Rozdział VIII

50 8 2
                                    

~8  

 Kim była Nina?"

   Tym pytaniem zaprzątałam sobie głowę całą noc. Dlaczego chciała odwiedzić grób dziadków?

   Kiedyś oglądałam serial o rodzinnych sekretach. To wszystko mnie strasznie dziwiło. Żyć w jednym domu wiele lat z kimś, o kim nie wiedziało się prawie nic.

   Czy to możliwe, że w moim domu też istniała jakaś tajemnica, która była dokładnie ukrywana? Przerażające.

   Nie zmrużyłam oczu przez całą noc. Zmęczona poszłam do szkoły. Kiedy tylko weszłam do budynku, wpadłam na Emmanuela.

   — Dzień dobry — powiedziałam jak do każdego innego nauczyciela.

   — Dzień dobry. — Uśmiechnął się. — W tym tygodniu poprowadzę z waszą klasą zajęcia wychowawcze, przekaż innym, proszę. — Odwróciłam wzrok, kiedy dotknął mojej dłoni. Mimo że w pobliżu nie było nikogo, chciałam zachowywać wszelką ostrożność. Czasami miałam wrażenie, że to ja jestem bardziej odpowiedzialna od niego. Kiedy odchodził, dodał łagodnym szeptem. — Przyjdź do mnie dzisiaj.

   Lekcja z Emmanuelem zaczęła się o dwunastej trzydzieści.

   — Na tych zajęciach porozmawiamy o przeznaczeniu — powiedział, siadając przy biurku. — Wierzycie w przeznaczenie?

   Nikt się nie odezwał.

   — Okej, to może... Lukrecja. Co chcesz powiedzieć na ten temat?

   Zawahałam się.

   — Wierzę w przeznaczenie. — Odrzekłam. — To jest dla mnie coś oczywistego, potwierdzenie, że to wszystko, nasze życie, ma sens, jest zapisane gdzieś na górze. Każdy człowiek działa na drugiego w pozytywny lub negatywny sposób. Tak właśnie tłumaczę sobie karmę i to wszystko, czym właściwie jesteśmy.

   Nastała w klasie. Nagle odezwała się Ida.

   — Według mnie przeznaczenie to jedna wielka bajka. Wymyślony mit. Jak można w to wierzyć? Serio, Lukrecja? Wydawałaś się tak odważnie stąpająca po ziemi. Przykładowa realistka

   Zamurowało mnie.

   — Dokładanie. Zejdź na ziemię, Lukrecja. Życie to walka o przetrwanie. Boga nie ma. — Zwróciła się Mirka.

   To było jak cios w serce. One naprawdę były dla mnie ważne. Te wszystkie lata przyjaźni miały zostać przekreślone przez jedną wymianę zdań na zajęciach wychowawczych?

   — Ja myślę, że przeznaczenie istnieje i na pewno każdy humanista tak sądzi — powiedziała Natasza, zerkając na mnie.

   Wszystko się wali, zmienia się. To na pewno przeznaczenie. Sens."

   — Jak widzę, zdania podzielone. W takim razie podyskutujmy dalej, ale bez wybuchów, proszę — Emmanuel był wyraźnie zdziwiony takim obrotem spraw.

   Do końca lekcji siedziałam cicho, czułam, że moje policzki płoną. Reszta klasy widocznie wyczuła bardzo nerwową atmosferę, bo lekcja mimo zaangażowania Emmanuela była dość drętwa.

Dlaczego one odwali³y taki cyrk na oczach ca³ej klasy? Nie mog³y siê powstrzymaæ od tych uwag?

Kiedy Mirka z Id¹ wychodzi³y z klasy, zerka³y na mnie z wy¿szoci¹ i pogard¹.

   Po zajęciach pakowałam się długo, żeby móc porozmawiać chwilę z nauczycielem francuskiego, ale podeszła do mnie Natasza.

   — Hej, Lukrecja, słuchaj... — Zaczęła i postępowała z nogi na nogę. — One mnie olały. Ciebie olały wcześniej. Przepraszam, że wcześniej trzymałam ich stronę. W ich głowach są tylko imprezy i tanie piwo, nie wiem, dlaczego wcześniej tego nie widziałam.

   — Wiem, nie dziwi mnie to — powiedziałam dość pewnie. — Natasza, znamy się od gimnazjum, najkrócej, ale to tobie najbardziej ufałam. One to nie to samo. I... dzięki, że stanęłaś w mojej obronie, ale nie trzeba było...

   — Ale ja sądzę tak samo, jak ty. — Przerwała mi. — Lukrecja, przepraszam, że przez te pierwsze miesiące nie utrzymywałyśmy jakiegoś dobrego kontaktu, ale dalej jesteś dla mnie ważna. Liceum jednak nie jest takie, jakie podejrzewałyśmy, że jest, na wakacjach.

   — Okej. — Czułam to samo co ona. Poznałam się już na Mirce i Idzie. Znowu chciałam mieć przyjaciółkę. Natasza była mi najbliższa.

   — Może wyjdziemy gdzieś dzisiaj? W kinie leci fajny film, w dodatku muszę ci się zwierzyć z wielu rzeczy. Nie uwierzysz...

   — Dzisiaj nie mogę, przepraszam. — Zerknęłam ukradkiem na Emmanuela, który dalej siedział w klasie i wypełniał jakieś papiery.

   Natasza wyglądała na zdziwioną. Chyba myślała, że całe dnie siedzę w domu i tylko czekam na możliwość wyrwania się ze szkolnej rutyny.

   — No okej — powiedziała jednak. — To jutro, od razu po szkole? Pasuje ci?

   — Tak, pewnie, będzie super — odrzekłam, zakładając torbę na ramię. — Usiądziemy razem na geografii?

   — Tak, jasne. — Niemalże krzyknęła rozradowana. Często tak miała. Takiej charyzmy, jaką posiadała Natasza, właśnie od jakiegoś czasu mi brakowało.

   Kiedy wyszłyśmy z klasy, zaczęliśmy rozmawiać jak za dawnych czasów gimnazjum. Przyjaciółka od razu wkręciła mnie w wir rozmowy. Po kilku przerwach zeszłyśmy na temat chłopaków.

   — A tak swoją drogą, to nasz nauczyciel francuskiego jest do schrupania — powiedziała, kiedy siedziałyśmy na korytarzu, jedząc ekologiczne marchewki. — Masz na niego ochotę, prawda? 

Mały chłopiecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz