Level 4

354 37 4
                                    


- A najlepsze jest to ze musze pilnie coś załatwić w LV* i nie mam z kim jej zostawić a przecież sama nie zostanie bo... W sumie nie wiem co, nie zostawię jej samej bo ona jest psychiczna, rozumiesz, nie?

- Mogę z nią przecież zostać jeśli o to ci się rozchodzi.

Tak, moge z nią zostać. Na pare sekund, minut dni, tygodni. Potrzebuje tego.

- Moge ci nawet zapłacić, ale błagam, weź tam sie chociaż na nią czasem popatrz, żeby coś jej nie odjebało. - mówi popijając wygazowane piwo.

- Popatrzę. - odpowiadam obojętnie, przynajmniej próbując.

Nie potrafię sobie wyobrazić jak mogłoby to wyglądać. Jest nieprzejrzysta, wydaje sie być zdolna do wszystkiego. Nie jest przepisana, jest jedynym egzemplarzem bez możliwości zrobienia kopii. Jestem tego pewien.

- Ratujesz mi dupę, stary. Dzięki.

I pojechał. Zostawił mnie samego z czymś czego nie potrafiłem odgadnąć. Z pieprzoną zagadką egzystencjalną. A ja chciałem chociaż spróbować ją rozwiązać, poznać, przeskanować, tak jak ona robiła to ze mną. Miała w oczach skanery i jestem prawie pewien że wiedziała o mnie już wszystko.

- Mogłam zostać sama. - burknęła siadając koło mnie. Od paru godzin nawet nie ruszyłem sie z miejsca, nawet nie wziąłem prysznica, nic nie zjadłem, nie przebrałem się, ale nie czułem takiej potrzeby.

- Nie mogłaś. - odpowiadam.

Wtedy znow na chwile zamarłem. Nie rozumiałem o co jej chodzi, jaka była jej intencja i czy jej zachowanie miało jakis głębszy cel. Chwyciła mój podbródek i pocałowała. Tym razem trochę mocniej i dobitniej. Znow przelała na mnie tę truciznę, tym razem ze zdwojona sila. Pózniej Odsunęła sie ode mnie z wyraźnym zamyśleniem na twarzy. Analizowała. Zach miał racje, ona nie jest normalna. Ona jest młoda, odkrywcza i ciekawska. Jak każde dziecko w jej wieku. Jest dzieckiem, a bawi się mną jakbym to ja nim był.

- Smakujesz papierosami. - mówi nagle.

- Bo przed chwilą jednego paliłem, ale ty nie możesz tak po prostu całować obcych facetów.

- Nie jesteś obcy. Jesteś jedynym facetem zaraz po Zachu którego tak dobrze znam. - mówi zupełnie nie wzruszona, nigdy nie jest wzruszona. Jest obojętna, nie wykazuje reakcji.

- Czego jeszcze chcesz w życiu spróbować?

Zmarszczyła śmiesznie brwi, jednak wciąż wygladała idealnie.

- Różnych rzeczy... Mieć psa, coś ukraść, chce sie upić i obudzić rano na plaży, ciebie....

Wymieniała dalej, ale moj mózg sie zatrzymał. Nie kontaktowałem, rozładowałem sie, wyłączyłem. Słyszałem co powiedziała. To cholernie nieetyczne i złe, niemożliwe, wbrew regułom. Może nie jest do końca świadoma co powiedziała, możliwe że powiedziała coś zupełnie innego a mój mózg przekształcił jej słowa w to co sam chciał usłyszeć.

- Nie możesz myśleć o mnie w ten sposób. - przerywam jej.

- Nie możesz mi zabronić myśleć. Po za tym nie ma czegoś takiego jak myślenie na jakiś sposób. Myślenie to myślenie. Możesz o kimś myśleć, albo nie, sposób to dodatek. Niepotrzebny, robi tylko zamieszanie.

Oniemiałem. W wieku 15 lat nie można wywlekać takich głębokich refleksji. Jest niesamowita.

- Czego ty ode mnie właściwie oczekujesz? - pytam.

- Zrozumienia. - odpowiada a w jej oczach zaczyna zbierać sie cienka strużka łez które po chwili zaczynaja ściskać po jej policzku.

Nie rozumiem tego, dlaczego tak zareagowała? Reaguje zupełnie nie tak jak powinna, nieprzewidywalnie i chyba niewłaściwie. Nie jestem pewien, w każdym razie przesuwa sie i wtula w moj nagi tors. Tego jeszcze bardziej nie rozumiem, jednakże nie odepchnąłem jej, pozwoliłem prawie ze sie na mnie położyć, chociaż powinienem zareagować odwrotnie. Zaczęła płakać. Zaczęła po prostu sobie płakać, a ja nie miałem pojęcia dlaczego.

- Dlaczego płaczesz? - pytam.

Ta nic nie odpowiada, tylko dalej płacze wtulając się we mnie jeszcze mocniej.

- Obejmij mnie. - szepcze, a ja znów zareagowałem automatycznie. Przerzuciłem rękę przez jej ramie i zacząłem lekko głaskać jej chude plecy. Moje spocone ciało niemal przyklejało się do jej za dużej koszulki ze spranym nadrukiem a każde, nawet najmniejsze zetknięcie mojej gołej, rozgrzanej skóry, z jej zimną i przezroczystą powodowało u mnie dreszcze.

W końcu odsunęła się ukazując mi swoje zapłakane policzki i lekko opuchnięte oczy, jednak teraz, pomimo wcześniejszych łez uśmiechała się do mnie ładnie.

- W co ty grasz? - pytam.

- Razem gramy. - odpowiada.

- W co?

- W twoją psychikę. Przegrywasz, J.


------------------


*LV - Las Vegas
( od następnego rozdziału lecimy z akcja)
Pozbyłam sie Let's get drunk. Było zbędnym drążeniem zamkniętego tematu. Jak mogliście zauważy przeniosłam unfair na jego miejsce, mam nadzieje ze sie nie pogubicie!

BLUE IRIS | Jesse Rutherford ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz