Rozdział 6

9.8K 397 9
                                    

Holly Minight

- Dzięki, było pyszne. Zajrzę do Kate i zmykam. - powiedziała Cornelia.

- Okay. - oznajmił Jace i spojrzał na mnie. Podszedł i przytulił mnie od tyłu. - Nadal jesteś na mnie zła.

- Nie.

Cornelia opuściła dom i zostaliśmy sami. Mieliśmy jeszcze co najmniej godzinę, potem dzieci miały się budzić. Usiadłam naprzeciwko mojego chłopaka i spojrzałam na niego.

- Jeszcze raz wywiniesz taki numer, a obiecuję, że tego pożałujesz. - powiedziałam, a on jak oparzony obszedł stół, uścisnął mnie mocno i uśmiechnął się ukazując tym samym swoje seksowne dołeczki, które tak bardzo kochałam u facetów.

- Jesteś najlepsza. - pocałował mnie namiętnie, a za sobą usłyszałam:

- Ciociu, jestem głodny. - powiedział zaspany Jimmy.

- Siadaj, skarbie. Na co masz ochotę?- zapytałam.

- Może kanapki.

Zabrałam się do przygotowywania przekąski. Gdy już kończyłam usłyszałam płacz Kate. Jace poszedł do niej i wrócił po chwili z małą na rękach.

- Trzeba ją przebrać. - oznajmił z grymasem na twarzy.

- Ucz się. - odpowiedziałam ze śmiechem.

- A nie możesz ty?

- Kochanie nie mogę, robię młodemu kanapki. Dasz sobie radę.

Odszedł z jeszcze większym grymasem na twarzy. Dokończyłam i podałam talerz Jimmy'emu. Powiedziałam, że zaraz wrócę. Weszłam do pokoju i zobaczyłam bruneta ubierającego małą. Uśmiechnęłam się i oparłam o futrynę.

Położył małą na podłodze w kuchni i pomógł mi w przygotowywaniu kolacji.

- Jace spójrz! - szepnęłam do mojego chłopaka, Kate wstała i patrzyła na nas z wielkim uśmiechem.

- Ona chodzi. - powiedział Jimmy.

- Chodź do mnie skarbie. - nakazałam Kate - Rób zdjęcie. - ponagliłam.

Wieczorem zjadłam kolację z moim chłopakiem i jego rodzicami, pożegnałam się z dziećmi i Jace odwiózł mnie do domu.

Dziś miał odbyć się mecz. Dość mocno zdenerwowana, biegałam po domu dobierając strój. Miałam zapowiedzieć mecz.

***

- Witam wszystkich bardzo serdecznie na dziesiątych Rozgrywkach Footbollowych w historii nie tylko naszej szkoły, ale także całego kraju! Przed tym jak powiem powodzenia, chcę złożyć najlepsze życzenia kapitanowi, Jace'owi. Sto lat! Powodzenia chłopcy.

Usiadłam na krzesłach w pierwszym rzędzie i z wielkimi emocjami oglądałam rozgrywki.

WYGRALIŚMY!!!

Po skończonym meczu J podbiegł do mnie i mocno uścisnął. Szepnął dziękuję i pobiegł się przebrać. Spotkałam się z rodzicami, którzy mieli prezent. Wzięłam go i pożegnałam się, chcieli mi coś powiedzieć, ale bardzo się spieszyłam.

Jace zgarnął mnie sprzed szkoły i pojechaliśmy przed lokal o nazwie „Shine", w którym miała odbyć się impreza. Zabrałam torebkę. W środku było już pełno młodych osób. Z tłumu wyłoniła się Laura, podbiegła do Jace'a ciągnąc za sobą Thomasa i złożyła mu życzenia.

- Idziemy oblać nasz sukces! - rzucił Jace i skierował się do baru. Odnalazłam wzrokiem Chloe, która siedziała samotnie, popijając drinka. Podeszłam do dziewczyny i od razu zobaczyłam mokre policzki mojej przyjaciółki.

Nie pozwól odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz