Chapter 44

2.2K 142 25
                                    

Jaylynn's P.O.V.:

- Nie ufaj im? Justin, naprawdę uważam, że ten chłopak nie miał żadnych złych pomysłów - mówię, podczas gdy on ponownie potrząsa głową.

- Oni po prostu próbują cię oszukać i co gorsze, to chyba naprawdę działa? Nie widzisz, co Alexa próbuje zrobić? - kłóci się ze mną Justin, a ja wzdycham.

- Ok, w porządku. Posłucham cię, znowu - mamroczę, gdy odwracam się od niego. Nie chcę się z nim kłócić, ponieważ to męczące, ale on z łatwością do tego doprowadza.

- Rób, co chcesz, tylko cię ostrzegam - podnosi głos, gdy odwraca mnie tak, że znowu patrzę mu w twarz.

- Nie możesz mówić mi, co mam robić i komu ufać - odpowiadam, wstając.

- Jaylynn, ja tylko próbuję cię bronić - mówi, a się z niego śmieję.

- Tak, oczywiście - mówię, sarkazm jest wyraźnie słyszalny w moim głosie.

- Tak! - prawie krzyczy, a ja kręcę głową.

- Tak, to dlatego pobiegłeś za mną do lasu, huh? To dlatego ten chłopak musiał przynieść mnie tu, a ciebie nigdzie nie było. Mogłam tak umrzeć! Powinieneś być szczęśliwy, że ten chłopak tam był, bo gdyby nie on, nadal leżałabym w środku lasu! Nie było cię tam, więc nie możesz nic zakładać. Jeśli zdecyduję się zaufać temu chłopakowi, to to zrobię, bez względu na to, co powiedz - odpowiadam Justinowi, a on unosi brwi.

- Więc teraz mówisz, że to wszystko moja wina? Bo za tobą nie pobiegłem?! - krzyczy, a ja wzdrygam się przez jego głośny głos.

- Jesteś jedyną, która zdecydowała się ich szukać, mimo że wiedziałaś, że nigdy nie są sami! To ty jesteś tu ta głupsza. To nie moja wina, że cię ścigali, to wyłącznie twoja wina. I nawet nie próbuj sprawić, żebym poczuł się winny, bo nie jestem - mówi, gdy wstaje i wychodzi z pokoju.

- Palant - mamroczę pod nosem, gdy wzdycham.

To była moja wina. Justin ma rację.

Ale dlaczego miałam przeczucie, że za mną pobiegł? Myślałam, że naprawdę się o mnie martwił, ale widocznie się myliłam. Pewnie nawet nie zastanawiał się, gdzie byłam.

Fakt, że nawet nie wyszedł, żeby mnie szukać, dowodzi, że może mniej się martwi. Ale nie w tym sensie, prawda? Kocha mnie, a ja kocham jego. Jesteśmy dla siebie stworzeni.

Ale w takim razie dlaczego się o to kłócimy? O to 'komu mogę ufać'. To tak jakby Justin w ogóle mi nie ufał. Naprawdę myśli, że mogłabym powiedzieć wszystko wrogowi, żeby Alexa mogła się do nas zbliżyć? Nie jestem taka głupia. Wiem, że muszę być ostrożna, ale szczerze, Justin nie musi przypominać mi o tym co pięć sekund. Wątpi we mnie, a to sprawia, że czuję się źle.

Nie zakładacie, że możecie ufać komuś, kogo kochacie? Mimo wszystko?

Bo Justin w ogóle tego nie robi, a to smutne.

Nie lubię z nim walczyć, ale nie chcę na nim polegać. Chcę żyć moim własnym życiem, podejmować moje własne decyzje, nic więcej.

Ale Justin to utrudnia.

Wiem, że teraz pewnie myśli, że za chwilę będę go przepraszać, wpadając mu w ramiona, ale nie uważam tak. Musi uświadomić sobie, że sama mogę o sobie myśleć. Mogę sama decydować, co chcę robić. Nie potrzebuję w tym jego pomocy. Zamierzam robić moje rzeczy bez względu na to, co on robi.

A teraz, może lepiej będzie uświadomić go, że nie wrócę tak łatwo. Chcę po prostu dać mu do zrozumienia, że mogę żyć sama, bez niego i jego rozwiązań.

Blood // JB [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz