26. Rozdział

3K 281 11
                                    

Ziemia zaczęła drżeć, a niebo pociemniało jeszcze bardziej, teraz przypominając smołę. Czerwone błyskawice raz po raz przedzierały ponure niebo z towarzyszącymi grzmotami.

W całym Asgardzie dało się słyszeć przerażenie mieszkańców i wciąż walczących wojowników z mrocznymi elfami.

- Co to u licha było?! - krzyknął Asbjorn na chwilę odrywając się od swojego przeciwnika, by w drugiej chwili pozbawić go głowy.

Nils z trudem uniknął ciemnej stali, wymierzonej w jego serce.

- Mnie się pytasz? Za tobą! - ryknął i rzucił swoim sztyletem w gardło elfa, czającego się tuż za starszym wojownikiem o ciemnych włosach, wśród których połyskiwały ślady starości.

Młody Nils o niesamowitej urodzie pozbawiony jednej broni stał się łatwym celem dla nieustannie przybywających nieprzyjaciół.

Skuld ubrany w luźną koszulę i narzuconą na to kolczugą wraz z Brynjolfem zabezpieczali ich salwami strzał wypuszczanymi z asgardzkich łuków.

- To coś w zamku! - powiedział głośno Skuld.

- Co Astia tam robi? - Nils spojrzał na wojownika w kolczudze.

- Ktoś powiedział ,,nie zgadzam się".

Nils zachichotał, podbiegając do martwego elfa i wyciągając swój sztylet z rzeźbioną rękojeścią.

- Zgaduję, że Bryn się cieszy. Wiesz... sam chciał poruchać.

Nagle na jego gołe plecy spłynęła krew. Odwrócił się wściekły, gdzie zobaczył stojącego blisko Ogmunda. Rosłego mężczyznę z bujną brodą i w ciężkim hełmie.

- Ogmund, co to miało być, staruchu?! - wymierzył w niego oba sztylety.

Ogmund nie uśmiechnął się, tylko zmarszczył gniewnie krzaczaste brwi.

- Zamilcz, pluskwo - wycharczał doświadczony wojownik i splunął pod nogi Nilsa. - Ktoś ci powinien wyrwać ten język, bo ruszasz nim lepiej niż bronią, a to nas się nie godzi. Jesteśmy braćmi w boju, ale teraz, gdy jesteśmy w Asgardzie jesteśmy i rodakami, a nie zaledwie mięsem armatnim. Za takie obrażanie towarzyszy jak i samą panienkę Astię osobiście wrzucę cię do czarnej dziury, wcześniej pobijając cię na kwaśne jabłko.

Nils przestał się szczerzyć i ponownie skupił się na walce z elfami.

,,Panienko Astio, mam nadzieję, że jest panienka bezpieczna wraz z księciem Lokim".

*****

Astia gnała, co sił w nogach, wciąż ciągnąc za sobą na łańcuchu Lokiego, który posłusznie biegł za nią. Prosto do sali tronowej. Prosto do Odyna.

Wiedział, że idzie tam nie po to, aby wpaść w jego ręce, ale by sprawdzić, co właśnie się tam stało i czy faktycznie wybuch sprowadził potężniejszą siłę.

- A więc twierdzisz, że ta cała Bakara nagromadziła tyle mocy, żeby odzyskać ciało i zemścić ? Do tego niby stała po mojej stronie i troszczyła się o mnie? - Astia skinęła twierdząco głową. - A ładna?

Astia zatrzymała się, a Loki ledwo wyhamował, niechcąc na nią wpaść.

- Serio? Świat ulega zagładzie, a ty myślisz, czy wróg jest ładny tylko po to, by poruchać?!

Patrzył na nią w ciszy.

- Wszystko się wali, a ty ciągle myślisz o sobie? Jesteś egoistą!

Loki zaśmiał się złośliwie.

- Czemu się dziwisz? Przecież znasz mnie. Jestem egoistą i zepsutym, zakłamanym gnojkiem, czy nie tak mnie postrzegałaś? - rozłożył szeroko ręce. - Poza tym, ta, która chce zniszczyć Starego nie jest moim wrogiem, a sprzymierzeńcem.

- Dla ciebie Odyn jest wrogiem, dlaczego?

- Bo mi wszystko odebrał! - warknął gniewnie, rzucając się na nią, przygwożdżając ją do ściany. - Władzę, ciebie, wspomnienia.

- Przecież tu jestem. - Uścisk na jej ramionach zelżał. - To ty się oddalasz. Przez twą nienawiść.

- Jest w pełni uzasadniona - szepnął.

- Chcesz zemsty kosztem niewinnych... Nie rozumiem cię. Nienawidzisz Odyna. Od zawsze traktował cię jak syna. W czasach, gdy ty traktowałeś go jak ojca. To były piękne czasy, prawda? Nic się nie zmieniło, gdy dowiedziałeś się, że jesteś adoptowany. Wszystko się zmieniło, gdy wybrał Thora, nie ciebie, na króla. Przez twą żądzę władzy. Odyn i Frigga zawsze cię kochali! JAK SYNA! Nie podrzutka... On był po twojej stronie, to ty go odrzuciłeś, nie na odwrót. To ty przestałeś być synem.

- Mhm - przygryzł wargę, odsuwając się od niej.

- I co zrobisz?

- Pójdę z tobą. Oglądać jego zgon.

- Jak sobie chcesz, dupek.

- Słodka ksywka, królowo śniegu.

- Mam czarne włosy! - jęknęła.

- W porządku, królowi cieni.

Za Asgard! | Loki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz