Chapter 35

3.6K 217 4
                                    

Jaylynn's P.O.V.:

Jedyną rzeczą, którą byłam w stanie zrobić, było wpatrywanie się w okno, w to rozbite okno.

Nic nie mówiłam, Justin też nie. Po prostu staliśmy, wpatrując się przed siebie.

- Kto to był? - pytam Justina po tym, gdy w końcu pojmuję całą sytuację.

- Jest z nimi – odpowiada, gdy powoli spoglądam na niego.

- Jak wielu ich jest? - pytam, ponieważ nigdy mi tego nie powiedział. Mówił tylko, że jest ich dużo. Chcę wiedzieć dokładnie.

- Kiedy ich zostawiłem, było ich 10. Nie wydaje się to dużo, ale jeśli wiesz, że są w stanie wybić całe miasto w 15 minut, zdajesz sobie sprawę, że to sporo. Może nawet ktoś dołączył, nie mam pojęcia – mówi, a ja wzdycham.

- Ale kim ona była? - pytam, bo nie odpowiedział za pierwszym razem. Jest z nimi, jasne, ale, szczerze, przypuszczałam to.

- Alexa – mówi z grymasem na twarzy.

- Została wampirem przede mną. Była kiedyś dziewczyną Aidena, nie wiem, czy nadal są. Nigdy mnie nie lubiła, ale wiedziała, że beze mnie nie byliby kimś wielkim. Bylem nowy i mogłem zrobić więcej niż oni razem. Alexa zawsze była zazdrosna i myślę, że była naprawdę szczęśliwa, kiedy odszedłem, bo wtedy znowu mogła być w centrum uwagi. Nigdy nie zrozumiałem, co było jej problemem – mówi, gdy podchodzi bliżej szklanych kawałków, zaczynając je zbierać.

- Nie, zostaw, mogę to zrobić – mówię Justinowi, gdy chwytam go za ramię, odciągając ją. Bierze kilka kroków do tyłu w moją stronę, gdy ja skupiam się ma zrobieniu tego. Mam przeczucie, że będę w stanie całkiem użyć mocy.

Nie minęło nawet 10 sekund, a okno było całe złożone. Wygląda jakby za każdym razem to działo się szybciej.

- Co się teraz stanie? - pytam Justina, a on wzrusza ramionami.

- Nie wiem – mówi, gdy rozgląda się po pokoju.

Wszystko znowu wróciło do normalności, tak jakby nic się nie stało.

- Słońce wschodzi – mówi nagle, gdy widzę jak wygląda za okno.

Nagle słyszę jak komuś burczy w brzuchu, konkretnie Justina.

Patrzy na mnie, smutno się uśmiechając.

- Nie jadłem nic w dzień, więc wrócę za godzinę czy coś? - mówi, pytającym tonem.

- Co jesz, żeby przeżyć? Nie zawsze zabijasz ludzi – pytam go, a on kiwa głową w stronę lasu.

- Tam jest wystarczająco zwierząt – mówi, a ja przytakuje.

- Mogę iść z tobą? - pytam, a on wzrusza ramionami.

- Pewnie – mówi, a ja wychodzę za nim przez drzwi.

Silny zapach wypełnia moje nozdrza, gdy wychodzę na zewnątrz. Justin chichocze, gdy zauważa jak marszczę nos.

- To z naprzeciwka – mówi, niedosłownie mówiąc mi, że to ciało Adeline. Nie wiedziałam, że ciało może pachnąć z tak daleka.

- Wampiry mają lepszy węch niż normalni ludzie – mówi, gdy zauważa mój zdezorientowany wyraz twarzy.

- Oh – mówię, gdy idziemy razem do lasu. Naprawdę nigdy nie chodziłam tu bez konkretnego powodu. Tu jest naprawdę pięknie, nie strasznie czy coś w tym stylu.

Nagle dzwonek mojego telefonu rujnuje piękną ciszę w lesie.

Wyjmuje go z kieszeni i patrzę, kto dzwoni, zauważając, że to mój brat.

Blood // JB [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz