19. Rozdział

3.2K 286 46
                                    

   - Thor, powiedz... lubisz czytać? - spytała nieśmiało Astia, leżąc na jego kanapie, kiedy on w tym czasie polerował miecz ze swej kolekcji.

   Książę spojrzał na nią zaskoczony, ale nie przerwał wykonywanej czynności.

   - Czytanie nie jest złe, ale uważam, że to walka i moc dają człowiekowi perspektywy.

   - Perspektywa zależy od punktu siedzenia - mruknęła. Nie chciała wyjawiać tego, co powiedział jej Odyn. Lecz gdy przybyła do Thora i zgodziła się go poślubić, powitał ją z otwartymi ramionami.

   Pragnęła zapomnieć o ciele, które ją ogrzewało poprzedniej nocy. O oczach, które ją pożerały. O ustach, zimnych, ale jednocześnie parzących, które tak bardzo pragnęła.

   Gdy teraz o tym myślała, utwierdzała się w przekonaniu, że to wszystko było grą. Nie powiedział jej żadnych wielkich słów, nie wspomniał o zobowiązaniach. To była gra. Zabawa kłamcy, który zmusił ją podstępem do tańczenia w takt jego oszustw.

   -...prawda? - Zamrugała dwukrotnie i zawstydziła się.

   - Możesz powtórzyć?

   - Nie robisz tego z miłości. - Spuściła głowę. Co za wstyd. - Jeżeli ojciec cię do tego zmusił dla tej gadaniny o powinności to nie musisz tego robić.

   Astia zaśmiała się głupkowato. Sama nie wiedziała, co ją naszło, ale nie mogła przestać.

   To nie Loki jest tu kłamcą.

   Kobieta przetarła oczy i rozejrzała się dookoła. Spojrzała na Thora, ale to nie on właśnie teraz przemówił. Zerwała się z kanapy, posłała mu tylko przepraszający uśmiech i wybiegła z jego komnaty. Biegła za głosem Bakary, który odezwał się, choć była daleko od jej serca. Na korytarzu spotkała Lokiego, ale nawet na niego nie spojrzała. Ze wzajemnością.

   Co za ból.

   Nie mając świadomości - nie możesz żyć. Bo nie jesteś wtedy nikim innym niż jego marionetką.

   Marionetką? Nie. Dobrze wiedziała, że Bakara nie miała na myśli Lokiego. Rozejrzała się, czy nikt aby na pewno jej nie widzi i wbiegła do szklanej komnaty. Serce pulsowało tak samo jak ostatnio. Żyło. 

   - Kto?! - krzyknęła. - Kto kłamie?! - Wieszczka zaśmiała się złowrogo. - Ty wiesz wszystko, prawda?

   Wiem nawet więcej niż ten stary głupiec Odyn. Ale skąd ty to masz wiedzieć, skoro nawet nie pamiętasz, kogo wybrało twoje serce. Właśnie teraz jesteś aktorką w teatrzyku Wszechojca. Spełniasz przez niego wybraną rolę. Jak idiotka z taniej komedii romantycznej. Doprawdy żałosne.

   - Nie możesz mi powiedzieć prawdy?

   Nie.

   - Thor nie jest tym wybrankiem, mam rację? - skrzyżowała ręce na piersi.

   Późno żeś się zorientowała, ale ktoś taki jak ty i tak zrobił to szybciej niż się spodziewałam. Nie, ten blondynek nie jestem tym chłopcem. Jest nim ten, z którym kłóciłaś się kilka godzin temu. Jednak... nie możesz mu tego powiedzieć, że wiesz. Jeżeli teraz wycofasz się z małżeństwa dla Lokiego, Odyn wścieknie się, co w sumie jest ciekawe, jednak wtedy Loki może na tym ucierpieć. Zaufaj mi. Zaufaj wieszczce, która widzi wszystko i wie wszystko. Poczekaj do ślubu... wszystko samo się ułoży.

   Zaśmiała się i nic więcej nie powiedziała.

   - Zaczekać... do ślubu? To znaczy, że muszę się za to brać? - Cisza. - No, dzięki - warknęła, po czym opuściła tajemniczy pokój.

Byle do tego przeklętego ślubu - dnia, który wszystko powinien sam naprawić.


   Tego dnia nie tylko do ślubu nie dojdzie i wybuchnie wojna, lecz ja stanę się wolna, a wtedy Odyn i wy wszyscy zapłacicie mi za uwięzienie mej duszy! 

Za Asgard! | Loki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz