1. Rozdział

5.8K 389 43
                                    

   Wysoki, postawny z przerażającym spojrzeniem Odyn. Wszechojciec. Król Asgardu. Pan wszystkiego. Zasiadał na złotym tronie i swym jedynym okiem mierzył sześć postaci, które właśnie wkroczyły do sali. Do jego pałacu. Pogładził się po brodzie, gdy stanęli kilka metrów od niego. Zakuci w zbroje i uzbrojeni. Na jego starej twarzy pojawił się cień uśmiechu.

   – Witajcie! 

   Po jego prawej stronie stała jego ukochana żona Frigga, piękna i zadbana. Kobieta idealna o słodkim i troskliwym uśmiechu. Tuż obok Friggi znajdował się rosły blondyn odziany w szaro-czarną zbroję z czerwoną peleryną, która luźno opadała na plecy. Po lewej zaś stronie stał samotnie czarnowłosy mężczyzna, który wyglądem nie przypominał żadnego ze swych rodziców.  Wydawał być się smutny.

   –Misja wykonana – odpowiedział ciemnoskóry mężczyzna z hełmem na głowie i obandażowanym ramieniem. 

   Odyn skinął głową.

   – Nie inaczej. W innym przypadku nie byłoby was tutaj. Raduje się me stare serce, gdyż szóstka odeszła i szóstka powróciła. – Stuknął swą włócznią o marmurową posadzkę. – A gdzie przywódca? – Powiódł po nich wzrokiem. 

   Zza pięciu wysokich i umięśnionych postaci wysunęła się naprzód niska i dość zgrabna istotka. Kaskady czarnych włosów opadały na plecy. Miała obandażowane czoło i ramię. Niebieskie oczy, takie zimne, ale płonące żywym ogniem. 

   – Astia – powiedział stanowczo. Na dźwięk swego imienia przyklękła na jedno kolano i schyliła głowę.

   Ciemnowłosy syn Odyna wpatrywał się z zainteresowaniem w postać, która na tle umięśnionych wojów wyglądała co najmniej kiepsko. I to ona właśnie była... przywódcą. 

   - Astio... gdy stąd odchodziliście zostawiliście swoje poprzednie życie. Zapomnieliście o swych bliskich, a oni zapomnieli o was. Nie można już tego cofnąć. – Nie odpowiedziała, a Odyn nie wydawał się być z tego powodu przygnębiony. –  Ale powróciwszy możecie zacząć wszystko od nowa. Nowe życie i nowe szanse. Przez powodzenie misji zapewniliście sobie niezmierzone bogactwo oraz miejsca w armii. Ciebie, Astio zaszczytem byłoby mianować dowódcą. Silna i nieposkromiona niczym walkiria. Co wy na to?

   – Tak, Odynie  – powiedziała spokojnie. W ogóle nie odczuwała strachu w obecności Wszechojca. Nawet nie mrugnęła, gdy na niej spoczęło jego spojrzenie. – Z pokorą przyjmujemy nadane przez ciebie wszelkie dary.

   – Zatem zacznijmy od początku... powinniście poznać dom, którego nie znacie. Nie pamiętacie nikogo i  niczego prócz mnie i celu swej misji. To moja żona Frigga – wskazał berłem na swoją uśmiechającą się ciepło kobietę –a to moi synowie Thor. – Rosły blondyn skinął głową. – I Loki. – Czarnowłosy przewrócił oczami, nie przejmując się obecnością szóstki asgardczyków, których śmiało można byłoby nazwać bohaterami. – Potężna piątka osiądzie w koszarach wraz z pozostałymi gwardzistami, natomiast ciebie, Astio oczekuję na mym zamku, by mieć blisko kogoś tak zaufanego i oddanego. Komnata została przyszykowana i nie godzę się na sprzeciw.– Młoda dama nic nie odpowiedziała, tylko pochyliła głowę.– Jeszcze raz was witam w Asgardzie. Witajcie w domu, dzielni wojowie.

   Piątka stojąca za Astią wypięła dumnie piersi i uderzyli w tarcze, które mieli wyciągnięte. Odmaszerowali w stronę koszar, które wskazał im jeden z poruczników. Astia niewzruszona wpatrywała się w silne i nieugięte oblicze Wszechojca, który odebrał jej wszystko i teraz wszystko oddał. Mogła zacząć od nowa.

   Lecz nie potrafiła odnaleźć dla siebie miejsca jako szwaczka czy kucharka, a potrafiła gotować doskonale, bo to ona żywiła swoją drużynę podczas kilkuletniej misji. Ale Odyn nadał jej tytuł dowódcy wojsk. Kobieta pełniąca taką rolę mogła wydawać się dobrym żartem.

   Thor został poproszony, aby odprowadzić niezainteresowaną niczym Astię do jej nowej komnaty, w której miała rezydować. Posłusznie ruszyła za starszym księciem. Towarzyszył im Loki, któremu nie podobało się to wszystko. Jego szmaragdowe oczy spoczęły na drobnej dziewczynie. Wydawało mu się, że jest w stanie wyczytać coś z tych... kołyszących bioder, które co jakiś czas wybijały go w myśli lub tępa chodu.

   Wydawała się taka znajoma, a jednocześnie obca. Zdawał sobie sprawę, że w powietrzu drzemie potężna magia, sprawiająca wrażenie, że brakuje mu czegoś ważnego. A wszystko kręciło się wobec tej kobiety.

   Podejrzana.

   Obca.

   Kim jest?

Za Asgard! | Loki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz