Rozdział II

1.7K 80 7
                                    

Siedzę w ławce i czekam jak Pani od matmy odda nam sprawdziany. Nerwowo patrzyłam po klasie i zaczęłam przygryzac sobie wnętrze warg. Zawsze tak robię gdy się czymś denerwuje.
-Przestań się tak miotac. Co jest z Tobą?- z lekką irytacja spytała mnie moja jedyna przyjaciółka- Stefania.
-Nic, po prostu mam ostatnio gorsze oceny z matmy a ten sprawdzian też nie poszedł mi najlepiej...
-Jasne, zawsze tak mówisz a potem dostajesz piątki albo czwórki.
-Mówię Ci, że tym razem....
Nie dokonczylam zdania, bo usłyszałam jak nauczycielka wczytuje moje imię. Natychmiast się poderwałam i wolnym, niepewnym krokiem podeszłam do biurka. Widziałam jej wzrok. Jest źle.
-Nie wiem co się ostatnio z Tobą dzieję. Będziesz musiała to poprawić. A tu jest twoja poprzednia poprawa. Też nie jest zadowalająca.
Spojrzałam sie na nią, potem skierowalam wzrok na kartki, które trzymała w ręku. Pierwsza była poprawa. Ocena:2. Druga kartka to sprawdzian. Ocena:1. Własnym oczom nie wierzyłam. Szybkim ruchem, bez slowa wzielam kartki i ruszyłam w stronę ławki. Stefania od razu zajrzała mi przez ramię zobaczyć co dostałam. Widziałam jak bardzo chciała powiedzieć "a nie mówiłam" jednak tym razem mogłam zauważyć jej szeroko otwarte oczy i buzię. Wyglądała jak ryba, która ktoś wyjął na brzeg i która próbuje za wszelką cenę złapać odrobinę powietrza. Oparałam głowę na dloniach i pustym wzrokiem wpatrywałam się w tablicę i nauczycielkę pisząca zawzięcie poprawę sprawdzianu. Widziałam jak zerkała na mnie co chwilę. Miała wzrok jakbym popełniła najgorszą zbrodnię. Nie lubiłam jej, ale teraz moja niechęć do niej się tylko spotęgowała. Pierwszy raz dostałam takie złe oceny a ona zamiast mi pomóc, karci mnie co chwila. Przecież nawet najlepszym zdarzają się wpadki, prawda? Tak sobie to tłumacząc przesiedzialam do końca lekcji, za bardzo nie uważając o czym nauczycielka mówi.
-Ej, lekcja już skończona. Chodź.
Z tego letargu obudziła mnie Stef. Potrzasneła lekko moim ramieniem i z uśmiechem powiedziała :
-Nie martw się, na pewno to poprawisz, zobaczysz.
Poszłyśmy na resztę lekcji. Dzień przebiegał spokojnie dopóki nie przyszła pora na angielski.
-Pani Amielia....No cóż tym razem poszło Pani gorzej, ale miejmy nadzieję, że uda się Pani to poprawić w najbliższym terminie.
Co?! Kolejna jedynka w tym dniu? Co się dzieje, to chyba jakiś koszmar, z którego się za chwilę obudzę. Szczypanie jednak nie pomogło. To nie był sen. Czułam się naprawdę źle. Może dla kogoś to nic takiego, że dostanie dwie pały jednego dnia, ale dla mnie , osoby dla której nauka sie liczy to cos strasznego.
Spojrzałam ze zdumieniem i niedowierzaniem na Stefanie. Ona miała podobną minę do mojej. Siedziała i patrzyła to na swoją pracę, to na moją nie mogąc pojąć jakim cudem ona ma 3 a ja 1?
Idąc korytarzem po lekcjach w stronę szatni wciąż myślałamjak powiem o tym mamie. I tak źle zniosła poprzednią jedynkę.
-Może korki?- spytała Stef.
- Słucham?- spytalam, gdyż byłam tak zamyslona, że nie usłyszałam jej słów.
-Mówię, że może korki by ci pomogły. No wiesz jakieś dodatkowe lekcje.
-Korki? Hm, sama nie wiem. Nawet nie wiem gdzie szukać jakichś korepetytorek. Myślę jednak, że gdy powiem mamie o ocenach na pewno skończy się na korepetycjech...
-Spoko też chodzę na kroki z geografii i niemieckiego. Jeżeli trafisz na spoko babkę to naprawdę może ci to pomóc.
-To może znasz jakichś dobrych od matmy albo angielskiego?- zapytałam że zrezygnowaniem w głosie.
-Jak chcesz mogę się popytać. Nie martw się, oceny to nie wszystko ! Lecę pa!
Cmoknela mnie w policzek i już jej nie było.
-Pa- powiedziałam sama do siebie i ruszyłam w stronę metra.
Weszłam do pustego domu. Skierowalam się od razu do kuchni, gdyż od dłuższego czasu mój brzuch dawał mi o sobie znać. Na lodówce jak zwykle znalazłam karteczkę od mamy:
Obiad masz w lodówce, wystarczy ze wlozysz do piekarnika. Zjedz wszystko. Smacznego :)
Mama
Tak, te kartki to moja codzienność. Mamy często nie ma w domu. Jest ambitna, chce wysoko zajść w swojej pracy, bo tak wlasciwie dopiero teraz ma na to czas. Często siedzi do późna. Nie mam jej tego za złe, jednak czasem mi jej brakuje. Chciałabym kiedyś wrócić do domu i zastac mamę czekajacą na mnie z obiadem na stole. Rzadko rozmawiamy, ale i tak więcej niż przed moją chorobą. Można powoedisec, że moja chora nas do siebie nieco zbliżyła.
Zjadłam posiłek i poszłam do swojego pokoju. Jest w miarę duży, ściany są koloru białego, meble zaś w odcieniach jasnego drewna. Mam spore dwuosobowe łóżko naprzeciwko którego stoi biurko. Obok łóżka mam szafkę ze sporą biblioteczka. Uwielbiam czytać wszystko co wpadnie mi w ręce, dlatego mam tak sporą kolekcję. Z racji tego, ze jutro weekend, zmęczona dniem postanowiłam się położyć.
Obudził mnie odgłos otwieranych drzwi wejściowych. Na dworze było już ciemno. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam jak mama rozpkowuje zakupy. Podeszłam do niej i zaczęłam jej pomagać.
-Hej kochanie, jak tam ci minął dzień w szkole?
Wiedziałam, że oczekuje odpowiedzi w stylu "nic nowego" lub " dostałam dobre oceny". Tym razem musiałam ja rozczarować. Odłożyłam opakowanie jajek, które miałam w rękach i podparlam się o blat.
-Dostałam dzisiaj dwie jedynki i dwoje.
Moja rodziecielka przerwała wyjmowanie zakupów i spojrzała na mnie co prawda nie zdenerwowana, jednak zdziwiona.
-Jak to? Przecież nie miałaś problemów w nauce.
-Nie miałam, ale zaczęły się. Jest coraz więcej trudnego materiału za którym nie nadążam.
-Coś wymyslilimy...Myślę, ze korepetycje będą dobrym rozwiązaniem.
-Też o tym myślałam, jednak nie wiem czy sobie poradzę. Szkoła, korepetycje, utrzymanie dobrych stopni, długie dojazdy do szkoły...
-Nie martw się dojazdami.
-Jak to? Spytalam zdziwiona. Przecież dojazdy są męczące. Łącznie dojazd do szkoły zajmuje mi półtorej godziny. Mama ma samochód jednak nie może mnie wozić, gdyż ma pracę zupełnie w innym kierunku.
-Mamy mieszkanie w Warszawie. Dzisiaj się dowiedziałam, że ciotka Danka zmarła i mi przepisala mieszkanie.
-Czy to znaczy, że się tam przeprowadzimy?-zapytałam podnieconm głosem. Byłabym w siódmym niebie, jakbym miała tylko kawałek do szkoły a nie półtorej godziny.
-Wiesz, że moja praca jest w przeciwnym kierunku niż Warszawa i ja z niej nie zrezygnuje. Ale Ty możesz w ciągu tygodnia tam pomieszkiwac. Wiesz na przykład jak będziesz miała dużo lekcji + korki, to będziesz mogła wrócić do mieszkania i następnego dnia rano być wypoczeta.
Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Ja natomiast stałam z szeroko otwartymi oczami. Po pierwsze mama prawie się nie wkurzyla za tę oceny, po drugie proponuje mi samodzielne mieszkanie w Warszawie, które mogłaby sprzedać za duże pieniądze, po trzecie wciąż się dziwnie uśmiecha! Coś tu nie gra.
-Myślisz, że mogłabym sama tam zamieszkać? Wgl byśmy się nie widywaly.
- Przecież na weekendy będziesz wracać. Tutaj też widujemy się w tygodniu jedynie wieczorami. Chyba, że nie chcesz..
-Nie, nie! Jasne, że chce. Nie chce się tylko od Ciebie oddalić.
Mama spojrzała na mnie i przytuliła mnie. Staliśmy tak wtulone w siebie jeszcze chwilę zanim się odezwała:
-Wiesz, muszę Ci coś powiedzieć.
No tak zbyt piękny moment by był prawdziwy, pomyślałam.
Usiadlysmy obie przy stole.
-Jutro na obiad zaprosilam kogoś. To bardzo bliska mi osoba. Chciałabym abyś go poznała..
-Go? -spytalam z nieukrywanym zdziwieniem.
- Tak go.. Ma na imię Artur, pracujemy razem. Znamy się rok i chyba się w sobie zakochlismy.
Totalnie mnie wryło. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Moja mama się zakochała? Tylko w kim ? Kto to jest? Jedno zdanie przychodziło mi tylko do głowy.
-Opowiedz mi o nim.

Tak po godzinnej rozmowie a raczej monologu mamy o swojej nowej miłości mogłam udać się za zasłużony odpoczynek. Dochodziła 23 . Poszłam się umyć. Gdy zmywalam makijaż spojrzałam na siebie w lustro. Niska, szczupła dziewczyna z długimi, brązowymi włosami i dużymi zielonymi oczami. Nie uważałam siebie za piękność. Według mnie moje pośladki są zbyt duże a oczy zbyt wielkie. Włosy wolałabym mieć kręcone a nie proste jak druty. Cóż, człowiek urody sobie nie wybiera. Z taką myślą położyłam się spać.

***
Na razie nic ciekawego się nie dzieje, ale myślę, ze jeszcze jeden rozdział i coś zacznie się dziać. Nie chce zbyt szybko rozwijać akcji, żeby nie wyglądało to sztucznie. Komentujcie i piszcie co wam się podoba a co nie ;D

Pure RelationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz