Rozdział 33

5.7K 309 14
                                    

Holly Minight

- Przymierz tą. - podała mi czarną z koronki. Była idealna, idealnie leżała.

- Jest piękna.

Kupiłyśmy sukienki i poszłyśmy do kawiarni. Dokupiłyśmy dodatki i powiedziałam:

- Ja już będę lecieć. To do widzenia... pa.

- Pa kochanie. Bardzo się cieszę, że idziesz z Jace'm.

- Ja też, przynajmniej miło spędzę czas i z miłymi ludźmi. Do widzenia.

- Pa.

Wsiadłam do samochodu i pojechałam pod market, w którym miałam zrobić zakupy. Po skończeniu wróciłam do domu. Nim się obejrzałam było po osiemnastej. Szybko się wykąpałam i zaczęłam przygotowywać kolację. Po kilku minutach usłyszałam pukanie do drzwi, Jace i Alice weszli do środka.

- Ali do wanny. - pobiegła do pokoju i przygotowała piżamę. Napuściłam do wanny wody, zrobiłam jej dużo piany i włożyłam zabawki. Wróciłam do kuchni i przemieszałam paprykę na patelni.

- Daj, pomogę ci.

Wspólnymi siłami zrobiliśmy kolację i zjedliśmy ją. Potem Jace poszedł uśpić Ali, a ja w tym czasie pozmywałam naczynia.

- Mała śpi, więc ja się zbieram. Muszę dokończyć jeszcze parę rzeczy, dzięki za kolację. Była naprawdę pyszna.

- Zapraszam częściej.

- Za niedługo to nie będzie możliwe. Wychodzisz za Mike'a, a on mnie nienawidzi.

- Nie.

- Wcale, wczoraj myślałem, że zabije mnie wzrokiem. To pa. - pocałował mnie w policzek i wyszedł.

- Pa. - powiedziałam cichutko, kiedy jego już nie było w domu.

Poszłam pod prysznic i położyłam się spać. Bardzo dobrze mi się spało, ale usłyszałam z pokoju Ali płacz.

- No już kochanie. Co się stało? - wzięłam ją na ręce.

- Bardzo boli mnie głowa?

Dotknęłam jej czoła, była rozpalona. Pobiegłam po termometr, zmierzyłam jej temperaturę. Miała ponad trzydzieści dziewięć stopni. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Jace'a:

ROZMOWA:

- Halo? - usłyszałam zaspany głos mojego byłego.

- Jace, Alice ma gorączkę. Nie wiem co robić.

- Cholera! Zaraz będę.

Ubrałam na siebie jakieś ubrania. Alice trzymała na czole lodowatą ściereczkę, a ja w tym czasie założyłam jej granatowe legginsy, koszulkę z napisem i gruby sweter, żeby nie było jej zimno. Do torby włożyłam wszystkie potrzebne dokumenty i z niecierpliwością czekałam na Jace'a.

- Holly... Co z nią.

- Zrobiłam jej zimny okład, ale moim zdaniem powinniśmy jechać na pogotowie.

- Tak. Daj mi ją.

Ruszyliśmy w stronę szpitala. Po godzinie mała leżała na szpitalnym łóżku.

- Państwo są jej rodzicami? - zapytał lekarz.

- Tak.

- Alice miała wysoką gorączkę, ale udaje nam się powoli ją obniżać. Chciałbym jednak zostawić państwa córkę na obserwacji do rana.

- Dobrze. Możemy do niej wejść?

- Tak, tylko bardzo cicho, bo zasnęła.

Wróciliśmy na korytarz i spojrzałam na Jace'a.

- Jedź do domu, jest trzecia w nocy, a ty masz być na ósmą w pracy.

- Nie zostawię cię tu samej. Nie zostawię was.

- Naprawdę, nie ma potrzeby, żebyś tu siedział. To bezsensu.

- Holly, wiem, że odkąd Ali się urodziła musiałaś radzić sobie ze wszystkim sama, ale ja teraz jestem... z wami i chcę tu z tobą zostać. Nie ważne czy jest dzień czy noc zawsze do mnie dzwoń. Nie ważne czy to jakaś błaha sprawa czy coś poważnego, po prostu chwyć za telefon i zadzwoń.

- Jasne, dzięki. - przytuliłam się do niego.

***
Co powiecie na drugą część?
Mam już pewien pomysł, co o tym sądzicie?

Nie pozwól odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz