Przecież mógł to być każdy. Portier, sprzątaczka, boy hotelowy, ktokolwiek, ale nie kurwa on. Nie człowiek, przez którego rozpadła się nasza rodzina. Nie ważne, że w większości ja byłem tego sprawcą, już dawno pogodziłem i wybaczyłem sobie te błędy, ale prawda jest taka, że gdyby nie on, nawet nie miałbym czego niszczyć.Kiedy tylko go zobaczyłem momentalnie zbladłem. Z jego twarzy wyczytałem coś w rodzaju: ,,Jeśli zbliżysz się chodźby o krok urwę ci jaja'' dlatego też postanowiłem pozostać w bezruchu.
- Naprawdę miałem nadzieję, że już nigdy nie będę musiał na ciebie patrzeć. - syczy.
- Ciebie też miło widzieć, Andy. - odpowiadam obojętnie. Naprawdę, nie pragnę niczego innego, niż tylko wsiąść do tej windy, kupić coś do jedzenia i zamknąć się z Sage w pokoju z zamiarem nie opuszczania go przynajmniej do jutra.
Ale przecież musiał pojawić się pieprzony Biersack.Przez chwilę zapada między nami niezręczna cisza, podczas której mam ochotę wypruć sobie żyły. Świdruje mnie wzrokiem, zupełnie tak, jakby chciał mnie nim co najmniej zabić.
- Co u Rachel? - pyta w końcu.
- Nie mam z nią konaktu. - odpowiadam oschle, próbując nie dać poznać po sobie jak bardzo mnie to boli. - A u Jossie? - dodaje. Nawaliłem, ale szczerze nie bardzo mnie to intersuje, zapytałem bo wolałem to niż tę cholerną ciszę.
- Nie udawaj że cię to intersuje. - odpowiada, a jego oczy jakby zaszły czernią.
- Masz rację, muszę już iść. - rzucam szybko, dziękując w duchu windzie, która właśnie raczyła się zjawić. Odwracam się i już mam wchodzić do środka, kiedy on znów musi się odezwać.
- Poczekaj, też jadę na dół.
No jasne, zapraszam kurwa.
Usuwam się w najdalszy kąt pomieszczenia i modlę w duchu, żeby ta droga zleciała w jak możliwie najszybszym tempie. Andy wchodzi do środka chwilę po mnie, usadawiając się w wolnym rogu. Wydaje mi się, że odległość jest tak mała, że aż robi mi się duszno. I tak mija nam połowa drogi.
- A tak serio, przecież musiałeś się z nią jakoś kontaktować... Bardzo chciałbym ją odszukać.
Słysząc to miałem ochotę go udusić. Kto jak kto, ale on niech trzyma się od niej z daleka. Oboje nawaliliśmy, ale miałem szczerą nadzieje, że nasze kontakty mimo niegdyś tak bliskich urwą się na zawsze.
- Andy, nie wiem. Nie widziałem jej odkąd ją zostawiłeś. - odpowiadam wściekle.
Może moje relacje z Rachel już dawno nie były idealne, ale wciąż miałem w sobie instynkt starszego brata. I wtedy na znów miedzy nami zapada cisza. Na chwile.- No, to powiedz mi gdzie jest ta laska z którą uciekłeś, Romeo.
Słysząc te słowa, zaczynam niemal krztusić się własną śliną. Zaczyna robić mi się niemiłosiernie gorąco, a obraz zdaje się zanikać. Boże, muszę się uspokoić. Wyrzucam ze świadomości wszystkie te niedokońca określone reakcje i wbijam w niego zdezorientowany wzrok.
- Skąd ty... - wykrztuszam lustrując jego łobuzerski uśmieszek, do któego mam ochotę przyłożyć pięść.
- Całe LA o was huczy. - burczy, ale właśnie dojechaliśmy na parter, także w momencie, w którym tylko otworzyły się drzwi, postanowiłem wypchnąć Andy'ego z windy i zaraz potem wcisnąć guzik który je zamyka. Coś jeszcze do mnie krzyczy, chyba wyzwiska, ale nie słucham. Jadę z powrotem na górę i jak najszybciej mogę biegnę w stronę pokoju. Wpadam do środka, i dopiero wtedy przypominam sobie o oddechu. Mniejwiecej odkąd usłyszałem: ,, o was huczy'' przestałem pobierać niezbęde ilości powietrza, więc teraz dyszę jak pies próbując doprowadzić się do porządku. Sage oderywa się od czesania włosów i wbija we mnie pytające spojrzenie.
- Musimy jak najszybciej stąd zniknąć. - dyszę ciężko.
- Co się stało?
- Już nas szukają.
W odpowiedzi kiwa energicznie głową, po czym zrywa się z mniejsca w kierunku swojej torby, zaczynając pakować do niej porozrzucane po całym pokoju rzeczy. Zaczynam robić to samo, więc po około 10 minutach jesteśmy całkowicie gotowi do wyjścia. I wtedy serce podchodzi mi do gardła, bo slyszę pukanie do drzwi.
--------------
Hej, mogliście zauważyć że ostatnio rozdziały sa troche krótsze niz normalnie ale w sumie stwierdziłam że nie ma sensu pisać długich na sile, jak moge dodac krótszy i ciekawszy... + Jakby ktos nie dokonca ogarną kim jest Andy, to jest to były Rachel, siostry Jessego, jesse opowiadał o tym w pierwszym rozdziale.

CZYTASZ
BLUE IRIS | Jesse Rutherford ✔️
Fiksi PenggemarWszystko co robi, co mówi sprawia że mam ochotę na więcej. Cholera, może nawet mnie zabić. Tak, niech to zrobi. Niech mnie zabije, z ogromnym uśmiechem na ustach. Niech wbija we mnie pojedyncze ostrza, aż się wykrwawie patrząc prosto na nią. Niech m...