Rozdział 30

6.3K 292 5
                                    

Holly Minight
Ja i Alice dostałyśmy zaproszenie na kolację do państwa Smith. Bardzo chcieli wreszcie poznać swoją wnuczkę. Ali brała kąpiel, a ja w tym czasie uprasowałam nam sukienki. Mała wyszła z łazienki w swoim szlafroku w kotki i przejrzała się w lustrze. Ubrałyśmy się, zrobiłam lekki makijaż , a włosy związałam w lekkiego warkocza. Jechałyśmy około dwudziestu minut, kiedy zjawiłyśmy się przed rezydencją Jace wyszedł na zewnątrz, żeby się z nami przywitać. Alice rzuciła mu się w ramiona. Zamknęłam auto i poszłam za nimi.
- Holly! - przytuliła mnie pani Eleonora i pocałowała w policzek. - Jak my za tobą tęskniliśmy. 
- To jest Alice, państwa wnuczka.
- Cześć, kochanie. Chodźmy do salonu. 
Wieczór był bardzo miły. Jace, pan Greg i Alice wyszli na podwórko, a ja z panią Smith siedziałyśmy popijając wino.
- Powiedz mi Holly jak tam mój syn sprawdza się w roli ojca.
- Bardzo dobrze. Mała od razu go polubiła, bardzo się do niego przywiązała. 
- Jace mówił, że wychodzisz za mąż... za tego kolegę mojego syna... Mike'a?
- Tak. 
- Mówił też, że zgodziłaś się pójść z Jace'em na przyjęcie, które organizuje. 
- Tak. On pomógł mi w wielu rzeczach, więc teraz moja kolej. 
- Tęskniliśmy. Dowiedzieliśmy się o waszym zerwaniu pół roku po wyjeździe Jace do Walii. - dotknęła mojej dłoni. - Miała nadzieję, że to ty będziesz żoną Jace'a. - Uśmiechnęłam się. - Dlaczego nie powiedziałaś nam o ciąży? 
- Nie chciałam mieszać.
- Ciężko ci było, prawda?
- Trochę tak, ale nie żałuję tego, że Ali pojawiła się w moim życiu. 
- Ja też nie. - powiedział ojciec mojej córeczki. 
- A ty co podsłuchujesz. - rzuciła jego mama. 
- Dobrze, przepraszam. Już wychodzę. - podniósł ręce w geście poddania, zaśmialiśmy się. - Przyprowadziłem moją córeczkę.
Mała podała mi czerwoną różę i szepnęła:
- Tata poprosił, żebym ci ją dała. - pani Eleonora uśmiechnęła się szeroko. A mnie zrobiło się tak cholernie dobrze na sercu.
- Chodź do babci na kolana. - córka powoli usiadła na kolanach kobiety. - Kochasz tego twojego tatusia? 
- Tak, bardzo. Wie pani, że on jest najlepszym tatą.
- Wiem. Mów do mnie babciu. Nie mogłam się doczekać tego aż cię poznam, tata tak się tobą chwalił. 
Około dwudziestej drugiej Alice zaczęła ziewać. 
- My się już będziemy zbierać, Alice jest zmęczona. 
- Ale przyjedźcie jeszcze w tym tygodniu. 
- Jasne, wpadniemy.
- Jutro przyjadę po samochód. - powiedział Jace do ojca. Uścisnął jego dłoń. Greg podszedł do mnie, przytulił mnie i szepnął:
- Dziękuję. Za wszystko, a przede wszystkim za to, że uszczęśliwiłaś Jace'a. Mamy wspaniałą wnuczkę, a ty już zawsze będziesz należała do naszej rodziny. 
- Dziękuję bardzo.
- Miałem nadzieję,  że będziesz jego żoną, ale los chciał inaczej.
- Ali pożegnaj się z dziadkiem. 
Wsiedliśmy do mojego auta i skierowaliśmy się do naszego domu.
- Zasnęła. - powiedziałam cicho i wyszłam z jej pokoju.
- Myślisz, że podobał jej się dzisiejszy wieczór?
- Na pewno. W poniedziałek pójdzie do przedszkola i opowie wszystko swoim koleżankom tak jak mówiła o tobie.
- Co?
- Jak tylko dowiedziała się o tym, że jesteś jej tatą była tak zadowolona, że nie wytrzymała i pochwaliła się koleżankom. 
- Fajnie to słyszeć. 
Posiedział przy niej chwilę i wyszedł z jej pokoju.
- Będę leciał.
- Zostań u nas. Ali się bardzo ucieszy kiedy zobaczy cię tu rano. Napijemy się wina...
- Na pewno?
- Yhym.
Położyłam na fotelu pościel. Usiedliśmy na wygodnej kanapie i oglądaliśmy komedię. Uśmiałam się i z filmu, i z komentarzy Jace'a. Zawsze uwielbiałam oglądać z nim filmy. Spojrzałam na Jace'a, on na mnie wpatrywaliśmy się w siebie chwilę. Brunet przysunął się bliżej i... zadzwonił mój telefon. Mike.
ROZMOWA:
- Cześć, kotek. Co robisz?
- Idę spać, jest późno.
- Przepraszam, że dzwonię tak późno, ale tęskniłem za tobą. 
- Tylko za mną? Mam jeszcze córkę... Już zapomniałeś.
- Kochanie, nie czepiaj się szczegółów.
- Nie Mike. Przemyśl to co powiedziałeś i zadzwoń. Alice nie jest jakim szczegółem.
Rozłączyłam się, ale on nie dawał za wygraną.
- Mike. - westchnęłam.
- Kochanie, kocham Was, rozumiesz? Bardzo... Ciebie i Alice. Przepraszam.
- No masz za co. Przynajmniej się przyznałeś.
- Spróbuję wyrwać się w poniedziałek z pracy i przyjechać do was. 
- Fajnie. 
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. 
- Śpij dobrze. 
- Pa.
Jace spojrzał na mnie, ale nie wyrażał żadnych uczuć. 
- Pójdę się położyć. - powiedziałam i wyszłam z salonu.
×××
Ach, ten Mike... Może gdyby nie on to może Jace i Holly, by się pocałowali...

Nie pozwól odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz