XIII

2.1K 115 65
                                    

Z Reakenem spojrzeliśmy na drzwi, po czym ja przeniosłem spojrzenie na chłopaka i chytrze się uśmiechnąłem. Moja mina nie była chyba najlepszym posunięciem, bo chwilę później Theo uniósł pięść do góry i był gotów mnie uderzyć. Zacisnąłem oczy bojąc się uderzenia, które jednak nie nastąpiło. Nagle w środku siebie poczułem przyjemną pustkę przez to byłem jeszcze bardziej zdezorientowany. Otworzyłem oczy i wtedy zobaczyłem Hale'a przypierającego Reakena do ściany. Przez pare sekund nie reagowałem patrząc na scenę rozgrywającą się w moim pokoju. Nie mogłem tego zrozumieć. Dlaczego Hale znajduje się w moim domu?-pomyślałem, jednak długo nie mogłem zastanawiać się nad odpowiedzią, ponieważ scena między mężczyznami zaostrzyła się.

- Tak traktujesz swojego chłopaka?-wywarczał Hale łapiąc Reakena za szyję.

- Nic Ci do tego, co robię z moim narzeczonym.-odpowiedział Theo podkreślając ostatnie słowo z chytrym uśmieszkiem i uniósł wojowniczo jedną brew do góry.

Jeśli myślał, że będę go w jakikolwiek sposób bronił, to się grubo mylił. Przekroczył dzisiaj pewną granicę i nie zamierzałem mu tego wybaczać. Byłem w stosunku do niego obojętny. Jak dla mnie mógłby nawet zgnić w więzieniu.

- Yyy poprawka; byłym narzeczonym.-powiedziałem ocierając zebrane na mojej twarzy łzy.

Mężczyźni spojrzeli na mnie, po czym Hale odwrócił się ponownie w stronę Reakena wysyłając mu uśmiech zwycięstwa.

- No i co teraz kolego?-zapytał groźnie Derek zaciskając mocniej rękę na szyi Theo.

Nagle do mnie dotarło, że leżę na łóżku całkowicie nagi w obecności obcego mi mężczyzny. Szybko zakryłem się kocem na co Hale spojrzał na moje zakryte krocze, po czym lekko się zarumienił.

- No i po co się rumienisz, skoro i tak widziałeś go nagiego zresztą tak, jak większość ludzi w tym miasteczku, a nawet w Chicago.- wycedził przez zaciśnięte zęby Reaken. Na wspomnienie Chicago przeszedł mnie dreszcz, po czym moje oczy zrobiły się mokre i nim się zorientowałem płakałem, jak małe dziecko.

- Co ty pieprzysz?-zapytał groźnie Derek, po czym spojrzał na mnie smutno.- Zresztą nie ważne.-dopowiedział, a jego złożona w pięść dłoń zderzyła się z twarzą mojego byłego. Nie zamierzałem reagować. Wolałem płakać, ukradkiem spoglądając na mężczyznę uderzającego drugiego.

Chwilę później oboje znaleźli się na podłodze. Hale siedział okrakiem na Reakenie i uderzał go na oślep, podczas, gdy ten starał się wyrwać. Gdy zauważyłem pełno krwi na ziemi musiałem zareagować. Nie chciałem by doszło do morderstwa.

- Derek.-szepnąłem, ponieważ moje gardło odmówiło współpracy, jednak mężczyzna nie przestawał go uderzać najwidoczniej mnie nie słysząc.- Derek przestań, proszę.-wyszeptałem już nieco głośniej.

Po chwili mężczyzna uniósł do góry głowę i spojrzał na mnie niezrozumiale. Pokazałem mu głową twarz Theo i kałużę krwi zaraz obok.

- Już wystarczy.-powiedziałem stanowczo.

Mężczyzna podniósł się na nogi i spojrzał wojowniczo na Reakena.

- Pożałujesz tego.-wychrypiał Theo patrząc z nienawiścią na Dereka, po czym przeniósł wzrok na mnie.- Oboje tego pożałujecie.-dopowiedział.

- Czy ty nam grozisz?-zapytał Hale dźwigając jedną brew do góry na co Reaken z powrotem na niego spojrzał.- Tylko się do niego zbliżysz, a nikt cię więcej nie zobaczy.-dopowiedział mój wybawca.

- Derek, mógłbyś proszę pomóc mojemu byłemu opuścić mój dom?-ładnie poprosiłem podnosząc się z łóżka owinięty kocem.

- Z chęcią mu pomogę.-odpowiedział mężczyzna schylając się po poturbowanego chłopaka.

Chwilę później Hale wywlukł rzucającego w moim kierunku groźby Reakena za drzwi.

Szybko ubrałem bokserki i wyszedłem na korytarz. Ignorując ból w dolnych częściach ciała, zbiegłem ze schodów akurat, gdy Hale wyrzucał Reakena za drzwi. Powolnym krokiem podszedłem do mojego wybawcy i przyglądałem się mu z zaciekwieniem.

- Dziękuję.- powiedziałem patrząc prosto w oczy Dereka.

- Nie ma za co.-powiedział, po czym postawił krok w moim kierunku na co ja niemal od razu się cofnąłem.

Jasne, byłem mu wdzięczny za ratunek, jednak w dalszym ciągu nie wiedziałem czy to on nie jest sprawcą gwałtu.

- Przepraszam, mógłbyś proszę zostawić mnie samego?-zapytałem cicho patrząc na swoje stopy.

- Ale..-chciał coś powiedzieć, jednak nie pozwoliłem mu na to.

- Proszę zostaw mnie samego.-poprosiłem patrząc prosto w jego piękne zielone oczy.

- Dobrze.-powiedział i wycofał się w stronę drzwi.

Spojrzał na mnie ze smutkiem ostatni raz, po czym wysyłał mi pokrzepiający uśmiech. Uśmiechnąłem się do niego lekko i ponownie wlepiłem wzrok w swoje stopy.

Po chwili usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi, a gdy spojrzałem w ich stronę mężczyzny już nie było.

Powoli skierowałem się w stronę swojego pokoju. Kiedy się w nim znalazłem przyniosłem z łazienki ręcznik i starłem krew z podłogi, po czym położyłem się na łóżku i zacząłem rozmyślać o Hale'u, ponieważ o Reakenie nie miałem już po co. W moich oczach chłopak był skończony.

***

No hej kurczaczki. Jak widzicie teraz mamy już definitywny koniec Steo (chyba 😼). Cieszycie się? Bo ja tak ;D. Ogólnie, jak zawsze pytam się was co sądzicie o rozdziale. To tyle. Dziękuję i do następnego. xx

SZEWII

Gwałt • Steo | SterekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz