Rozdział VIII

1.1K 81 10
                                    

Od niemiłego incydentu minęły już dwa dni. Tak jak sie Stef spodziewała, pani od matematyki na drugi dzień nie pojawiła sie w pracy, przez co jej przyjaciółka nie dawała jej spokoju i ciągle pytała jak to możliwe i czy może Tom ma coś z tym wspólnego. Stef jakoś zawsze zmieniała temat i unikała odpowiedzi. Sama do końca nie wiedziała dlaczego, może nie chciała żeby Amelia zobaczyła go od tej drugiej strony? Teraz jednak nie miała wyjścia. Siedziały obie na łóżku w mieszkaniu Ameli.
- Powiesz mi w końcu co się tam wydarzyło?
-Gdzie?
-Nie udawaaaj, wiesz o co mi chodzi- odpowiedziała zirytowanym głosem.
- No, ale nie rozumiem po co ci to? Przecież już po problemie tak? Tej baby już nigdy na oczy nie zobaczysz, mówię Ci masz to jak w banku.
- Tak a to niby dlaczego? No proszę powiedz mi, jesteś moja przyjaciółka- mówiąc to zrobiła najbardziej niewinną i proszącą minę jaką Stef kiedykolwiek widziała.
-Okej, okej...
I w tym momencie przytoczyła jej całą sytuację nie pomijając szczegółów. Amelia słuchając to otwierała, to zamykała usta i co chwilę mrużyła lub rozszerzała oczy.
- No to, hm. To coś, czego się nie spodziewałam- odezwała się po dłuższej chwili, gdy Stef skończyła mówić.
- No też byłam zdziwiona, ale z drugiej strony załatwił to nieźle nie? - powiedziala to z tak rozbrajajacym uśmiechem, że Amelia nie mogła się nie uśmiechnąć. Po godzinie Stef wróciła do siebie a ona została sam na sam ze swoimi myślami. Od tych dwóch dni się nie odezwał. A może raczej ona się nie odezwała? Nie wiedziała jak go traktować, jak z nim rozmawiać, przeprosić go czy może udawać, że nic się nie stało? Może i nie powinna wtedy dzwonić do niego ani się do niego przytulać, jednak w środku, gdzieś głęboko nie żałowała.
~*~
Była sobota. Miała jechać do domu i spędzić dzień z matką, ale ta zadzwoniła, że nie będzie jej jednak w domu, gdyż wyjeżdża do swojego chłopaka. Naprawdę nie miala nic przeciwko temu człowiekowi, ale nie widziała się z mamą już długi czas i mimo niezbyt dobrych stosunków, Amelia i tak zaczynała tęsknić. Myśląc o matce i o tym jak szybko się od siebie oddalają, skubała swoją poranną jajecznicę. Ten letarg przerwał dźwięk przychodzacego sms-a. Zamrugała kilka razy i sennym ruchem wzięła telefon do ręki.
Miałabyś dzisiaj czas? Myślę, że moglibyśmy się spotkać i nadrobić trochę materiału z matmy lub angielskiego? ;)
Odczytawszy wiadomość od razu otrzeźwiała. Znów zamrugała i otworzyła szerzej oczy. Patrzyła chwilę w ekran telefonu i niepewnie napisała odpowiedź.
Jasne, mam dużo wolnego czasu. Może być 12.00?
Kliknęła "wyślij" i z wielkim uśmiechem dołożyła telefon. Po chwili dostała wiadomość zwrotną z potwierdzeniem. Miała dwie godziny na przygotowanie. Chciała ładnie wyglądać, podobać mu się. Chciała, żeby spojrzał na nią jak na kobietę a nie jakąś małolatę z problemami. Nałożyła podkład, puder, użyła nawet trochę brązera na kości policzkowe. Rzesy pociągnęła tuszem a włosy dokładnie wyprostowala. Nałożyła bluzkę w kolorze butelkowej zieleni i czarne rurki. Gotowa wyszła z bloku nie patrząc nawet na godzinę. Dopiero przed drzwiami do mieszkania Toma zorientowała się, że jest pół godziny wcześniej. Niewiele się jednak zastanawiając nacisnęła dzwonek do drzwi. Po kilku długich sekundach drzwi otworzyły się a w nich stanął Tom... opasany na biodrach ręcznikiem i z mokrymi włosami. Krople wody spływały po jego twarzy, umieśnionych ramionach i brzuchu. Amelia patrzyła z szeroko otwartymi oczami. Nie wiedziała gdzie ma podziac wzrok, czuła niestety, że robi się czerwona, dlatego postanowila szybko działać.
- Przep. . Przepraszam, ale jakoś tak wyszło, że, znaczy...Ja przyjdę za te pół godziny.
Odwróciła się na pięcie i już miała odchodzić
- No co Ty poczekaj, przecież...- złapał ją za rękę i siłą wprowadził do salonu- Przecież możesz poczekać - dopowiedział uśmiechając się szeroko i sadzając ją na kanapie. Amelia czerwona już jak burak nawet na niego nie patrzyła. Tom widząc to parsknął i uśmiechnął się jeszcze szerzej ukazując rząd śnieżnobialych zębów.
- Hejj, jestem tu?- pomachał jej ręką przed twarzą, by na niego spojrzała.
- Widzę przecież - odpowiedziała uśmiechając się niezdarnie. Podniosła wzrok i spojrzała mu w oczy. Widziała jak bardzo był rozbawiony. No tak, przecież to żenujące, że jakaś małolata czerwieni się i jąka na widok odkryrej klaty 30-latka. Zdała sobie sprawę jak bardzo jest żenująca a przecież miała mu pokazać, że jest kobietą a nie nastolatką. Cały plan runął...Ale może nie do końca? Wstała i podeszła do niego bliżej i dalej patrzyła mu w oczy z uniesioną głową, gdyż sięgała mu ledwo do torsu.
- A teraz, może mógłbyś pójść do pokoju i ubrać się jak na człowieka przystało?- powiedziała pewniejszym głosem- Bo ta twoja nagość trochę mnie dekoncentruje. Nie żebym miała coś przeciwko, ale gdybym ja tu tak stała w samym ręczniku, myślę, że też czuł byś się niekomofortowo - dodała z ironicznym uśmiechem. Tom patrzył jej w oczy a jego kąciki ust widocznie uniosły się do góry.
- Wiesz nie miałbym nic przeciwko.. znaczy ekhem... Idę się ubrać- odwrócił się i poszedł w kierunku drzwi, jak się domyślała, sypialni. Amelia usiadła. Czy ona dobrze usłyszała, " nie miałbym nic przeciwko"? Czy on coś sugerował? Nie dane jej było dalej myśleć, bo drzwi gwałtownie się otworzyły i stanął w nich Tom. Ubrany w długie czarne spodnie i zieloną koszulkę na krótki rękaw.
- Jestem gotowy- powiedział poważnie jakby mówił co najmniej o ratowaniu świata. Amelia parskneła, próbując ukryć rozbawienie całą sytuacją. Podszedł w kierunku kanapy. Zauważyła, że wciąż ma mokre włosy, co dodawało mu jakiegoś uroku, przez co nie mogła od niego oderwać wzroku. Usiadł koło niej i otworzył laptopa, który stał na stoliku naprzeciwko. Po chwili odwrócił się w jej stronę i spojrzał na nią. Zatrzymał dłużej wzrok na oczach, potem na ustach, włosach. Miał zmarszczone brwi jakbh się nad czymś zastanawiał. - Ładnie wyglądasz. Widzę, że szykuje się jakaś randka po zajęciach.
Nie wiedziała co odpowiedzieć. Przecież nie powie mu, że dla niego.
- A jaka tam randka... Spotkanie zwykłe.
- Musi być wyjątkowy - powiedział nadal przejeżdżąjąc wzrokiem po całej jej twarzy. Uśmiechnęła się krzywo, już żałując swoich słów. To nie tak miało być.
- To może dzisiaj zajmiemy się angielskim? Póki co z matmą wszystko ok?
- Tak, tak. I chciałbym tak w ogóle podziękować.
- Już mówiłem coś na ten temat. Nie musisz mi za nic dziękować.
- Wiem, ale chcę żebyś wiedział, że jestem wdzięczna.
Patrzyli ma siebie dłuższą chwilę. Żadne z nich nie chciało oderwać wzroku.
- Mamy teraz mowę zależną. - odezwała się w końcu przerywając ciszę.
- Yhm.. A tak, dobrze. Masz książki?
Wyjeła z torby zeszyt i książki. Zaczęli robić pracę domową, później ćwiczenia. Tom wszystko jej tłumaczył, starał się i Amelia to widziała. Było jej naprawdę miło i naprawdę uwielbiała jego towarzystwo. Mimo wcześniejszego incydentu czuła się swobodnie, gdy przy nim była. Ich wspólną pracę przerwał dzwonek do drzwi. Tom wstał i poszedł otworzyc. Po chwili wrócił z wielkim pudełkiem pizzy.
- Mmm czujesz to? To zapach szczęścia- pociągnął nosem i uśmiechnął się szeroko. Wywołało to uśmiech u Amelii i już miała coś powiedzieć, ale Tom znów się odezwał.
- Tylko nie waż się mówić, że nie jesteś głodna.- powiedział siadając obok niej. Otworzył pudełko i zapach pizzy zaczął roznosić się po całym mieszkaniu.
- Uwielbiam pizzę.- powiedziała i sięgnęła po kawałek. Tom spojrzał na nią nieco zdziwiony, ale za chwilę sam wziął kawałek.
- To ja rozumiem. Czekałem na to cały tydzień- powiedział, gdy wziął gryza.
- Czemu cały tydzień?
- W tygodniu nie mam czasu, poza tym jakbym jadł codziennie pizzę nigdy nie otworzylbym drzwi w samym ręczniku- uśmiechnął się zawadiacko z pełną buzia, co wyglądało zarówno komicznie, jak i uroczo. Amelia pomyslala, że moglaby patrzeć na niego godzinami i nie znudziłoby jej się to. Nawet gdy miał włosy w nieładzie, pełną  buzię i glupkowaty uśmiech. 

***
Jest nowy rozdział, przepraszam, że tak późno, ale czasu brak. Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze, zarówno pozytywne, jak i negatywne. Motywuje mnie to do pisania i wiem, że nie piszę już tylko dla siebie, ale i dla Was. :)
Za błędy przepraszam, ale nie miałam czasu sprawdzić wszystkich literówek. ;)

Pure RelationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz