Jaylynn's P.O.V.:
- Co jest, kurwa, grane - mówię, gdy uświadamiam sobie, co powiedziała.
- Calum? - pytam, gdy ona przystaje, by się odwrócić. Gdy staje twarzą do mnie, wzrusza ramionami.
- Tak. Nie jest martwy - odpowiada, a ja rozglądam się zszokowana. Jak?
- Nic z tego nie rozumiem - mamroczę, zauważając, że to wszystko to tylko niewielka część tego, co jest do pojęcia.
- Dobra, wytłumaczę ci wszystko, kiedy tylko znajdziemy Luke'a i Caluma - mówi, gdy chwyta mnie za rękę i ciągnie za sobą dalej w las.
Idąc, praktycznie uświadamiam sobie, że Alexa porwała Justina. Ukradła go nam. I nawet nie mogłam nic z tym zrobić. Nie mogłam tego powstrzymać. Jak w ogóle mogłam nie pomyśleć o Alexie, kiedy zobaczyłam pożar?
Czuję się strasznie głupio. Powinnam była zostać z Justinem.
Ale przecież. Gdybym nie wyprowadziła Louisa i Austina, byliby martwi.
Ale gdzie są teraz? Sparaliżowani, czy nadal są w tym samym miejscu, gdzie ich zostawiłam?
Jestem złą przyjaciółką. Zostawiłam ich tam kompletnie samych i prawdopodobnie będą cholernie zdezorientowani, gdy odzyskają przytomność.
- Alicia. Wróciłaś! - słyszę zbyt znajomy głos i nic na to nie poradzę, ale uśmiecham się.
- Calum! - krzyczę i od razu oplatam go ramionami i strasznie mocno przytulam.
- Jak to możliwe?! Myślałam, że nie żyjesz! - piszczę, gdy mnie przytula.
- Przepraszam - odzywa się, a ja chowam twarz w jego koszulkę.
Tęskniłam za nim.
- Ale teraz tu jestem, jest dobrze. Nie umarłem - oznajmia, a ja się uśmiecham.
- Żyjesz - mówię, przekonując siebie, że to nie sen. Nie wiem, czy tak mieliście (pewnie nie), ale zdanie sobie sprawy, że ktoś, kogo uważaliście za zmarłego, jest żywy, to najlepsze uczucie na świecie.
Nagle słyszę za nami czyjeś kaszlnięcie i od razu odwracam się, by stanąć twarzą w twarz z kimś, kogo widziałam tylko raz.
Luke.
- Jestem Luke, miło cię poznać - odzywa się, gdy wyciąga w moim kierunku swoją dłoń, by ją uścisnąć. Waham się, ale robię to.
- Jestem Jaylynn - mówię, a on się podśmiewa.
- Tak jakbym nie wiedział. Alexa szukała cię jak szalona - śmieje się, podczas gdy ja posyłam mu słaby uśmiech.
Słysząc imię Alexy, przypomina mi się, że Justin z nią jest. I prawdopodobnie nadal ma zranioną nogę.
Powinnam była go wtedy uleczyć. Jestem tak głupia. Chcę, żeby był tu teraz ze mną.
- Możecie wytłumaczyć mi to wszystko? Nic nie rozumiem - mówię cicho, gdy spuszczam wzrok na ziemię.
Powinnam się cieszyć, że Calum wrócił, i jest żywy. Czuję wszystko, ale nie szczęście.
To w pewien sposób uświadamia mi, jak bardzo martwię się o Justina.
Mam tylko nadzieję, że wszystko z nim w porządku. Przez to całe gówno, naprawdę nie miałam czasu, żeby pobyć z nim sama i powygłupiać się. A teraz to nawet niemożliwe, bo ta wiedźma mi go ukradła.
CZYTASZ
Blood // JB [PL]
FanficOryginał: SupraBiebr Tłumaczenie: luvmyjcalm #91 in Fanfiction - 08.05.17