Rozdział IX

38 7 0
                                    

~9

   — Co? To znaczy, co masz na myśli? — Poczułam się zdekoncentrowana, kiedy Natasza zadała pytania na temat Emmanuela.

   — No nie gadaj, nie podoba ci się? To największe ciasteczko w szkole, Chryste, ja bym go brała nawet tu i teraz. — Zachichotała, ale kiedy się nie zaśmiałam, zapytała. — Przecież każda dziewczyna w tej szkole miała fazę pod tytułem „Doerr". Nawet ja, tylko na początku, bo przecież mam chłopaka.

   Nigdy nie brałam pod uwagę tego, że byłabym kolejną kochanką Emmanuela. A co jeżeli tak było? Zrobiło mi się gorąco. Niedorzeczne, a jednak całkiem prawdopodobne.

   — Hej, co ci? Jednak coś czujesz do naszego kochanego pana Doerr'a? — Znów zażartowała, tym razem zmusiłam się na uśmiech. Bardzo słaby i trudno widoczny uśmiech.

   — Tak, to znaczy, nie jestem jakaś inna, ale wiesz, to tylko nauczyciel, raczej platoniczne uczucie, co nie? — Kłamałam nawet sama przed sobą. Przecież nie wyobrażałam sobie funkcjonowania bez Emmanuela, a znałam go tak naprawdę tylko sześć dni, nie licząc pierwszych trzech miesięcy, kiedy tylko się w nim podkochiwałam.

   — No tak, ale chyba każda dziewczyna marzy o romansie z super przystojnym nauczycielem. — Zauważyła Natasza.

   Nigdy tak na to nie patrzyłam. Ja kochałam go za osobowość, nie za jego stanowisko. A za co on kochał mnie?

   Dzwonek wyrwał mnie z natłoku myśli.

   Reszta lekcji minęła dosyć szybko. Kiedy wróciłam do domu, z kuchni pachniało zupą grzybową.

   — Mamo, chcę w miarę szybko zjeść, bo idę zaraz do Nataszy.

   — Podwieźć cię? — zapytała troskliwie.

   — Nie, nie trzeba — odparłam, siadając przy stole.

   — Co będziecie robić?

   — Musimy zrobić projekt z... francuskiego.

   Mama była właścicielką sklepu kosmetycznego, często przynosiła mi darmowe kosmetyki, testery, perfumy. Była dla mnie autorytetem. Wysoka, inteligentna, dużo czytała, była bardzo zorganizowana, często adorowana przez mężczyzn. W głębi siebie chciałam taka być.

   — Cieszę się, że wzięłaś się za szkołę, ale czy nie zapomniałaś po drodze o zainteresowaniach? Nie chciałabyś znów zapisać się na balet?

   Dawniej uczyłam się tańczyć w pobliskiej szkole baletowej, której właścicielką była przyjaciółka mojej mamy, Monika. Kiedy w drugiej klasie gimnazjum prawie nie zdałam do kolejnej klasy, rodzice mnie wypisali. Ile wypłakałam wtedy łez, jak bardzo byłam przygnębiona.

   To wtedy zaczął się mój bunt, częste ucieczki z domu, eksperymentowanie z narkotykami i alkoholem. Rodzice w jakimś momencie odpuścili, nie starali się o mnie. Właśnie to tak bardzo mam im za złe.

   — W sumie zapomniałam już o balecie. Nie wiem, czy chcę do tego wracać — poinformowałam, przeglądając się w łyżce.

   — Szkoda, dobrze ci szło. Czasami mam wyrzuty sumienia, że odcięliśmy cię od twojej pasji — odparła mama, podając mi talerz z parującą zupą.

   — Nie nadrobiłabym straconego czasu — powiedziałam z żalem w głosie.

   — Przynajmniej się zastanów, córcia. Zrób to dla mnie — rzekła, siadając naprzeciwko mnie. — Do której będziesz u Nataszy? Dziś przychodzi Monika, chce pokazać nagrania z wesela jej siostry.

   — Nie wiem, czy zdążymy — odchrząknęłam, spoglądając zupę. — Mamy dużo materiału do przygotowania.

   — Szkoda, dawno się nie widziałyście. Muszę cię przy niej pochwalić. Nawet nie wiesz, jaka jestem z ciebie dumna, córcia.

   — Kiedyś tak nie myślałaś. — Od razu żałowałam tych słów.

   — Dobrze wiesz, jak było kiedyś. Chyba nikt nie chce do tego wracać, prawda? — Mama wstała i zaczęła ściągać naczynia z suszarki. — Jedz, bo ci ostygnie.

   Zjadłam pośpiesznie i umyłam za sobą naczynia.

   Byłam cholerną egoistką. Pieprzonym emocjonalnym niedorozwojem. Niedojrzała. Albo zbyt dojrzała. W pewnym momencie ciągłego zapracowania moich rodziców zamknęłam za sobą niewidzialne drzwi mojej psychiki i wrażliwości, odcięłam się od nich. Oni tylko byli.

   A byli naprawdę ważni. Wtedy tego nie doceniałam.

   Zbiegłam po schodach klatki schodowej z zaczerwionymi oczami od płaczu. Poszłam prosto przed siebie. Okrążyłam pobliskie sklepy, dotarłam do galerii. Blask świateł choinkowych mnie przytłaczał. Święta Bożego Narodzenia były blisko.

   Poszłam do Emmanuela. Otworzył, zanim zapukałam do drzwi.

   — Zapraszam — powiedział.

   — Skąd wiedziałeś, że idę?

   — Czekałem na ciebie.

   Weszłam, ściągnęłam buty i płaszcz.

   — Dlaczego chciałeś, żebym dzisiaj przyszła? — zapytałam, schylając się, żeby dotknąć białego, puchatego dywanu stanowiącego centrum salonu.

   — Chciałem... zobaczyć cię i... — Przerwał.

   — I co? — moje policzki płonęły, właściwie nie wiedziałam dlaczego.

   — Dlaczego te dziewczyny z twojej klasy tak na ciebie naskoczyły? Myślałem, że się przyjaźnicie.

Kuchnia była połączona z salonem, dlatego bez problemu patrzyliśmy sobie w oczy, kiedy rozmawialiśmy.

   — Zmieniłam się.

   — To przeze mnie. — Jego twarz nabrała poważnego wyrazu.

   — Nie, to ja dojrzałam — powiedziałam dobitnie.

   — Bo pokochałaś nauczyciela. Niestety ze wzajemnością. Niszczę ci młodość. Jestem starym gburem z problemami.

   — Niczego mi nie zabierasz, nic nie jesteś mi winien. Ja tak po prostu cię kocham. Zwykła miłość. Chcę być szczęśliwa.

   — Wiesz, że to nie jest takie proste — rzucił opiekuńczo.

   — Chodź tutaj — szepnęłam i położyłam się na plecach, kurcząc nogi. Dywan sprawiał wrażenie lekkiej otoczki, było mi przyjemnie i błogo.

   Uklęknął i złapał jedną ręką za oba nadgarstki.

   — Nie spodziewałem się nigdy, że poznam kogoś takiego jak ty. Zastępujesz mi wszystkich, których powinienem kochać — wyznał, patrząc ma moje usta.

   — Co masz na myśli? — Leżałam z rękami na brzuchu, wpatrując się w niego.

   Uczyłam się na pamięć jego rys twarzy, kształtu ust, koloru i odcienia oczu. Wpatrywałam się w każdą, choćby najmniejszą zmarszczkę na czole. Lustrowałam jego lekki zarost, który miał iść pod maszynkę najprawdopodobniej w najbliższym czasie. Chciałam go znać.

   — Posłuchaj, ja... nie miałem udanego życia. Nie uwierzyłabyś... — jęknął łamiącym się głosem.

   — Opowiedz mi — poprosiłam, choć nie wiedziałam wtedy, że to, czego się dowiem, zmieni diametralnie moje życie. 

Mały chłopiecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz