JACE SMITH
Po urodzinach wróciłem do mojego nowego domu, a w międzyczasie budowałem kolejny. Miałem w poniedziałek jechać i zobaczyć jak idą prace.
Wykąpałem się i założyłem spodnie od dresu. Przeglądałem papiery i dokańczałem mój następny projekt. Zadzwoniłem do kilku osób i zauważyłem, że za oknem panował mrok. Położyłem się na sofie i myślałem o dzisiejszym dniu. O tym, że niechętnie pogodziłem się z Mike'iem, o małej jubilatce Alice i o... Holly, która wyglądała skromnie, ale pięknie. Ta granatowa sukienka idealnie leżała na jej szczupły ciele. Jej lśniące włosy spięte były w eleganckim kucyku, a jej oczy jak zawsze były pełne życia i blasku.
Całą niedzielę pracowałem, by mieć następnego dnia wolne. Zrobiłem wszystko i poszedłem pobiegać.
Rano zawiozłem dziewczynki do przedszkola i od razu skierowałem się do firmy, by zostawić potrzebne dokumenty. Moja asystentka Penny odwołała wszystkie moje dzisiejsze spotkania.
- Miłego dnia, prezesie. - rzuciła zza swojego biurka, wciąż wpatrzona w monitor komputera.
- Dziękuję, wzajemnie. A... Penny nie zapomnij wysłać tych papierów do tego naszego klienta od cukierni.
- Proszę się niczym nie martwić, już się za to biorę.
- Okay, dzięki. Jesteś niezastąpiona.
- Wiem, szefie.
Spod firmy pojechałem na budowę.
- Proszę pana, jeśli się pospieszymy to za dwa tygodnie dom będzie gotowy. - zadzwonił mój telefon, wyjąłem go i już miałem odrzucić połączenie, ale zobaczyłem na wyświetlaczu imię Holly.
- Muszę odebrać, przepraszam.
ROZMOWA:
- Hej, Holly co tam?
- Jace, moglibyśmy się spotkać?
- Jasne, coś się stało?
- Nie, ale muszę z tobą porozmawiać.
- Powiedz tylko gdzie i o której?
- To może w parku, po przedszkolu.
- Okay, to do zobaczenia.
- No to tak jak mówiłem zejdzie nam jeszcze dwa góra trzy tygodnie.
- Dobrze, dziękuję.
Po chwili dostałem kolejny telefon.
- Penny, ja mam dzisiaj wolne.
- Wiem szefie, ale przyszedł do firmy niejaki pan Brown i prosi o bardzo pilne spotkanie. Mówi, że był już u pana.
- U mnie? Brown? Może u ojca. Nie ważne zaraz będę.
Wszedłem do mojego biura, a tam siedział mój klient.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry, dziękuję za spotkanie.
- Proszę mi powiedzieć o co chodzi?
- O budowę mojego hotelu. - zajrzałem w papiery i przeczytałem odmowę.
- Z tego co tu jest napisane to nie jest pana stać na ogromny hotel.
- Teraz już mam pieniądze.
- Jest pan pewien?
- Tak.
- W takim razie... - sprawdziłem kiedy mogłem umówić się z Brownem. - W piątek... O piętnastej.
- Dobrze. Dziękuję i do zobaczenia.
- Do widzenia.
Pojechałem po dzieci, zawiozłem Lou do domu, a my z Ali pojechaliśmy do parku. Byliśmy trochę spóźnieni przez utrudnienia na drodze.
- Mama! - krzyknęła Alice i pobiegła do swojej matki.
- Cześć słońce. - przytuliła dziewczynkę i zwróciła się do mnie: - Hej. - pocałowałem ją w policzek. - Ali idź się pobawić mama musi porozmawiać z wujkiem.
Miała na sobie szarą, obcisłą sukienkę. Włosy miała splecione z tyłu.
- O co chodzi? Coś się stało? - gdy zobaczyłem wyraz jej twarzy bałem się, że coś jest nie tak.
- Nie... znaczy tak. Muszę ci o czymś powiedzieć. Jeśli nie powiem ci teraz to już nigdy tego nie zrobię. Alice... - zobaczyłem w jej oczach łzy. - Ali jest twoją córką.
- Słucham?!
- Przepraszam, że nie powiedziałam ci wcześniej, ale...
- Jak mogłaś coś takiego przede mną ukryć?! Jak!
- Jace, posłuchaj.
- Nie! - wstałem i odszedłem wkurzony na maksa.
Wsiadłem do samochodu zatrzaskując mocno za sobą drzwi. Odpaliłem silnik i z piskiem opon odjechałem. Pojechałem do domu, ale tam nie mogłem znaleźć sobie miejsca, więc postanowiłem pojeździć po mieście. Późnym wieczorem wróciłem do domu, położyłem się na wygodnym łóżku i patrzyłem w sufit. Nie mogłem spać. Rano zadzwoniła do mnie Laura z wiadomością, że to ona zawiezie dzieci do przedszkola. Ledwo zwlekłem się z łóżka, wziąłem szybką kąpiel i zjadłem śniadanie. Umyłem zęby i założyłem garnitur. Wziąłem teczkę, telefon i kluczyki. Wszedłem do mojego gabinetu, rozsiadłem się na wygodnym, skórzanym fotelu i usłyszałem pukanie do drzwi.
- Proszę.
- Jak szef wchodził to pytałam czy zrobić kawę. To jak?
- Poproszę.
Moja asystentka przyniosła mi ciepłą kawę i powiedziała, że za pół godziny miałem być w konferencyjnej.
- Cześć synu. - powiedział ojciec kiedy wchodziłem do sali konferencyjnej.
- Cześć. - podałem mu dłoń i usiadłem na jednym z brązowych krzeseł.
Myślałem o tym co usłyszałem. Alice moją córką? Mogłem się tego domyślić, zawsze chciałem mieć córkę o imieniu Alice. To było takie logiczne, a ja nawet tego nie zauważyłem. Z zamyślenia wyrwał mnie głos taty:
- Jace ty mnie w ogóle słuchasz?
- Oczywiście.
- Nie ściemniaj. Nie wiem co tak zawzięcie zajmuję ci głowę mam nadzieję, że to kobieta, ale posłuchaj mnie choćby przez chwilę. Mama, naprawdę chce urządzić małe przyjęcie. Zostałeś właścicielem "New design". Pozwól jej na to.
- Dobrze, niech będzie.
×××
Ale Jace zareagował. Jak myślicie czy wybaczy Holly, że go okłamała???
![](https://img.wattpad.com/cover/70188296-288-k854347.jpg)
CZYTASZ
Nie pozwól odejść
RomanceStanął naprzeciw mnie, oplótł ręce wokół mojej talii i przyciągnął do siebie. Ja przełożyłam dłonie na jego ramiona. Prawie się stykaliśmy, mimo tego żadne z nas nie zrobiło nic... tylko patrzyliśmy na siebie lekko uśmiechnięci. Położyłam dłoń na po...