~19
Była siostrą bliźniaczką mojego taty i matką Emmanuela.
Była chorą psychicznie osobą, która warunkowo wyszła ze szpitala psychiatrycznego, brała silne leki.
Była Niną, która spowodowała to, że zaczęłam szczerze nienawidzić i gardzić swoją rodziną.
To wydarzenie spowodowało efekt domina.
Kobieta skierowała się w moją stronę i złapała mnie za ramiona. Poczułam ukucie w okolicach skroni, a jej twarz przyćmiła mi czarna plama. Zamknęłam oczy, a ona zaczęła mówić.
Opowiedziała mi o swoim dzieciństwie. O tym, że już, kiedy wraz z ojcem byli nastolatkami, uprawiali seks. O tym, że on ją molestował. Własną siostrę.
— Co ja miałam zrobić?! — krzyknęła. — Nikt nie był po mojej stronie, każdy sądził, że zmyślam!
— Kobieto, ty już wtedy byłaś chora! — niespodziewanie odezwał się ojciec. Czyli to prawda. Są rodzeństwem. Wbrew własnej woli zaczęłam wierzyć Ninie.
— To wasza wspaniała rodzinka wpakowała mnie do psychiatryka! — wybuchła.
— Otrułaś rodziców, kiedy dowiedziałaś się, że jesteś z kimś w ciąży! — zaczął wypominać tato.
Na horyzoncie mojego wzorku pojawiły się wirujące czarne plamy. Nerwowo mrugałam powiekami, ale się nie poprawiało. Nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje. Słuchałam, co dzieje się pomiędzy tatą a Niną trzymając się za głowę i mrużąc oczy.
— Uciekłam z moim synem! Z Emmanuelem! Mieszkaliśmy we Francji, ale on umarł. Mój synek umarł! Nasz syn nie żyje! — Zwróciła się do ojca i histerycznie wymachiwała rękami.
— Emmanuel żyje! — zaczęłam i spojrzałam na ich oboje. — Miał dość tego, co z nim robisz! Nie rozumiesz, jak wielką krzywdę mu wyrządziłaś?!
— Mój mały synek... Emmanuel... Ja przecież go pochowałam... Był taki słaby...
— Emmanuel żyje, słyszysz?! — krzyczałam nie zwracając uwagi na ochroniarza, który do mnie podszedł i kazał się uspokoić.
— On był taki mały i bezbronny... Chory... Co miałam zrobić?! — wykrzyczała z wyrzutami sumienia. — Mój drugi synek... Tak, on żyje!
— Drugi synek? — Nie dowierzałam.
— Emmanuel zmarł... Kiedy go urodziłam, miał smutną minkę... Był... Zimny... Pocałowałam go w czółko i pochowałam w ziemi... Wybrałam dla niego taki ładny grób... — zaczęła histerycznie błądzić wzrokiem i obracać się wokół własnej osi, co jakiś czas wpadając na osobę z tłumu.
Ochroniarz za namową taty złapał ją za nadgarstki i zaczął prowadzić na zaplecze, gdzie chciał dzwonić do szpitala psychiatrycznego, aby ją zabrali.
Czarne plamy zniknęły, a ja mimo to czułam, że mój wzrok jest obcy, zmęczony. Skroń pulsowała, a ja wmawiałam sobie, że to wina stresu i strachu.
Tato powiedział, żebym poszła do samochodu, a on dokończy zakupy. Popatrzył mi w oczy i poprosił, żebym nie wierzyła Ninie. Stwierdził, że ona wszystko wymyśliła. Jednak ja jej uwierzyłam. W dodatku chciałam się dowiedzieć od niej więcej.
Pobiegłam za ochroniarzem, wcześniej informując tatę, że idę do samochodu.
Na zapleczu było ciepło i dosyć ciemno. Lampa jarzeniówka przywieszona na środku sufitu kołysała się w tył i przód.

CZYTASZ
Mały chłopiec
Teen FictionMały chłopiec w ciele dorosłego mężczyzny? Niektórzy nie potrafią sami dojrzeć. Potrzebna jest im pomoc, choć ta może przyjść zbyt późno. Może nie jest łatwo. Może się nie udać. Może zbyt szybko się skończyć. Miłość lekarstwem na smutki? Nie ty...