Biegłem przed siebie kompletnie zapominając o sytuacji, która zdarzyła się tej nocy. Dopiero, gdy zaczęło mi brakować tchu zatrzymałem się przy jakiejś ławce, na której chwilę później usiadłem. Oparłem głowę na oparciu ławki i zacząłem rozmyślać. Po jakimś czasie dotarło do mnie co zrobiłem. Byłem taki głupi, że opuściłem to mieszkanie. Bałem się, że to jeszcze nie koniec i znowu ktoś może mi zrobić krzywdę. Ukryłem twarz w dłoniach i zacząłem łkać, ponieważ tak cholernie się bałem, a nie wiedziałem gdzie dokładnie się znajduję. Chciałem do kogoś zadzwonić i poprosić o pomoc, jednak nie miałem do kogo. Scott nie odbierał ode mnie, Lydia także odpadła, ponieważ wyjechała gdzieś ze swoim chłopakiem, a do Reakena nie mogłem zadzwonić. Jakbym zadzwonił do taty, to od razu by wsiadł do samochodu, przyjechał i znając życie zabrał do domu w Beacon Hills bez mojej zgody. Po dłuższym zastanowieniu postanowiłem tak zrobić, w końcu i tak już nie miałem po co tu zostać. Szukałem w kontaktach numeru mojego ojca, gdy mój smartphone się rozdzwonił. Na ekranie widniał napis Call Call. Niechętnie przeciągnąłem zieloną słuchawkę, gdyż byłem na niego wkurzony za to, że wcześniej nie odbierał.
-Siema Stili.-powiedział niepewnie. Mogłem się domyślić, że było mu przykro, bo mnie wystawił.
-Hej Scott.-powiedziałem starając się opanować płacz. Nie chciałem żeby zaczął się martwić, jednak nie udało mi się to.
- Stiles coś się stało? -nie mogłem się
dalej powstrzymywać i zacząłem płakać do telefonu nie potrafiąc się opanować.- Stil co się dzieje? Stiles proszę powiedz mi.-mówił zmartwiony.-Scott boję się. Nie wiem gdzie jestem. Chcę do domu.-mówiłem pocierając twarz dłonią.
-Spokojnie Stiles, wytłumacz mi gdzie mniej więcej jesteś. Szedłeś z mieszkania twojego i Theo?-zapytał.
- Tak.-załkałem głośniej, gdy usłyszałem imię być może mojego byłego.- Scott chcę do domu.
-Wróć tą samą drogą, przecież wiesz jak mniej więcej wyglądała.-powiedział zmartwiony chłopak.
-Ale ja nie chcę tam, chcę do domu w Beacon Hills.-powiedziałem zrezygnowany.
-Co? Dlaczego? Coś się stało między wami? -zapytał zdziwiony. Udawał, że się tym martwi, jednak wiedziałem, że w głębi duszy cieszy się z tego, w końcu zawsze uważał, że Reaken mnie skrzywdzi i dzisiaj do tego doszło.
-Nie chcę o tym rozmawiać. -powiedziałem krótko i pociągnąłem nosem.
-Dobra, to pogadamy o tym jak cię znajdę, okey?-zapytał.
-Okey.-przytaknąłem już nieco spokojniejszy.
Wytłumaczyłem mu gdzie mniej więcej jestem i po dwudziestu minutach zobaczyłem go biegnącego w moją stronę. Spojrzałem na telefon, dochodziła trzecia w nocy. Chłopak podbiegł do mnie i klęknął przed moimi nogami kładąc ręce na moich udach. Na ten niespodziewany dotyk wzdrygnąłem się i lekko strzepnąłem jego dłonie. McCall uniósł głowę do góry i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Stil co jest?-zapytał zatroskany i usiadł obok mnie. Nie miałem ochoty na tłumaczenie mu tej całej sytuacji, przynajmniej nie od razu. Jedyne co zrobiłem to przytuliłem się do niego, głowę wtulając się w jego pierś. Chłopak od razu oddał uścisk i dłonią zaczął gładzić moje plecy.
-Zabierz mnie do domu. Do domu.-powiedziałem odsuwając się lekko od niego i patrząc prosto w jego piękne brązowe oczy.
-Dobrze, ale najpierw musimy pojechać do mnie i powiedzieć Isaac'owi, że wyjeżdżamy.-powiedział znowu mnie przytulając. Pokiwałem tylko głową na zgodę. Więcej nie pamiętam, chyba zasnąłem.
***Siema kurczaczki łapcie 4 rozdział, który jakoś średnio mi się podoba, ale cóż. Mam nadzieję, że jakoś go przetrwaliście i choć trochę się spodobał. Dajcie znać co i jak. Aaa bym zapomniała, podoba się wam nowa okładka? To tyle. Dziękuję i do piątku. xx
SZEWII
CZYTASZ
Gwałt • Steo | Sterek
FanfictionCzy związek zbudowany na wieloletniej przyjaźni da radę przetrwać wszystko? Czy są osoby dla których warto żyć pomimo odniesionych krzywd? Czy warto zaufać nieznajomemu? Opowiadanie zawiera treści o charakterze homoseksualnym. Nie akceptujesz_ nie c...