Jaylynn's P.O.V.:
- Co? - pytam w niedowierzaniu, a on po prostu przede mną stoi z lekkim, złośliwym uśmiechem na twarzy.
- Słyszałaś, w takim razie ja odchodzę - mówi, gdy zaczyna zbierać swoje przypadkowe leżące w pokoju koszulki.
- Więc tak zamierzasz grać, huh? - pytam, a on wzrusza ramionami.
- Jakbyś o to dbała - mamrocze, gdy rzuca koszulki na łóżko.
- Troszczę się bardziej, niż myślisz - odpowiadam cicho, podczas gdy on nadal rzuca swoje rzeczy na łóżko.
- Nie wygląda to tak - mówi, odwracając się do mnie.
- Za to ty zachowujesz się tak, że to oczywiste, że o mnie dbasz - podśmiewam się z sarkazmem w głosie.
- Kto powiedział, że dbam? - oznajmia szczerze, a ja przełykam ślinę, wpatrując się w niego zszokowana i zmieszana.
- Co? - szepczę, podczas gdy on wzrusza ramionami i próbuje wyjść z pokoju.
- Kłamiesz - krzyczę na niego, ale on tylko przewraca oczami.
- Ten chłopak w drugim pokoju też kłamie, ale ty nadal mu wierzysz - wykłóca się Justin, a ja wzdycham zła.
- Justin, przestań. Calum jest miły - mówię, ale on się śmieje.
- Alexa też - odpowiada, potrząsając głową.
- Dlaczego po prostu nie dasz mu szansy? - krzyczę na niego sfrustrowana. Dlaczego nie może zaakceptować tego, że Calum tu zostanie, a ja mu ufam.
- Jay, uwierz mi, on nie jest dobry. Oszukuje cię, a ty nawet tego nie widzisz - syczy Justin, ale ja potrząsam głową.
- Nie! Nie robi tego! A ja jestem zmęczona tymi bzdurami! Przestań się ze mną kłócić! - krzyczę na niego, a on się śmieje.
- Jesteś jedyną osobą, która go broni - oznajmia, a ja po prostu wzdycham, siadając na łóżko.
- Bo nie osądzam każdego człowieka po tym, skąd pochodzi - odpowiadam, a on wzdycha.
- Odchodzę - mówi, wychodząc z pokoju, nawet nie przejmując się swoimi rzeczami.
- Nie, Justin, czekaj - mówię, gdy wstaję i idę za nim.
- Dlaczego jesteś taki uparty. Dlaczego nie możesz po prostu żyć z faktem, że on tu teraz będzie? Nie odeślę go z powrotem! - oznajmiam mu, gdy chwytam go za rękę, próbując powstrzymać go przed wyjściem.
Uwalnia się i schodzi na dół.
- Proszę cię, zamierzasz tak po prostu odejść? - pytam, biegnąc za nim jak zagubiony szczeniaczek.
- Jaylynn, nie rozumiesz! Nie widzisz, co on próbuje zrobić?! Mówiłem ci to wcześniej, a ty nawet nie słuchasz - odpowiada Justin, gdy odwraca się twarzą do mnie.
- To nie znaczy, że musisz iść - szepczę, spuszczając wzrok. Nie chcę go stracić. Wiele dla mnie znaczy i znienawidziłabym się, gdybym przyczyniła się do tego, że odszedłby przez coś tak głupiego jak to.
- W takim razie odeślij go - także szepcze Justin i wpatruje się we mnie, jego brązowe oczy są pełne nadziei.
- Ale - mówię, tylko tyle. Nie chcę, żeby Calum odszedł. Pozwoliłam mu zostać, więc jak by to teraz wyglądało.
- Po prostu poczekaj, tylko trochę, dobrze? Po prostu poczekaj i zobacz, czy w ciągu tych kilku dni mu zaufasz. Jeśli potem nie będziesz mu ufał, możesz odejść. Ale po prostu spróbuj, dobrze? - sugeruję i mam nadzieję, że to zadziała. Nie może teraz odejść.
![](https://img.wattpad.com/cover/19045044-288-k167110.jpg)
CZYTASZ
Blood // JB [PL]
FanficOryginał: SupraBiebr Tłumaczenie: luvmyjcalm #91 in Fanfiction - 08.05.17