25. Rozdział

3.2K 274 61
                                    

Po opustoszałych korytarzach rozchodził się dźwięk uderzania obcasów o marmurową posadzkę, która straciła swój połysk przez rozlaną na nią krew.

Dwie postacie mijały przywrócone i zniszczone kamienne figury, które niedawno zdobiły bogate wnętrze pałacu.

Niska kobieta nawet na obcasach wciąż nie mogła zrównać się z mężczyzną, który szedł potulnie obok.

- Podstępna lisica - szepnął jej do ucha, gdy się nieco do niej zbliżył. Kobieta mimowolnie uśmiechnęła się. - I co teraz zrobimy? - zachichotał wesoło.

- To, na co zasłużyłeś - odpowiedziała słodko, ciągnąc łańcuch przyczepiony do obroży założonej byłemu księciu na szyję. - Staniesz przed Odynem. Jesteś zdrajcą - rzekła surowym tonem. Loki nie przestawał się uśmiechać. - Czego szczerzysz rogala? - zmrużyła gniewnie oczy.

- Jesteśmy do siebie podobni, kochanie.

Pociągnęła mocniej łańcuch przez co mężczyzną jęknął i pochylił się przed nią.

- Gdy teraz na nas patrzę to sądzę, że kierowały nami zwykłe zwierzęce instynkty. Dzika żądza ciał i rozkoszy. - Nie uśmiechała się. Swoje przemyślenia wysyczała tak ostro, że uśmiech na pobladłej twarzy księcia zniknął.

,,Coś jest nie tak... Na pewno nie kierowały nami żądze! Z początku chciałem pobawić się nią i z rozkoszą przyglądać się jej reakcjom. Bliżej ją poznając, odżywały we mnie wspomnienia o starej przyjaciółce. Przyjaciółce, która poświęciła swe człowieczeństwo,wspomnienia, by mnie ochronić. Gdy o niej przypomniałem sobie, zrozumiałem, a przynajmniej mi się tak wydaje, że poznałem to uczucie, co ludzie zwą miłością. Żałosne uczucie, które ogranicza nas do jednej osoby. A jednak. Jeżeli pomyślę, że do końca swego nieśmiertelnego życia miałbym zasypiać, budzić się koło niej - dam się zakuć w kajdany i obrożę" - spojrzał na swoją szyję, po czym westchnął i zaśmiał się pod nosem. Astia nie spojrzała na niego. - ,,O ironio... Faktycznie dałem się zakuć. Do tego czuję się nienasycony, patrząc na te rozkołyszone biodra, ciemne włosy, długie nogi, które wiele przeszły dróg... Kurwa! O czym ja myślę?! Nagle się w poetę bawię... Jak to się stało, że teraz jestem prowadzony jak pies na smyczy przed oblicze Starego, gdzie zostanę skazany i najpewniej zabity na miejscu. A mogłem zapłacić odszkodowanie... Astio" - wbił wygłodniałe, a jednocześnie smutne spojrzenie w plecy ukochanej. - ,,Powiedz, Astio. Co się stało z naszą miłością? O czym teraz myślisz? O tamtej nocy czy pocałunkach? No, powiedz, mój zboczuszku, jakie zbereźne myśli skrywa ta poczochrana głowa?"

Astia pociągnęła swego więźnia w drugi korytarz, prowadzący do sali tronowej, gdzie najpewniej usunięto już mroczne elfy. Odyn na pewno tam był. Thor wraz z jej drużyna wciąż odpychał wrogie siły z miasta. Frogga najpewniej siedziała chroniona przez Sif w swoich komnatach.

,,Do sali tronowej w lewo czy prawo? CHOLERA! Znowu się zgubiłam! Mam nadzieję, że jeszcze tego nie zauważył. Jak mam ci wierzyć, Loki, że między nami jest coś więcej niż zwykłe zaspokojanie samych siebie? Nigdy nie powiedziałeś tych dwóch słów. Dupek".

Odwróciła się w jego stronę na chwilę przystając w miejscu. Umiejętnie maskowała własne zagubienie. Gdy poczuła, jak się na nią bezczelnie patrzy, nie wytrzymała i w końcu się odezwała.

- Co się gapisz? - fuknęła go w czoło, jak niesforne dziecko.

- Właśnie zdałem sobie z czegoś sprawę - powiedział, mając śmiertelnie poważną minę.

- Tak? Niby z czego? - ,,Czy teraz głupku, powiesz te dwa słowa?"

- Dwa słowa.

Niebieskie oczy Astii migotały w panujących wokół ciemnościach. Na sam dźwięk tej krótkiej wypowiedzi jej serce zabiło mocniej.

- Gwiazda porno.

Cała magia prysła.

- Co? - oparła dłonie na biodrach.

- Wyglądasz jak gwiazda porno. Powinienem z ojcem pogadać o nowych strojach dla żołnierzy. Twój strój kusi, by go zerwać - parsknął śmiechem, za co oberwał pięścią w głowę.

Gniew szybko z niej uleciał. Ze spokojem patrzyła na tego aroganckiego dupka, który poza hipnotyzującymi, szmaragdowymi oczami mógł również poszczycić się złotą włócznią, patykiem, kijkiem, czy jak ktoś woli - przydługim sztylecikiem. I nie. Astia wcale nie miała na myśli zawartości spodni, lecz zwykłą broń.

- Powiedz, Loki - rozglądała się dookoła, by wyznaczyć kierunek. - Dlaczego nie uciekniesz?

- Nie wiem, kochanie, czy widzisz, ale jestem uwięziony przez ponętnego diabełka. Już dawno trzeba było zgrzeszyć - puścił do niej oczko.

Ciągle się uśmiechał.

Dlaczego?

Do cholery, dlaczego?!

Odyn go mógł zabić, a on nic sobie z tego nie robił. Na co on liczył?

- Daj spokój. To nie blokuje twej magii. Wystarczy pomyśleć i zwykłe żelazo zaraz się stopi. Trochę wyobraźni, a jako mysz uciekniesz i się uratujesz.

- Uciekać? Ratować się? Czy ty się słyszysz? - warknął groźnie. Astia spojrzała na niego zaskoczona. Nie uśmiechał się. Nigdy by nie posądzała go o taką powagę. - Załóżmy na chwilę, że ucieknę i co? - oparł się o ścianę. Łańcuch łączący jego obrożę z Astią, napiął się. Zupełnie jak jej mięśnie.

- Będziesz żyć.

- Co to za życie. Bez ciebie - dodał z bólem. - Naprawdę myślisz, że jestem głupi?

- Wolałabym określenie niespełna rozumu - zaśmiała się.

- Przecież dobrze wiem, że się zgubiłaś i od samego początku miałaś zamiar wyprowadzić mnie stąd, a Staremu wcisnąć jakąś bajkę. Słabe. Można by to lekko podrasować, ale po co, skoro zostaję tu, gdzie jestem. NIE żałuję swoich win ani śmierci tych, którzy teraz giną. To moja zemsta za wszelkie krzywdy. Za odebranie mi ciebie, tronu, wspomnień. Zniszczę Asgard!

Astia pokręciła głową.

Głupek.

- Gdzie ta nienawiść cię zaprowadziła? Nie widzisz, że cię zaślepia? Nie widzisz, że oddala nas od siebie?


- W takim razie, powinnaś otworzyć mi oczy. Najlepiej nocą z butelką wina.

Oboje wybuchnęli gromkim śmiechem. Zamilkli, gdy ziemia zatrzęsła się, a cały świat zalało oślepiające światło.

- Co to u licha było?! - krzyknął były książę.

- Stara znajoma upomina się o swoje...

*****

Nadszedł ten czas. Czas mojej zemsty. Czas rewolucji. Czas twej abdykacji. Czas twej śmierci, Odynie.

Za Asgard! | Loki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz