Rozdział VII

1K 77 12
                                    

Przy biurku siedziala sekretarka. Widząc ostre wejście Toma od razu wstala:
-Coś się stało?
-Chciałabym rozmawiać z dyrektorem.
- To nie możliwe. Jet zajęty w tym momencie.
- Naprawdę- odpowiedział Tom udawajac zatroskanego. Po chwili jednak pomimo sprzeciwien sekretarki podszedł do drzwi dyrektora i otworzył je. Stef nie wiedząc co ma zrobić poszła szybko za nim i zamknęła za sobą drzwi.
- Witam Pana serdecznie, nazywam się Grzegorz Felicjanski i jestem tu z powodu skargi złożonej na niejaką panią Jędzewska.
- Słucham? Kim Pan jest?- przerwał dyrektor.
- Jestem w sprawie skargi złożonej na tą panią i jeżeli zaraz nie przestanie Pan mi przerywać bliżej przyjrze się dokumentom szkolnym.
Dyrektor już miał coś powiedzieć, jednak po chwili zamknął buzię. Może pomyślał, że nawiedziła go kontrola?
- Pani J. dzisiaj w okropny sposob potraktowala jedna z uczennic. Mam tutaj świadka, który ze szczegółami wszystko opowie, poza tym jak i cała klasa, która przy tym była.
Tom spojrzał porozumiewaczo na Stef a ta od razu zaczęła opowiadać wszystko ze szczegółami. Gdy skończyła Tom dodał:
- Żądam dyscyplinarnego zwolnienia tej Pani z tej placowki.
-Proszę Pana, ja nie mogę od tak kogoś zwolnić, poza tym Pani Jedzewska cieszy się bardzo dobra opinia wśród uczniów i nauczycieli.
Tom niebezpiecznie zwezil oczy i pochylił się nad biurkiem tak ze jego twarz dzieliło zaledwie kilka cm od twarzy dyrektora. Mówił szybko i spokojnie z głosem tak zimnym, że Stef miała wrażenie, że w sali zrobiło się o kilka stopni chłodniej:
- Nie wiem jakie ma Pan układy a może stosunki z tą panią i szczerze mówiąc gowno mnie one obchodzą, ale jeżeli za chwilę nie zacznie Pan podejmować jakichkolwiek kroków związanych z ta sprawa jestem pewnien, że odpowiednie służby zajmą się pańską przeszłością jak i cała dokumentacja szkoły od deski do deski. A obaj chyba byśmy nie chcieli, aby wypłynęły na wierzch jakieś niedokończone sprawy i wystepki hm?
Dyrektor cały mokry i czerwony na twarzy potrzasnal głową twierdzaco.
- A jeszcze lepiej jakby nie wyszly na światło dzienne pańskie wątpliwe stosunki z pracującymi tu paniami. Dlatego w tej chwili idzie Pan w kierunku sali z monitoringiem, tak wiem, ze sa w tej sali kamery- odpowiedzial na rozszerzone i zdzwione spojrzenie - a nastepnie odtwarza Pan cala lekcje i stwierdza, że faktycznie zachowanie tej Pani było karygodne, później każe Pan Pani miłej sekretarce, z która zresztą łączą Pana bardzo przyjazne stosunki, napisać wypowiedzenie, które wręczy Pan osobiście Pani J. i dopilnuje, żeby już jutro nie pojawiła się w szkole.
Tom gwałtownie się wyprostowal. Jeszcze chwilę patrzył w oczy przerazonemu dyrektorowi, który pocil się tak mocno jakby zaraz miał stać się tryskajaca fontanna. To tylko potwierdzalo jak wiele ma na sumieniu. Stef nie wiedziała co myśleć. Skąd on to wiedział? Trochę watpila czy dyrektor posłusznie wysłucha poleceń Toma. Za chwilę jednak sięgnął po chusteczkę, po czym wytarł nią czoło i próbując się uśmiechnąć powiedział:
- Naturalnie, proszę Pana. Prosze tylko podać nazwisko poszkodowanej uczennicy.
-Fober. Amelia Fober.- powiedział zimnym głosem, po czym odwrócił się i poszedł w stronę drzwi. Zanim jednak wyszedł powiedział:
- Mam nadzieję, że już się nie spotkamy.
Gdy oboje wyszli Stef spojrzała na Toma nadal z szeroko otwartymi oczami. Ten tylko spojrzał na nią i powiedział:
-Dobrze, że facet ma sporo za uszami. Inaczej nie poszło by tak gładko.- uśmiechnął się szatansko od ucha do ucha i ruszył w stronę wyjścia. Stef dalej w szoku ruszyła za nim, nie wiedząc ile opowiedziec Ameli z dzisiejszej wizyty.

~×~

Jechali oboje samochodem do mieszkania Amleli. Tom uparł się, że ja osobiście dowiezie.
- Tom- odezwała się Amelia.
- Tak - odpowiedział patrząc na drogę i przymruzajac oczy.
- Moglibyśmy wstąpić do sklepu?
Tom spojrzał na nią z pytajacym wyrazem twarzy.
- Dzisiaj rano zbilam mój ulubiony kubek - uśmiechnęła się nieśmiało do niego. Na te słowa zaśmiał sie lekko a Amelia urzeczona patrzyła na niego. Uwielbiała go w momentach kiedy się śmiał.
- Jasne, nie ma sprawy- odpowiedział dalej się uśmiechając.
W sklepie kupili dwa duże kubki, tak na wszelki wypadek,jak to powiedział Tom i ruszyli w drogę powrotną. Gdy dojechali na miejsce a Tom zgasil silnik siedzieli chwilę w ciszy. W końcu niepewnym głosem odezwała sie;
- Tom ja.. Ja przepraszam, ja.. nie powinnam Cię tu ściągać, ja wiem, że masz obowiązki i prawie się nie znamy... sama nie wiedziałam co robię...- zaczęła się jakac, gdy Tom niespodziewanie przerwał jej.
-Nie musisz mnie za nic przepraszać. Bardzo się cieszę, że zadzwonilas. Masz zawsze do mnie dzwonić gdy coś podobnego się dzieje.
- Dziękuję. Naprawdę dziękuję Tom.
W tym momencie rozpiela pasy podniosła się lekko i przytulila Toma. Poczuła jak zeszywnial. Trwalo to kilka sekund, gdy nie wiedział co ma zrobić. Po chwili jednak objął ja i ręką zaczął gladzic jej plecy. Amelia czula sie wspaniale. Czula spokój i bezpieczenstwo. Tak bardzo chciala by ta chwila trwała jak najdłużej. Niestety po jakimś czasie oderwali się nagle od siebie jakby oboje poczuli jakiś impuls. Amelia zmieszana ze spuszczona glowa wyszla z samochodu, nie patrząc na Toma. Bała się spojrzeć mu w oczy, wiedziala, ze posuneła się za daleko. Weszła do mieszkania, zamknęła drzwi i oparła się o nie głęboko oddychajac.
- Po co ja to zrobiłam, co on sobie teraz o mnie myśli...- szepnela chowają twarz w dłonie.

~~~~
Dzisiaj krótko, jednak nowy rozdział pojawi się (mam nadzieje) tym razem szybciej. Dzięki za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze! :*

Pure RelationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz