11. Rozdział

3.6K 324 66
                                    

   Poruszali się szybko, na parkiecie byli główną atrakcją. Tańczyli jak jedno ciało. Idealnie w takt muzyki. Perfekcyjnie, nie myląc kroków

   – Nie wiedziałam, że tańczysz – powiedziała zaskoczona Astia.

   – A ja, że lubisz takie kiecki i błyskotki. – Utkwił wzrok na szafirze.

   – Znowu gapisz mi się na cycki? – Zrobiła obrót i znów przywarła do niego.

   – Próbuje odgadnąć, czym je powiększasz – zaśmiał się.

   – Chciałeś ze mną tańczyć, aby mnie obrażać? – Zmarszczyła brwi.

   – Tak w zasadzie... to odziwo nie. Chciałem się zbliżyć.

   – Ja wiem, jaki jesteś. Twoja obecność przynosi tylko problemy. – Kolejny obrót. – Jeżeli chcesz po prostu mnie na jedną noc to daruj sobie.

   – Jakaś ty zimna, Królowo Lodu – zakpił sobie. Najwyraźniej nie udało jej się go urazić. Obrót.

   – Co ty chcesz osiągnąć, Loki?

   – Tak rzadko mówisz do mnie po imieniu. Znasz je. Gratulacje – parsknął. – Widzisz tamtą miłą panią? – Wskazał brodą na wysoką brunetkę. – To była moja towarzyszka sprzed paru miesięcy. – A widzisz tę? – wskazał na blondynkę, teraz rozmawiającą z Sif. – To była moja ostatnia kochanka.

   – Nie interesuje mnie twoje życie erotyczne – skwitowała. – Napisz książkę, może ktoś to poczyta. Pięćdziesiąt Twarzy Lokiego albo Pięćdziesiąt Kochanek Lokiego.

   Zmarszczył brwi. Zmusił ją do obrotu i zatrzymał plecami do siebie. Oparł brodę na jej nagim ramieniu.

   – Ależ ty jesteś irytująca – warknął.

   Piękna melodia grana na lutni przy akompaniamencie bębnów, fletów i skrzypiec skończyła się.

   Astia zlana potem przysiadła przy stole i napiła się wina z kufla. Loki gdzieś zniknął i dobrze. Coś w jego spojrzeniu jej się nie podobało. Zaczęła grać kolejna pieśń.

   – Jak się bawisz? – dobiegł ją głos Sif. Stała ubrana w czerwoną suknię. Ciemne włosy miała rozpuszczone. – Nie widziałaś, gdzieś Thora? – rozejrzała się dookoła.

   – Nie.

   – Ja wiem, co ty knujesz. – Astia spojrzała na nią. – Cały czas chodzisz za Thorem. Chcesz go uwieść?

   – Nie.

   – Przestań pieprzyć! – Uderzyła pięścią o stół, który pod jej naciskiem się zatrząsł. Muzyka gwałtownie ucichła.

   – Sif, spokój się – powiedziała łagodnie.

   – Zamknij się! Przez lata pracowałam na opinię najlepszej wojowniczki, zwłaszcza wśród kompani Thora. Teraz zjawiasz się ty. Nikt. Bez wspomnień, bez rodziny. I nagle ty zostajesz najlepszą wojowniczką?! Niedoczekanie. Wyzywam cię, Astio! – Wyjęła zza pleców zwykły żelazny miecz.

   – Nosisz miecz nawet na biesiadę?

   – Walcz!

   Przystawiła jej ostrze do gardła. Stal musnęła jej skórę. Szybko zerwała się z krzesła i stanęła za Sif. Wykręciła jej rękę, wytrączając tym samym miecz. Przywarła ją do stołu.

   – Nie rób scen, Sif - zaleciła. – To urodziny królowej.

   Sif uderzyła ją łokciem w brzuch. Cofnęła się i podniosła miecz, znów mierząc w Astię.

   Białowłosa wyminęła ostrze, pchnęła Sif na podłogę. Siedząc na niej uderzyła ją w twarz. Sif przekręciła się i to ona była teraz nad Astią. Zaczęła pięściami okładać ją po twarzy. Nikt nie chciał im przerywać.

   Cios za ciosem. Astia warknęła. Ich oczy się spotkały. Sif zawiesiła pięść w powietrzu.

   ~~~~~~~

   Dlaczego znowu u niego byłaś?

   °Czytaliśmy książki

   Ech... to ofiara losu. Żaden wojownik z niego. A przecież ktoś silniejszy i wytrzymalszy jest lepszy, aby zaciągnął się do armii Odyna. Wtedy jakoś rodzinę utrzyma.

   °Lubię go za to jaki jest. A nie za mięśnie. Jest mądry jak na swój wiek.

   Jesteś dziwna.

   ~~~~~~

   Złagaszam się na ochotnika! Chcę móc ochronić Asgard. Nie. Nie Asgard. Chcę móc chronić...

   – Dlaczego się zgłosiłaś? Dla niego?! Słyszałaś Odyna. Jeżeli odejdziesz zapomnisz o mnie. Ta myśl boli. Ja... nie chcę zapominać o tobie.

   – ...nie martw się. Jako starsza siostra zrobię, co trzeba. Ochronię jego i ciebie.

   ~~~~~~

   Sif wstała na równe nogi. Oczy miała zamglone. Zacisnęła pięści i odwróciła się na pięcie.

   – Kiedyś rozstrzygniemy to.

   Astia spojrzała otępiała na Odyna, który popijał wino ze swego kufla. Posłał jej uśmiech i kiwnął pucharem ,,toast". Thor pomógł jej wstać.

   Otarł jej twarz z krwi, ujął policzek i pocałował w usta. Nie przejmował się, że wszyscy patrzą. Właśnie. Wszyscy. Czyjeś zielone oczy błysnęły gniewie na ten obrzydliwy widok.

   Ktoś warknął pod nosem i opuścił komnatę. Żałował, że to zobaczył.

Za Asgard! | Loki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz