Jailynn's P.O.V.
- Dlaczego masz książkę z ich imionami? - pytam Adeline, ponieważ myślę, że to dość straszne. Mam na myśli, kto trzyma książkę z imionami martwych ludzi?
- Po prostu pomyślałam, że mogłabym to kontynuować - chichocze, a ja marszcze brwi.
- Kontynuować co? - pytam ją, a ona ponownie podchodzi do swojej szafy.
- Kontynuuje to, tą książkę, którą stworzyli poprzedni właxd żeściciele tego domu - mówi mi, a ja marszcze brwi, kiedy biorę ją od niej. Strony są prawie brązowe, u góry napisano '1912'.
- Ludzie umierają tu od 1912? - pytam Adeline, a ona wzrusza ramioniami.
- To data rozpoczęcia tej książki, nie wiem czy wcześniej były tu zgony - mówi mi, a ja potakuje. Oddaje jej książkę, nie zawracam sobie głowy czytając te imiona. Nie chce czytać o zmarłych ludziach.
- Czekaj, trzymam aż tak starą książkę? - pytam ją, a ona wzrusza ramionami. Nie wiem dlaczego, ale po prostu mam chęć trzymania jej ze sobą.
- Wiesz coś więcej o tym? - pytam ją, a ona potrząsa głową.
- Wszystko co wiem jest na papierze - mówi, a ja przytakuje.
- Myślę, że powinnam wracać do domu - mówię, spoglądając na zegarek, mój brat powiedział, że dzisiaj przyjedzie. Fajnie.
- Jaylynn? - mówi Adeline, gdy wstaje z jej kanapy.
- Tak? - odpowiadam jej, gdy zakładam swoją kurtkę.
- Nie próbuj odkrywać całej tej rzeczy, to niebezpieczne - mówi, a ja wzdycham.
- Dobrze - mówię jej. Naprawdę chce wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi, ale szczerze mówiąc, jak mam coś znaleźć? Jestem wystraszona jak głupi pająk?! Może wydaję się odważna, ale pozwólcie, że wam powiem, nie jestem. Wcale.
- Do zobaczenia, Adeline! mówię zanim ona lekko macha mi ręką. Zamykam za sobą drzwi frontowe i przechodzę z powrotem przez ulicę.
Wchodzę do środka i chcę zapalić światło, ponieważ panuje lekka ciemność wewnątrz, ale ono nie chce pracować.
- Wspaniale - mamroczę pod nosem i po prostu kieruje się do salonu, gdzie jest mój telefon. Mój brat mówił mi w zeszłym tygodniu, że zamierza mnie odwiedzić. On obecnie studiuje na uniwersytecie w Anglii. Nie ma dużo czasu na odwiedziny, ale powiedział mi, że się postara.
Sprawdzam swój telefon i widzę, że jeszcze nie dzwonił. Szukam go w moich kontaktach i dzwonię do niego.
Odczekuje kilka sygnałów zanim w końcu odpowiada.
- Halo? - mówi tak jak prawdziwy brytyjski chłopak.
Chichocze i śmieje się przez telefon. - Cześć, Kyle, co tam? - pytam go i słyszę jego chichot.
- Lynnie! Jak tam? - pyta mnie, a ja siadam na kanapie.
- Dosyć dobrze, dlaczego nie wpadłeś z wizytą? - pytam go, a on bez zwątpienia wzdycha.
- Siostra, naprawdę chcę, ale nie mogę opuścić uniwersytetu - mówi mi, a ja marszczę brwi.
- Kiedy przyjedziesz? - pytam go i czekam na jego odpowiedź, gdy odkładam starą książkę od Adeline na mały stolik na przeciwko kanapy.
- Nie wiem, Jaylynn, przyjadę jak najszybciej - mówi mi, a ja przytakuje.
- Jasne - mówię wyraźnie smutna.
CZYTASZ
Blood // JB [PL]
Fiksi PenggemarOryginał: SupraBiebr Tłumaczenie: luvmyjcalm #91 in Fanfiction - 08.05.17