Astia zwiedzała cały pałac Odyna. Ciągle gubiła się wśród licznych i bogato przyozdobionych korytarzy. Każdy z jej drużyny nadal nie mógł oswoić się z myślą, że już są w domu. Ich życiem była misja, a teraz gdy została ukończona – bez celu błądzili po Asgardzie. Następnego dnia mieli dołączyć do oddziałów i wraz z nimi dobywać treningi, nadal pozostając osobistą gwardią Astii. Kobieta nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Odyn nie wzywał jej, a ona sama nie miała żadnego hobby ani marzenia. Nie pamiętała swych rodziców, a każdy jej stary przyjaciel nie znał jej ze wzajemnością.
Pamięć.
Wspomnienia.
Osoba.
To wszystko odebrano dla szczytnego celu. Nie pamiętała, czy została zmuszona czy zgodziła się na to z własnej woli.
Oglądając obrazy w pozłacanych ramach, wpadła na kogoś. Jedną ręką zasłoniła usta, a w drugiej już trzymała nóż, który w jednej chwili wyciągnęła z cholewy buta. Zamrugała dwukrotnie. Stał przed nią wysoki i szczupły mężczyzna. Jego czarne włosy swobodnie opadały na ramiona. Miał na sobie ciemnozielone szaty obszyte złotą nicią. Uśmiechał się zawadiacko, jakby miał na sumieniu jakąś winę. Ale znając naturę tego boga, nie byłoby grzechem posądzać go o wszystkie zbrodnie świata.
– Książę Loki – powiedziała bezbarwnym tonem. Szybkim ruchem schowała nóż i pochyliła się przed młodszym synem Wszechojca. – Proszę o wybaczenie.
– O! – jęknął. – Jaka ty jesteś niska... – zaśmiał się.
Jej oczy były prawie na wysokości jego klatki piersiowej.
– Rozumiem, że gdyby ktoś na ciebie wpadł nie byłoby to nic dziwnego, bo ledwo cię widać, ale że ty nie zauważyłaś mnie to już skandal – dodał, aktorsko zasłaniając oczy. – Żartuję oczywiście. – Skrzyżował ręce za plecami. – Patrz jak chodzisz, kobieto.
– Nazywam się Astia – odparła, a jej ton wcale mu się nie spodobał.
– Mówisz to tak, jakby mnie to miało obchodzić.– Zaśmiał się ponownie. Ku jego rozczarowaniu jego docinki wcale nie ruszały kobiety. Stała z obojętną miną. – Wybacz, karzełku, uraziłem cię? Nie? O jaka szkoda. Pozwól, że się poprawię... – urwał w połowie, bo kobieta uniosła na niego swe niebieskie oczy. Tak jak w chwili ich pierwszego spotkania w sali tronowej Odyna; zimne zielone oczy skrzyżowały się z płonącym błękitem.
– Nie obchodzi mnie, co powiesz. Możesz być sobie księciem, a nawet i królem, ale póki co w moich oczach jesteś tylko błaznem, a ich nie znoszę tak samo jak trefnisiów – syknęła.– Będę pamiętać, by mieć zawsze nóż, gdy ty jesteś w pobliżu.
Loki uniósł wysoko brwi.
– Błaznem? Jak śmiesz?! – Oburzył się.– Ty prosta dziewko!
– Och, czyżbym cię uraziła? Nie? Pozwól, że się poprawię... chociaż patrząc w twoje jadowite oczy i czerwoną ze złości twarz, wnoszę, że mi się udało.
– Daruj sobie. – Uspokoił się nieco. – Co mówisz? Nie słyszę cię, zagłusza cię dźwięk mojej wspaniałości.
– Albo jej brak.– Splotła ręce na piersi.
– Och, jakaś ty zabawna. Zabójca–zombie, bez pamięci, bez przeszłości, aż żal się robi. Jedyne co w tobie, czyli pustej powłoce zostało to twój cięty język i głupota. Jesteś idiotką. Naprawdę żal na ciebie patrzeć, ofiaro Odyna. I zaiste... dobrym pomysłem będzie trzymać przy mnie blisko nóż, lecz uważaj, by nie skrzywdził on ciebie.
Zachichotała i ruszyła wzdłuż kolejnego korytarza, zostawiając księcia samego. Dopiero teraz zrozumiał, że to była gra. Złapał się za brodę i patrzył jak cień kobiety znika za kolejnym zakrętem. Rozpoczęła grę. A on nie znosił przegrywać.
,,Kobieto, właśnie podpisałaś na siebie wyrok''.
CZYTASZ
Za Asgard! | Loki ✔
FanfictionLoki - bóg kłamstw i oszustw. Młodszy syn Odyna i brat Thora. Znany jest z psot i sarkastycznego podejścia do życia. Pewnego dnia do Asgardu powraca drużyna powołana przez Wszechojca, aby zniszczyć pewnego wroga. Astia - przywódczyni drużyny inform...