Holly Minight
Jak się okazało był to Mike. Był ubrany w granatowy, dopasowany garnitur, a w ręku trzymał teczkę.
- Hej, Holly. Co tam słychać?
- Dobrze, wiesz co bardzo się spieszę. Przepraszam za to, że na ciebie wpadłam.
- Zaczekaj! Podwiozę cię.
- Daj spokój, nie fatyguj się.
- Nie no co ty... wskakuj. - otworzył mi drzwi przed czarnym porsche, a mnie totalnie zatkało.
Obejrzałam dokładnie wnętrze samochodu, które nie było skromne.
Od śmierci taty nie miałyśmy z mamą tyle kasy, by pozwolić sobie na zakup porsche czy nowego luksusowego domu, ale jak dla nas starczało. Teraz jedynie chciałam stanąć na własnych nogach i pokazać światu, że można być jednocześnie mamą, studentką, pracownicą i gospodynią domową.
- Co tam słychać? Jak z Jace'm? A i zapomniałem cię przeprosić za to co stało się... wiesz... na tej imprezie. Nie wiem co strzeliło mi...
- Już zapomniałam.
- Aha to dobrze. To co u ciebie?
- U mnie? Nic ciekawego się nie dzieje, ale jak widzę u ciebie owszem. Z barmana do...
- Prawnika. Kiedy pracowałem w barze jednocześnie studiowałem no i jakoś mi się udało.
- No to gratuluję.
- Gdzie cię podwieźć?
- Tu za rogiem jest restauracja. Pracuję jako kelnerka.
- Studiujesz w Chicago?
- Nie, moje życie się lekko skomplikowało i musiałam zrezygnować z tamtej uczelni. - zatrzymał się i spojrzał na mnie.
- Słyszałem o twoim tacie.
- Nie tylko z powodu taty... Chciałabym tobą jeszcze pogadać, ale jak zaraz tam nie wejdę to będę spóźniona.
- Jasne, spotkamy się jeszcze? Co powiesz na kawę jutro o dwunastej?
- Okay, mam przerwę na lunch, więc chętnie gdzieś wyskoczę.
- To do jutra.
- Pa.
Kurczę, kto by pomyślał, że Mike aż tak się zmieni. Wydoroślał i to bardzo. Wcześniej w głowie mu były tylko imprezy i laski, a teraz? No proszę. Prawnik. Fajnie, że chociaż jemu życie się ułożyło. Nie o to chodzi, że jestem przeciwna pojawieniu się Ali, ale ja też miałam marzenia, które chciałam spełnić. Zawsze chciałam założyć pensjonat na obrzeżach miasta. W jakimś cichym miejscu, by moi goście mogli tam spokojnie wypoczywać.
Po pracy przyszłam padnięta do domu. Wykąpałam się i pojechałam po Ali do Laury.
- Dzięki, że mogła u ciebie zostać.
- Daj spokój, jak coś po prostu dzwoń, dobra? A i siadaj musimy przedyskutować jedna sprawę. - usiadłam naprzeciwko mojej przyjaciółki, a ta kontynuowała. - A więc... po co mamy jeździć obie po dzieciaki. Umówmy się, że każda odwozi i odbiera je przez tydzień. Ja dokończę ten tydzień, ty weźmiesz następny. Obie pracujemy i wiem jakie to jest ciężkie do zorganizowania czy ogarnięcia. Co ty na to?
- Jestem za, pogadam z szefową i pójdzie mi na rękę.
- Gorzej z moim szefem, jest tak cholernie wredny, że mam czasem ochotę powiesić go za...
- Mamo, dasz nam piciu. - powiedziała Louise.
- Jasne. - nalała im soczku pomarańczowego i usiadła na krześle. - Dobra w takim razie wszystko mamy ustalone. Wiem, że to niemożliwe, ale muszę zapytać. Kontaktował się z tobą Jace?
- Laura, on nie ma nawet mojego nowego numeru.
- Nie odzywa się w ogóle.
- Może zaczął sobie układać życie.
- Znając jego to pewnie...
- Rysuje w tym swoim wielkim zeszycie nowe budynki i czeka aż wyposażenie samo się tam pojawi.
- O wilku mowa. - oznajmiła. - Hej, Jace co tam?... Aha... Jace proszę cię, przypomnij sobie moje mieszkanie. Jedno wielkie zbiorowisko mebli. Mnie o takie rzeczy się nie pytaj... Poczekaj minutkę. - zasłoniła ręką telefon. - Holly, pomóż mu ogarnąć projekt.
- Dobra.
- Wiesz co jest u mnie Holly i powiedziała, że pomoże ci wszystko ogarnąć... Okay, to pa. Powiedział, że wyśle ci mailem, a ty tam już zadbasz o porządek.
- Okay. Alice! Zbieramy się.
- A nie możemy jeszcze zostać?
- Nie, skarbie. Jest już późno, a wy musicie jutro wcześnie wstać do przedszkola. No już... zakładaj sweterek i jedziemy.
- Wpadnę po małą rano.
- Dzięki, pa.
Przygotowałam gorącą kąpiel mojej księżniczce i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie herbaty z cytryną i włączyłam plik, który wysłał mi Jace. Wzięłam się za robotę.
INTERNETOWA ROZMOWA:
- Jace na kiedy musisz mieć to gotowe? - zapytałam.
- Za dwa dni.
- Okay, więc wyślę ci tą pracę jutro, dobrze?
- Jasne, dzięki. Spadłaś mi po prostu z nieba. Ty zawsze miałaś głowę do takich rzeczy.
- Nie podlizuj się, lepiej powiedz co u ciebie?
- Mam teraz wszystkie zaliczenia i w ogóle. W tym roku kończę wcześniej, do kwietnia powinienem wyrobić się ze wszystkim i wrócić do Stanów. Jak mama?
- Dobrze, już dobrze. Chciałabym jeszcze z tobą pogadać, ale twoja siostra od jakiś pięciu minut próbuje dodzwonić mi się na komórkę.
- Nie ma sprawy, pa. Wielkie dzięki.
- Polecam się na przyszłość.
- Będę pamiętał. Pa.
Laura jak zwykle była ciekawa jak przebiegła nasza konwersacja. Nic się nie działo, ale ona i tak chciała wiedzieć wszystko ze szczegółami.
Nie mogłam spać tej nocy, więc dokończyłam projekt Jace'a. Obejrzałam dokładnie efekt końcowy i powiem szczerze, że wyglądało to wspaniale. Idealnie dobrane kolory, wszystko cudownie ze sobą współgrało.
***
Wielki powrót Mike'a!!!
Tego się chyba nie spodziewaliście...
CZYTASZ
Nie pozwól odejść
Lãng mạnStanął naprzeciw mnie, oplótł ręce wokół mojej talii i przyciągnął do siebie. Ja przełożyłam dłonie na jego ramiona. Prawie się stykaliśmy, mimo tego żadne z nas nie zrobiło nic... tylko patrzyliśmy na siebie lekko uśmiechnięci. Położyłam dłoń na po...