedy,kiedy pierwszy raz ujrzałam cię na żywo - zauważyła nie przerywając kontaktu wzrokowego

- Patrzę tak na ciebie każdego dnia skarbie,tamtego dnia wiedziałem że zwrócisz mi w głowie,czułem to - odpowiedziałem szczerze

- Będę tęsknić Ni - posmutniała spuszczając wzrok,a tym samym przerywając kontakt wzrokowy

- Ja też Grace,ale rozchmurz się,za miesiąc się widzimy - próbowałem ją pocieszyć,odgarnąłem jej z twarzy zagubiony kosmyk włosów

- Ale miesiąc ma 30 dni...

- Ciii...Pomyśl,że to tylko jeden miesiąc i niedługo się zobaczymy,jeśli pójdziesz w tamtym kierunków zaczniesz liczyć godziny i minuty - zaśmiałem się

Nagle z głośników rozległ się niski głos,który oznajmiał że samolot za chwilę wzniesie się w przestworza,tak więc jest ostatni sygnał żeby wsiąść na pokład samolotu.

- Kocham cię - powiedziała Grace,a po jej policzku spłynęła łza

- Ja ciebie też kochanie,nie płacz,nie rozstajemy się na długo - posłałem jej uśmiech i skierowałem się do środku transportu,w którym miałem spędzić najbliższe dwie godziny

* * *

Ponownie zapukałem do drzwi domu Laury.Nie otwierała od dobrych kilku minut...Wkurzony nacisnąłem klamkę,poszło jak z płatka,drzwi natychmiast się otworzyły.

- Laura ? - zawołałem kiedy znajdowałem się już wewnątrz mieszkania

Nie uzyskałem odpowiedzi.Rozejrzałem się po pomieszczeniach,nikogo nie było.Zacząłem się trochę denerwować...Gdzie jest Ellie ?

Udałem się po schodach na górę.Nagle usłyszałem jęki i skrzypienie sprężyn materaca.Ja pierdole ? Niewiele myśląc otworzyłem drzwi,z których dochodziły dźwięki.

- Co ty do kurwy wyprawiasz ?! - spytałem,a na mojej twarzy malowało się obrzydzenie - Gdzie jest Ellie ?!

- W pokoju obok - wzruszyła ramionami - Bawi się lalkami

- Jesteś chora ?! Ubieraj się ! Musimy porozmawiać ! - Nie czekając na jej odpowiedź opuściłem pomieszczenie trzaskając przy tym drzwiami

- Tatusiu ? Dlaczego jesteś zły ? Mamusie nadal bolą plecy ? - zapytałam dziewczynka spuszczając wzrok

- Nie jestem kochanie...Sprawdzałem tylko czy drzwi są wystarczająco wytrzymałe - tłumaczyłem - Skąd wiesz,że mamusie bolą plecy ?

KIK MESSENGEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz