Astia po raz kolejny zgubiła się między korytarzami pałacu. Stanęła przed wielkimi wrotami z wyrytymi symbolami, będącymi elementem dekoracyjnym. Coś w środku niej podpowiadało, aby tam zajrzeć, chociaż nie była pewna, czy powinna. A jeśli to była zakazana komnata Odyna? Co jeśli poniosłaby za swe wścibstwo surową karę? Pchnęła ciężkie drzwi, ignorując narastający w niej niepokój, a jej oczom ukazał się piękny i kolorowy ogród.
Przez zielone polany przepływała wąska rzeczka, w której odbijało się niebo. Nie mogła sobie odmówić i przysiadła pod drzewem, które rzucało długi cień. Odetchnęła z ulgą. Zatem nie była to żadna komnata, a wyjście na ten bajkowy ogród. Astię zastanawiała od pewnego czasu dziwna reakcja Friggi. Tak naprawdę to nie interesowała ją sama przeszłość, ale ciekawił ją powód wybuchu królowej. Czyżby coś ukrywała?
Odwróciła się i spojrzała na rosnące dalej irysy. Błękitne kwiaty wzbijały się w niebo, lekko poruszając się na łagodnym wietrze. Nagle kobieta zakryła dłonią jedno oko i poczuła jak świat wiruje.
,,... zobacz jakie piękne kwiaty!
– Podobają ci się? – zapytał ktoś, a ona odniosła wrażenie, że zna ten głos aż za dobrze. Byłaby w stanie rozpoznać go w tłumie krzyków, jednocześnie nie wiedząc do kogo należy.
–Kocham irysy – odpowiada młoda Astia.
–Jesteś piękniejsza niż te kwiaty, zwłaszcza twoje włosy... i te oczy''.
Ciepła dłoń dotyka jej policzka, co bardzo jej się spodobało. Znała te dłonie, dawały jej poczucie bezpieczeństwa. Ale czyje?
Astia otworzyła oczy, jakby właśnie wybudziła się z długiego snu. Zaczęła ciężko oddychać i znów rozejrzała się dookoła. Nie była pewna, ile trwał ten dziwny sen, który bardziej przypominał zatarte wspomnienie. Jednak niemożliwe, aby należało do niej. Potężne zaklęcie Odyna pozbawiło ją przeszłości bezpowrotnie. Nawet on nie był wstanie oddać tego, co zabrał.
– Nie sądziłem, że cię tu spotkam – odezwał się nagle Thor, stając u jej boku.
– Och, książę – odparła serdecznie, ale nie wstała. Uśmiechnął się jowialnie i przysiadł obok. – To nie tak, że chciałam tu być. Po prostu musiałam pomyśleć.
– Nieznajomość przeszłości ci wadzi?
– Nie. To nie to. Nie ma sensu rozwodzić się nad czymś, na co nie mam już wpływu. Po prostu ostatnio miewam... a nieważne.
– Dla mnie ważne.– Przysunął się bliżej.
Od kiedy pojawiła się w Asgardzie, czuła, że dystans między nią a starszym księciem zaczyna się zmniejszać. Mężczyzna stawia śmielsze kroki, dając jasno do zrozumienia swoje zainteresowanie tak waleczną wojowniczką.
– Thor, ja... – Uciszył ją pocałunkiem. Choć bardzo chciała, nie mogła go odepchnąć. – Proszę – wyszeptała– nie rób tego więcej.
Następca tronu pojął swój błąd, rozumiejąc, że kobieta nie odwzajemnia jego sympatii i poza lojalnością względem rodziny królewskiej, nic do niego nie czuje.
– Przepraszam.
– Proszę, odejdź...
Usłyszała dźwięk deptanej trawy. Położyła się na plecach i wypatrywała słońca między gałęziami drzewa, aż zamknęła oczy. Śmiałość Thora wydawała jej się nie na miejscu, gdyż znali się tylko kilka tygodni, które spędziła w Asgardzie. Obudziły ją kroki, ale nie otworzyła oczu.
– Thor, mówiłam byś sobie poszedł – warknęła.– Wybacz mi moje zachowanie, ale naruszamy granicę, więc gdybyś mógł...
– Jakie to szczęście, że ja nim nie jestem. Nie składam się keratyny i sterydów – zaśmiał się ktoś głupkowato.
– Loki.
– Naprawdę mnie aż tak nienawidzisz? Zmieniasz kolor włosów, bo je pochwaliłem. Ignorujesz mnie. I do tego nie okazujesz szacunku – wyliczał. – Irytujesz mnie.
– Nawzajem. Chcesz czegoś?
Przysiadł obok. Nie miał zamiaru odchodzić.
– To zawsze było moim miejscem rozmyślań – powiedział smutno.
– A o czym może myśleć ktoś, kto ma wszystko?
– To dlaczego czuję, że nie mam nic? – zapytał zainteresowany.
– No nie wiem. Może to kryzys wieku średniego? – zachichotała.
– Jak myślisz, ile ja mam lat? – Oparł się o drzewo, krzyżując nogi w kostkach.
– No nie wiem. Stary mi się wydajesz. Mógłbyś być moim dziadkiem. Żartuję – dodała, napotykając jego wściekłe spojrzenie.
– Mogę być księciem, ale nigdy nie będę miał prawa do tronu. W końcu to nie jestem prawdziwym synem Odyna.
Astia westchnęła zaskoczona.
– Jak to? – Usiadła obok niego.
– Różne historie krążą wokół mojego pochodzenia. Jedni mówią, że zrodziłem się z chaosu i ognia. A sam Odyn, że znalazł mnie przy zwłokach lodowego olbrzyma. Co za różnica? Jestem sam. Zawsze byłem i będę.
Astia nie rozpoznawała w nim tego aroganckiego księcia, który uważa siebie za pępek świata. Teraz widziała jego bliznę, którą skrywał. Ranę, która znaczyła jego serce. I jakimś cudem to ona ją oglądała.
– Ale, jak ktoś taki jak ty może mnie zrozumieć? Nie żyłaś w kłamstwie. Miałaś kiedyś własną rodzinę, a to, że sama się zgłosiłaś i oddałaś to... Jesteś idiotką – warknął oschle.
– Tego nie wiesz. Nie wiesz, czy miałam kochającą rodzinę. A ciebie kocha Frigga.
Loki zmierzył ją wzrokiem i zatrzymał się na piersiach ukrytych pod zbroją.
– Jak ktoś taki niski ma takie piersi? – I wrócił dupek. Astia zarumieniła się i wymierzyła mu siarczysty policzek.
Wstała i pobiegła z powrotem.
,,Rana, która zadaje mu ból. Rana, która sprawia, że on również zadaje ból. Ponieważ nie chce cierpieć sam. Ale ja nie będę kolejną zabawką. Nie ulegnę temu dupkowi".
– Podobają ci się?
– ... przestań żartować.
Kto to?
– Astia, co ty tu robisz? Czemu śpisz na schodach?
– Czekałam na...
– Poszedł wraz z...
Czemu nie słyszę żadnych imion?
– Poczekam jeszcze!
– Wejdź do środka.
Astia przetarła oczy. Była sama na korytarzu.
– Głupie mary. Jestem przemęczona.
CZYTASZ
Za Asgard! | Loki ✔
FanfictionLoki - bóg kłamstw i oszustw. Młodszy syn Odyna i brat Thora. Znany jest z psot i sarkastycznego podejścia do życia. Pewnego dnia do Asgardu powraca drużyna powołana przez Wszechojca, aby zniszczyć pewnego wroga. Astia - przywódczyni drużyny inform...