XIV

2K 117 35
                                    

Po niecałych dwóch godzinach usłyszałem samochód na podjeździe i minutę później trzask wejściowych drzwi. Byłem pewny, że to Scott z tatą, którzy akurat tego dnia postanowili się wybrać na jakieś większe zakupy. Nie mogłem winić ich za to, że akurat dziś postanowili się na nie wybrać, ponieważ kto mógł przewidzieć, że Reaken okaże się takim dupkiem. Na pewno nie ja i nie tata. W końcu znaliśmy go tyle lat i ufaliśmy mu, nie to co McCall. Jak się okazało mój przyjaciel zawsze miał racje co do Theo, jednak ja głupi nie słuchałem go przez tyle lat i mam tego nauczkę.

Siedziałem skulony na łóżku i byłem pogrążony w myślach, gdy do mojego pokoju wparował Scott i tata. Spojrzałem na nich niezrozumiale, ponieważ wyglądali na przerażonych.
Patrzyli na mnie ze smutkiem przez parę minut aż w końcu tata usiadł na łóżku i objął mnie ramieniem, a Scott klęknął przed moimi nogami i uśmiechał się pocieszająco.

- Co się dzieje?-zapytałem zdezorientowany po paru minutach, ponieważ mężczyźni wciąż się nie odzywali.

- Musimy Ci coś powiedzieć, tylko nie wiemy, jak to zniesiesz. -pierwszy odezwał się szeryf przyciskając mnie bardziej do swojego boku.

- Nie straszcie mnie już tylko od razu mówicie o co chodzi.-powiedziałem patrząc to na McCalla to na tate.

- Bo jak jechaliśmy ze sklepu, to tak jakby widzieliśmy yyy..- zaczął Scott, po czym przerwał i spojrzał na swoje dłonie.

- Co widzieliście?- zapytałem marszcząc brwi z niezrozumieniem.

- Nie jestem pewien, ale chyba wiedzieliśmy Theo.-dokończył za niego mój rodzic.

- I co w związku z tym?-zapytałem z obojętnością.

- Był on pobity i to bardzo.-powiedział Scott ściskając pocieszająco moje dłonie.

- Ahhh.-tylko tyle udało mi się z siebie wydobyć.

- Jakie "ahhh"?-zapytał zdenerwowany tata.- Twój narzeczony został brutalnie pobity.-dopowiedział, po czym dźwignął się na nogi i zaczął chodzić tam i z powrotem.

- Mój były narzeczony.-cicho go poprawiłem na co McCall i tata zszokowani spojrzeli na mnie i otworzyli szeroko usta.

-Jak to były?- zapytał mój przyjaciel.-Przecież jeszcze dzisiaj rano wszystko było dobrze.- dopowiedział i z pewnością zaczął gorączkowo myśleć nad tym co mogło się stać.

- Było, ale już nie jest.-powiedziałem spuszczając głowę w dół, po czym wlepiłem wzrok w swoje bose stopy.

Tata przysiadł obok mnie z jednej strony, a Scott z drugiej i wpatrywali się we mnie wypalając tym samym dziurę w mojej twarzy.

- Dobrze Stili, powiedz co się takiego stało, że już nie jest.- powiedział tata chwytając moją dłoń w swoją i po chwili zaczął ją gładzić.

- Okazało się, że w ogóle go nie znam.- powiedziałem ze smutkiem.

- Co takiego znowu powiedział?-zapytał powoli wkurzony McCall.

- Raczej co zrobił.- poprawiłem go po czym kontynuowałem.- Chciał mnie zgwałcić.

Nie mogło pomieścić mi się w głowie, że w tak krótkim okresie doszło do tego aż dwa razy.

- Że co chciał zrobić?- oboje krzyknęli zrywając się przy tym na nogi.

- Niestety.-powiedziałem zaciskając mocno oczy, ponieważ byłem bliski płaczu, a nie chciałem po raz kolejny płakać przez Reakena.

- Ale nie zrobił tego?- zapytał tata siadając obok, zapewne widząc stan w jakim się znajduję.

- Tylko tak jakby, to znaczy nie udało mu się zrobić tego do końca.-powiedziałem pocierając przy tym twarz dłonią.

- Jak Ci się udało mu wyrwać?- zapytał po jakimś czasie Scott.

- Derek Hale mi pomógł.-powiedziałem drapiąc się po karku.

- Jak to Derek?-zapytał zdziwiony tata.

Opowiedziałem im wszystko ze szczegółami, a oni ani razu mi nie przerwali z czego się cieszyłem, bo tak po prostu było dla mnie prościej. Gdy skończyłem swoją opowieść oboje przygarneli mnie do uścisku i twarliśmy w nim przez dobre piętnaście minut. Wreszcie Scott oderwał się ode mnie i stanął na nogach wkurzony jak nigdy dotąd.

- Bardzo dobrze, że Derek go tak zlał, ale to jeszcze nie koniec, też dołoże do tego swoje pięć groszy.- powiedział zaciskając przy tym dłonie w pięści.

- Scotty nie warto.-powiedziałem wstając, po czym złapałem go za rękę.

- Muszę to zrobić, znowu skrzywdził mojego brata, a ja znowu na to pozwoliłem. -powiedział z łzami w oczach.

- Nic nie mogłeś zrobić.-powiedziałem łapiąc jego twarz w swoje dłonie, po czym złożyłem całusa na jego czole i mocno go przytuliłem.

Trwaliśmy w uścisku niecałe pięć minut aż w końcu chłopak lekko mnie od siebie odsunął.

- Może i nie mogłem nic zrobić, ale teraz mogę.-powiedział zdeterminowany, po czym w biegu opuścił mój pokój.


***

Hejka kurczaczki. Dzisiaj mamy już 1 lipca. Nie mogę uwierzyć, że ostatni tydzień czerwca tak szybko zleciał 😮. Niestety teraz rozdziały będą się pojawiać tylko raz w tygodniu albo nawet raz na dwa tygodnie, bo chcę trochę skorzystać z wakacji i zamierzam iść też do pracy, więc nie będę miała za wiele czasu. No nic to tyle. Dajcie znać jak tam rozdział i w ogóle. Dziękuję i do piątku, chyba. xx


SZEWII

Gwałt • Steo | SterekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz