22. Rozdział

3.3K 315 10
                                    

Nastał ranek. Najtrudniejszy dzień. Najtrudniejsza pobudka. Astia przewróciła się na bok i spojrzała na miejsce obok. Tak bardzo chciała, aby jej łoże dzielił z nią ten z jej wspomnień.

Ciało piekło ją, jakby kąpała się w ogniu. Spojrzała na swoje ciało. Słabo widoczne symbole znaczyły jej ciało.

Niedługo potem do komnaty przybyła Frigga. Nie podzielała radości swego męża, syna czy innych mieszkańców. Podała kobiecie białą suknię bez rękawów. Długie rękawice po same ramiona ukrywały znaki. Niestety szerokie wcięcie na plecach ich nie ukrywały. Frigga przysiadła przy niej i zajęła się jej włosami.

- Powiedz, dziecko, jak się czujesz? Bierzesz ślub z tym, kim zawsze chciałaś - powiedziała smutno królowa.

- Ty wiedziałaś, prawda? Że to cały czas był Loki.

- Nie zaczynaj zdania od ,,że" - pouczyła ją królowa. Jej dłonie drżały. - Kto ci powiedział? - spojrzała na znaki na plecach.- To niemożliwe... Ty odzyskałaś wspomnienia. W sposób najgorszy i boleśniejszy. Skoro wiesz, że to Loki, czemu dalej bierzesz w tym udział?

Astia wstała z miejsca i podeszła do okna, aby przyjrzeć się miastu, które budziło się do życia i przygotowywało do hucznej zabawy z okazji ślubu następcy tronu.

- Bo obiecał, że po mnie wróci - uśmiechnęła się czarnowłosa. - A ktoś powiedział mi, że robiąc to, co teraz... wszystko pójdzie dobrze.

Królowa mlasnęła i wpięła ostatni kwiat we włosy tkane przez noc. Wyszła w ciszy.

Niedługo potem i Astia została zmuszona, aby opuścić swoją komnatę i udała się na ceremonię. Idąc do wielkiej sali, poczuła jakby ziemia się zatrzęsła.

Wielkie wrota ozdobione złotem stanęły otworem. Każdy krok zbliżający ją do ołtarza, dawał uczucie, jakby pociągał w dół. Starszy Asbjorn z jej drużyny prowadził ją pod rękę. Ukłucie w sercu. Niestrawność żołądkowa. Mroczki przed oczami. Świat wirował. Krok za krokiem. Stanęła naprzeciwko Thora. Uśmiechał się. W jego oczach mogła znaleźć oparcie. Ale to nie jego potrzebowała.

Odyn zaczął ceremonię, a ziemia ponownie się zadrżała. Nikt się tym nie przejął. Padły kolejne słowa. Przysięga i obietnica Thora. Teraz ona miała powiedzieć wiążące ją z księciem ,,tak". Przełknęła ślinę. Odyn popatrzył na nią surowo. Cisza i kolejne drżenie ziemi. Nie mogła powiedzieć.

- Ja... ja... - Kolejne trzęsienie. Tym razem równowaga ludzi zachwiała się. Kilka gości upadło. Marmurową podłogę pokrył lód. Gdy w powietrzu coś ukształtowało się na kształt włóczni, Astia rzuciła się na Thora, aby uchronić go przed nią. Ostrze przecięło ramię. Przygryzła wargę. Spojrzała twardo na Wszechojca.- Atakują nas!

- Straże! Thor! Do boju - Wszyscy strażnicy pojawili się w sali, po czym wybiegli przed zamek. Po bifroście maszerowały hordy mrocznych elfów. - Astio, zabierz stąd moją żonę. Sif! - Kobieta przybyła na wezwanie Odyna.

Astia zerwała z siebie suknię, pod którą miała cienką, ale twardą zbroję. Sif spojrzała na nią pytająco.

- Nosisz pod suknią zbroję?

- No co? Ty nosisz ze sobą miecz na zwykłe urodziny - odparła z wyrzutem.

Frigga ruszyła w stronę komnat. Dwie wojowniczki jej asystowały.

- Wchodzą przez okna! - krzyknęła Astia. - Pilnuj królowej, ja ich powstrzymam.

Wojowniczka minęła siostrę, która wciąż jej nie pamiętała i żonę Odyna. Skręciła w prawy korytarz, gdzie trzech elfów niszczyło rozwieszone arasy. Astia zaszarżowała na nich. Wyminęła lecące w jej stronę trzy noże. W samą porę zareagowała i sparowała atak elfa, który wykorzystał jej skupienie na nożykach. Chwyciła mocniej broń i zaatakowała.

Elf uchylił się przed cięciem i uderzył ją w brzuch, a następnie głowicą skromnego miecza w nos. Kobieta jęknęła cicho i cofnęła się. Z jej nosa leciała stróżka krwi. Przetarła ją dłonią, nie tracąc kontaktu wzrokowego z ciemną postacią. Podbiegła do niego. Jak kot wyminęła jego ataki. Jednym płynnym machnięciem pozostawiła głęboką ranę na jego twarzy. Elf zakrył twarz dłonią. Zacmokał z niezadowolenia i zdjął rękę z twarzy. Lewa strona jego twarzy była cała we krwi. Wiadomym było, że zostanie paskudna blizna. Astia uśmiechnęła się na samą myśl o tym.

Drugi elf dobiegł o niej z prawej flanki. Ze swoją kocią gracją wyminęła go i scięła głowę. Szybko odwróciła się w stronę trzeciego. Prześlizgnęła się mu między nogami i przecięła na pół. Otarła krew z twarzy i strzepnęła ją z miecza.

Próbowała złapać oddech. Nagle poczuła przeszywający ból w klatce piersiowej. Zaskoczona spojrzała na przebijający ją na wskroś miecz. Usłyszała za sobą szyderczy śmiech.

Śmiech, który przemienił się w krzyk cierpienia. Astia osunęła się na ziemię, oparta o ścianę, na której pozostały ślady krwi. Widziała tego, który ją zaatakował od tyłu, ale nie mogła dostrzec, co się z nim stało.

Trzymała się za klatkę piersiową i z wielkim trudem wstała. Podpierając się o ścianę zaczęła zmierzać w nieznanym kierunku. Nagle ktoś chwycił ją za ramiona i wyszeptał:

- Jeden ruch i po twoim dziewictwie, a nie czekaj... już ci je ktoś odebrał - zachichotał tajemniczy osobnik. - Jeśli się nie mylę to ja się z tobą pierwszy pieprzyłem i wiesz co? Tak ma pozostać. Pierwszy i ostatni twój kochanek, zrozumiałaś?

Za Asgard! | Loki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz