XVII

1.8K 116 13
                                    

Szybko wyjąłem z szafy jakąś czystą koszule i do tego czarne spodnie. Ubrałem się i siekrowałem do łazienki. Tam dokładnie wyszorowałem zęby i lekko postawiłem włosy na żelu. Gdy uznałem, że lepiej wyglądać i tak nie będę, powolnym krokiem zszedłem po schodach gdzie czekali już na mnie zakochani.

- Co ty taki smętny?- zapytał rozradowany Isaac.

Chciałem mu powiedzieć dlaczego choć doskonale to wiedział, jednak się powstrzymałem i zamiast tego lekko się uśmiechnąłem. Nie chciałem zepsuć dobrego humoru chłopaków.

- Aaa, no tak. Stil przepraszam, nie chciałem.- momemtalnie blondyn znalazł się przy mnie i mocno przytulił.

- Nic się nie stało, nie gadajmy o tym.- powiedziałem klepiąc go przy tym po plecy.- Lepiej powiedzcie mi gdzie się wybieramy.- dodałem odsuwając się lekko od Lahey'ego.

- Najpierw idziemy do tej dobrej restauracji po drugiej stronie parku, a później może jakiś spacer? -podchwycił temat rozmowy McCall łapiąc mnie i Isaaca pod rękę.

Chwilę później zmierzaliśmy w stronę wbranej przez chłopaków restauracji. Dobry humor narzeczonych nie ustępował przez co ja także go podchwyciłem.

- Pamiętacie tą dziewczyne, jak jej tam było? Ahh tak Kira. - zaczął nagle Isaac, a ja spojrzałem na niego zainteresowany.

- Tak pamiętam, świetna dziewczyna. -powiedziałem z lekkim uśmiechem.- Gdybym nie był homo na pewno bym się z nią umówił, a może nawet i był. - powiedziałem całkiem szczerze.

Bardzo lubiłem tą dziewczyne, łączyły nas wspólne seriale. Uwielbiałem rozprawiać z nią na temat nowych pairingów i tym podobnych, więc na pewno miałbym o czym z nią rozmawiać. Do tego wszystkiego była bardzo ładna.

- No co do tego bycia ze sobą bym się przyczepił.- powiedział Lahey z uśmiechem.

- A co uważasz, że jestem dla niej za brzydki?- zapytałem niby urażony.

- Stiles nie jesteś w jej typie.- wypalił nagle Scott.

- A to niby dlaczego?- zapytałem stając w miejcu.

- Przecież ja z nią chodziłem, a to już coś znaczy. Przecież ja i ty mocno się od siebie różnimy. - powiedział spokojnie McCall.

- Masz racje, ty jesteś brzydki.- powiedziałem pokazując mu język.

Scott spojrzał na mnie groźnie i z pewnością chciał coś odszczeknąć, lecz przeszkodził mu w tym Isaac.

- Chłopaki tu nie chodzi o to który z was jest w jej typie, a raczej o to, że teraz żaden chłopak w nim nie jest.- powiedział blondyn kręcąc przy tym głową.

- Ale jak to? - wykrzyknęliśmy jednocześnie z McCallem.

- A tak to. Ostatnio widziałem ją w kawiarni i nie zgadniecie z kim się całowała.- zrobił krótką przerwę jakby czekając na pytanie od nas, a my tylko ponagliliśmy go ręką.- Z Malią. Właśnie to chciałem wam przekazać matoły, ale wy jak zawsze kłócicie się o najmniejszą głupotę.- dokończył spokojnie Lahey.

Chciałem dokładnie wypytać chłopaka o całą sytuację między dziewczynami, jednak on nagle zaczął komuś machać.

- Hej!-krzyknął blondyn w momencie, gdy odwróciłem się do tyłu. Bardzo się zdziwiłem, gdy ujrzałem idącego w naszą stronę Hale'a i niemal natychmiast odwróciłem się z powrotem

- Skąd znasz Hale'a?- zapytałem jak najciszej wymawiając jego nazwisko.

- Pracowaliśmy razem. To właśnie on został zwolniony w dzień w którym zostałeś...- mówił spokojnie, jednak w pewnym momencie przerwał i spuścił głowę w dół.

- Zgwałcony.- dokończyłem za niego i zacząłem się zastanawiać nad tą całą sytuacją. To wszystko było tak pogmatwane.

Chwilę później moje rozmyślania zostały jednak przerwane przez głos Isaaca.

- Siema Derek. Co ty tutaj robisz? -zapytał blondyn z uśmiechem podając mu dłoń.

- Cześć. Postanowiłem wrócić po tym jak tamtej nocy, gdy mnie zwolnili byłem świadkiem gwałtu na młodym chłopaku. No wiesz stwierdziłem, że Chicago nie jest zbyt bezpieczne.- mówił cały czas wpatrując się we mnie.

Zaniemówiłem. Nagle wszystko zaczęło składać się w jedną logiczną całość. To Derek był tym mężczyzną, który uratował mnie tamtej nocy. To dlatego podszedł do mnie w lesie i chciał ze mną porozmawiać. To on cały czas był tym dobrym w tej historii, a ja go oskarżałem o najgorsze. Tylko jednego nie rozumiałem. Skąd wiedział gdzie mieszkam i dlaczego przyszedł do mnie akurat tego dnia, gdy Theo mnie zgwałcił.

Rozmyślałem nad tym wszystkim dopóki nie poczułem dłoni na ramieniu. Natychmiast się ocknąłem i spojrzałem na całą trójkę. Każdy z mężczyzn wpatrywał się we mnie ze zmartwioną miną.

- Stil wszystko dobrze?-zapytał McCall łapiąc mnie za dłoń.

- Tak Scotty jest okey, ale mógłbyś proszę...-powiedziałem patrząc na niego i Isaaca znacząco, po czym ścisnąłem lekko jego dłoń.

McCall jak porażony puścił moją dłoń i natychmiast złapał tą należącą do Lahey'ego.

- Ahh tak zapomniałem, mamy coś ważnego do załatwienia i to nie może długo czekać.- powiedział powoli odciągając swojego narzeczonego ode mnie i Dereka.

- Scott o czym ty...-zaczął zdezorientowany blondyn, jednak w momencie przerwał mu McCall.

- Musimy już iść.- powiedział cicho, lecz stanowczo brunet.

- Aaa no tak rzeczywiście.- zgodził się Lahey gdy zrozumiał zaistniałą sytuację.- Do zobaczenia Derek.- dodał jeszcze na odchodne.

- Na razie.-pożegnał się mężczyzna po czym przeniósł wzrok na mnie.

Wreszcie wszystko miało się wyjaśnić.

***
No kurczaczki, jak widzicie wszystko powoli się wyjaśnia. Na kolejny rozdział będziecie musieli niestety troszkę poczekać, tak jak z resztą na ten. Niestety wena nie wybiera. To tyle. Dajcie znać co o tym sądzicie. Dziękuję i do następnego. xx

SZEWII

Gwałt • Steo | SterekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz