Holly Minight
- Teraz już wszystko rozumiem. Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej o tym, że masz córkę.
- Niezbyt fajnie jest mówić o tym, że przespałam się z przypadkowym facetem i niefortunnie zaszłam w ciążę. Nie mogłam ani usunąć ani jej oddać. Kocham ją całym sercem, to dzięki niej moje życie nabrało kolorów, po ciężkim okresie.
- Ma twoje oczy i uśmiech.
A twoje dołeczki i piękne, orzechowe włosy. – pomyślałam.
- Mamo! Mamo! A może wujek i Lou przyjechaliby do nas?
- Mnie się nie pytaj skarbie. Zapytaj wujka.
- Ja nie mam nic przeciwko, Ali. Lou chcesz jeszcze pobawić się z Ali?
- Tak!
Pojechaliśmy do nas. Mike'a nie było w domu, bo pojechał do swoich rodziców.
- Dziewczynki jesteście głodne? – zapytałam, a te pokiwały przecząco głową. – To biegnijcie do pokoju, zaraz wam przyniosę soczku. Napijesz się czegoś?
- Kawy może postawi mnie trochę na nogi.
- Kiedy przyleciałeś?
- Dzisiaj. Wpadłem tylko na chwilę do rodziców i pojechałem do Laury, a ta z kolei zrobiła z mnie niańkę. Kocham dzieci, a to jest wielką zaletą u faceta.
- Wujku! – krzyknęła Ali. – Chodź do nas na chwileczkę.
- Zaniosę im od razu sok. Zaraz wracam.
Zalałam wrzątkiem kawę i czekałam aż Jace wreszcie przyjdzie. Po piętnastu minutach stwierdziłam, że sprawdzę co tam się dzieje. Otworzyłam cichutko drzwi i zobaczyłam jak Alice wpina spinki z kwiatkami i kokardkami w krótkie włosy Jace'a, a on z kolei robił warkocz Lou. Zamknęłam za sobą drzwi i zaczęłam się śmiać. Po kilku sekundach w progu kuchni stanął Jace, śmiał się.
- Ładnie wyglądam?
- Ślicznie. Siadaj, bo ci kawa wystygnie.
- Ciociu, a możemy i tobie zrobić fryzurę?
- Ja jestem za. – rzucił Jace. – Dziewczyny tylko nie szczędźcie wyobraźni. - Pokazałam mu język i poszłam z dziewczynkami.
Kiedy spojrzałam w lustro zatkało mnie. Myślałam, że ułożą mi włosy w jakieś dziwne kształty, a tymczasem miałam pięknego długiego warkocza.
- I jak?
- Wow. – zadzwonił jego telefon. – Cześć... Dobrze... Nie uprowadziłem ci córki... Jesteśmy u Holly... Jesteś tam? Laura?... Okay, zaraz będziemy. Pa... Louise! Musimy już jechać, mama przed chwilą dzwoniła.
- No dobrze.
- Fajnie było się spotkać.
- Nom, musimy to powtórzyć. – wymsknęło mi się.
- Z chęcią.
Kobieto co ty robisz ze swoim życiem! Masz faceta, którego kochasz, a jest nim Mike nie Jace! Otrząśnij się!
***
- Kochanie, co powiesz na kolację dziś wieczorem?
- Mike, nie wiem, bo muszę dokończyć pracę i ciekawe czy mama będzie chciała zostać z małą
- To ja zadzwonię, a ty to kończ. – wrócił za pięć minut. – Zgodziła się.
- Zawieziesz ją?
CZYTASZ
Nie pozwól odejść
RomanceStanął naprzeciw mnie, oplótł ręce wokół mojej talii i przyciągnął do siebie. Ja przełożyłam dłonie na jego ramiona. Prawie się stykaliśmy, mimo tego żadne z nas nie zrobiło nic... tylko patrzyliśmy na siebie lekko uśmiechnięci. Położyłam dłoń na po...