XVIII

1.9K 113 12
                                    

Przez kilka minut patrzyliśmy sobie w oczy nic nie mówiąc. Dopiero wtedy zauważyłem jak przystojny jest Derek. Zarumieniłem się na swoje przemyślenia i spuściłem wzrok. Podrapałem się po karku i w tym momencie usłyszałem jak mężczyzna odchrząkuje. Powoli uniosłem głowę do góry i ponownie spojrzałem w jego piękne zielone oczy. Dostrzegłem w nich prośbę bym zaczął rozmowę, ponieważ on najwyraźniej nie wiedział jak to zrobić.

- Więc to ty.-powiedziałem z lekkim uśmiechem.

- Co ja?- zapytał zdezorientowany robiąc coś dziwnego z brwiami.

- To ty uratowałeś mnie wtedy w Chicago?- bardziej stwierdziłem niż zapytałem.

- Tak, to byłem ja.-powiedział szczerze po czym lekko się do mnie uśmiechnął na co serce zabiło mi odrobinę szybciej.

- Dziękuję.- powiedziałem, powoli się do niego zbliżyłem i przytuliłem.

Stałem tak chwilę aż zrozumiałem jak niezręczne musiało to dla niego być. W końcu nie codziennie rzuca się na ciebie obcy mężczyzna. Odchrząknąłem cicho i gdy już chciałem się odsunąć poczułem duże dłonie na plecach. Szczęśliwy, że mnie nie odepchnął jeszcze bardziej do niego przywarłem. Trwaliśmy w uścisku pare minut aż w końcu niechętnie się od niego odsunąłem. Mieliśmy jeszcze coś do wyjaśnienia.

- To dużo wyjaśnia, jednak jednego dalej nie rozumiem. Co robiłeś u mnie w domu tamtego dnia? -zapytałem najspokojniej jak tylko potrafiłem.

Kiedy nie odezwał się słowem przez jakieś pięć minut spojrzałem na niego zaciekawiony. Był pogrążony w myślach i chyba zawstydzony. Nie rozumiałem dlaczego tak było i już chciałem o to zapytać, ale poczułem jego dłoń na mojej. Splótł razem nasze palce i jedyne o czym mogłem pomyśleć w tamtym momencie, było to jak idealnie do siebie pasowały.

Zdziwiony spojrzałem na niego, na co on tylko się uśmiechnął.

- Wszystko Ci wyjaśnie tylko nie tutaj.-powiedział i dopiero wtedy zorientowałem się jak tłoczno zrobiło się w parku.

- Dobrze, to może przeniesiemy się do mnie.- zapropowałem na co on tylko kiwnął głową.

Nie rozłączając naszych dłoni udaliśmy się na parking, gdzie Derek zaparkował swój samochód. Gdy mężczyzna puścił moją dłoń by usadowić się za kierownicą, poczułem się tak jak po sprzeczce z Reakenem; pusty i zawiedziony. Szybko wsiadłem do samochodu nie chcąc by Hale zauważył zmianę mojego nastroju. Bawiłem się palcami przez połowe drogi, aż w końcu poczułem na jednej z rąk dotyk. Zdziwiony spojrzałem na mężczyznę, na co on ponownie złączył nasze dłonie i się uśmiechnął. Reszta drogi upłynęła w miłej atmosferze.

Gdy dojechaliśmy na miejsce zdałem sobie sprawę, że zapomniałem o tym, że moi przyjaciele mogli już wrócić do domu. Z jednej strony to byłoby trochę niezręczne, jednak z drugiej miałbym pewność, że przy nich na pewno nic złego by mi się nie stało.

Kiedy dostaliśmy się do domu i zorientowałem się, że jesteśmy zupełnie sami w większym stopniu się zmartwiłem. W końcu jeśli Reaken,  chłopak, którego znałem od dzieciństwa zrobił mi coś takiego, to co miałem myśleć o Dereku, którego znałem zaledwie kilka dni.

Zaprowadziłem mężczyznę do salonu, po czym zaproponowałem mu coś do picia.

Po niecałych dwóch minutach wróciłem do niego z szklanką soku pomarańczowego. Usiadłem obok mężczyzny na kanapie i oczekiwałem na dalsze wyjaśnienia.

- No więc? -zapytałem niecierpliwie.

- Chodzi Ci o ten dzień kiedy sprałem Reakena? -zapytał z pogardą wymawiając nazwisko mojego byłego.

- Tak.-odpowiedziałem krótko.

- No więc...-zaczął po czym przerwał i podrapał się po karku.- Chciałem wtedy wyjaśnić tamtą sytuacje z lasu. Całe szczęście, że nie przyszedłem później jak planowałem. Boję się pomyśleć co ten idiota by Ci zrobił. - powiedział z troską.

- Co by mi zrobił? Uważasz, że jestem aż tak słaby i nie potrafię o siebie zadbać?-zapytałem z sarkazmem.

- Nie nie, po prostu.. ja.. uhh.. nie o to..- próbował się bronić, jednak w ogóle mu to nie wychodziło.

- Hej spokojnie, to był żart. Jestem Ci ogromnie wdzięczny za to, że mnie wtedy uratowałeś, na prawdę.-powiedziałem kładąc dłoń na tej jego.

- Masz dziwne poczucie humoru.-stwierdził lekko ją ściskając.

- No cóż, trochę się zmieniło po tym co mnie spotkało.- powiedziałem smutno.

- A tak poza tym, tamtego dnia chciałem ponownie cię zobaczyć i nadal chcę to robić.- powiedział lekko speszony, na co na moich policzkach wykwitł wielki czerwony rumieniec.


***

Hej kurczaczki. Nie wiem co napisać o tym rozdziale. Może to, że wreszcie zaczyna się Sterek. Cieszycie się, bo ja jakoś niespecjalnie, ponieważ oznacza to, że do końca tego opowiadania zostało zaledwie kilka rozdziałów. Bardzo przywiązałam się do tej książki, włożyłam w nią wiele czasu jak i serca i wiem, że bardzo ciężko będzie mi to zakończyć, ale cóż. Nic nie trwa wiecznie. No nic to tyle. Dajcie znać jak się podobał rozdział i do następnego. Dziękuję. xx

SZEWII

Gwałt • Steo | SterekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz