~15
Rodzice pomogli mi wejść do mieszkania po schodach. Bolały mnie pachwiny, poza tym byłam na lekach przeciwbólowych. Ciążyła mi głowa, w brzuchu czułam przytłaczającą pustkę.
Święta Bożego Narodzenia spędziłam w szpitalu. Pierwszy raz poza domem.
Kurwa, kurwa, kurwa — powtarzałam za każdym razem w myślach, kiedy potykałam się o stopień.
Mój pokój wyglądał tak samo, jak trzy dni temu, jedynie łóżko było pozbawione materaca i pościeli.
— Wyrzuciliście? — zapytałam, wskazując na deski, które były szkieletem łóżka.
— Nie dało się tego doprać — oznajmiła mama.
Tato przyniósł materac, mama przyodziała pościel i założyła prześcieradło.
Wzięłam telefon, z którego nie korzystałam przez pobyt w szpitalu i sprawdziłam powiadomienia. Dwanaście nieodebranych połączeń. Siedem SMS-ów. Postanowiłam dodzwonić się do Nataszy.
— No wreszcie, Lukrecja, co się dzieje? — przywitała mnie przyjaciółka.
— Hej, byłam w szpitalu — rzekłam jak gdyby nigdy nic. — Ale to nic takiego, zwykłe zatrucie pokarmowe — dałam pośpiesznie.
— Już wszystko okej? — zapytała.
— Okej, rozumiem — ze zmartwieniem odparła Natasza. — No to zdrowiej w takim razie — powiedziała. — Nawet nie wiesz, co Mirka i Ida odwaliły — zaczęła skarżyć się nerwowym głosem.
— Co? Co się stało? — zainteresowałam się.
— Hmm, nie będę opowiadać ci o tym przez telefon — powiedziała opiekuńczo. — Jak już mówiłam, musimy się spotkać — dodała stanowczym głosem. — Ja już muszę kończyć, jestem umówiona z Max'em.
Rozłączyłam się i sprawdziłam resztę nieodebranych połączeń i nieprzeczytanych SMS-ów. Jak podejrzewałam, większość była od Emmanuela.
Kiedy kilka godzin temu mama zapytała się mnie o ojca mojego dziecka złamałam się. Nie powiedziałam jednak prawdy. Przez jedno słowo mogłam zniszczyć całe życie Emmanuela. Nie mogłam na to pozwolić, chociaż byłam taka słaba psychicznie. W to wszystko wmieszałam kolegę z klasy, Roberta. Zawsze był dla mnie miły, przez co miałam wyrzuty sumienia. Jak ja mu to wytłumaczę? Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała. To on w oczach moich rodziców był ojcem dziecka. Powiedziałam jednak, że nie jesteśmy już razem, że nie chcę z nim utrzymywać kontaktu. Że teraz już wszystko jest nieważne. Za dużo tego wszystkiego. Rodzice zgodzili się nie mieszać jak na razie. Teraz wszystko od nich zależy. Załatwili mi wizyty u psychologa. Muszę być silna. Albo przynajmniej udawać.
Wzięłam głęboki oddech. W tej samej chwili zaglądnęła do pokoju mama.
— Kochanie, idziemy z tatą do urzędu, zanieść dokumenty. Wstąpimy jeszcze do supermarketu. Chcesz coś?
— Tak, możesz mi kupić jogurt waniliowy.
— Okej, nie ma sprawy. Pamiętaj, jakby się coś działo, dzwoń. Wrócimy za około dwie godziny.
— W porządku. Leki przeciwbólowe działają.
Mama posłała mi promienny uśmiech, chociaż jej oczy okazywały ogromny ból. Odwróciłam wzrok, bo łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Czy na mojej twarzy widać takie same oznaki cierpienia i zmęczenia?
Drzwi od domu się zamknęły, a ja znów sięgnęłam po telefon. Musiałam się w końcu odważyć.
— Lulu, skarbie, co się dzieje? — odezwał się jego ciepły i opiekuńczy głos, jeszcze bardziej niż zwykle.
— Musimy się spotkać — rzekłam dość pewnie.
— Co się stało? — usłyszałam jego głos jakby z oddali.
Już nie mogłam wytrzymać. Musiałam mu powiedzieć wszystko. Ale to przecież takie trudne, skomplikowane. Czułam się winna. W głowie układałam scenariusze pod tytułem „Co by było, gdyby?".
Ale on był ponadto, nieświadomy, taki kochany. Mój.
— Emmanuel, to nie jest rozmowa na telefon — poinformowałam łamiącym się głosem. Wyczuł to.
— Już do ciebie idę — rzucił krótko i odłożył słuchawkę.
Przez kilka sekund nie wiedziałam, co się dzieje, telefon nadal trzymałam przy uchu.
Emmanuel u mnie w domu? A co jeśli rodzice przyjdą wcześniej? Co on wyprawia, dlaczego tak często czuję się bardziej odpowiedzialna niż on?
Próbowałam się do niego dodzwonić, ale nie odbierał. Zostało mi tylko czekać na jego przyjście.

CZYTASZ
Mały chłopiec
Teen FictionMały chłopiec w ciele dorosłego mężczyzny? Niektórzy nie potrafią sami dojrzeć. Potrzebna jest im pomoc, choć ta może przyjść zbyt późno. Może nie jest łatwo. Może się nie udać. Może zbyt szybko się skończyć. Miłość lekarstwem na smutki? Nie ty...