Rozdział 32

70 9 5
                                    

Per. Natalii
Patka przyszła do obozu z dzieckiem na rękach. Inni westchnęli z ulgą tylko ja zmarszczyłam zmartwiona brwi.
-Pati wszystko gra?- spytałam. Dziewczyna spojrzała na mnie zapłakanymi oczami. Nie wydała z siebie głosu jednak z ruchu warg można było odczytać słowa " On nie żyje...nie żyje...."
Błyskawicznie podeszłam do niej i ją przytuliłam.
-Będzie dobrze. Zobaczysz się poukłada- powiedziałam
-Ale...Percy...przecież...- powiedziała z cichym jękiem.
-Teraz jest w lepszym miejscu i nie musi błagać by dożył jutra- odparłam
-To two...twoja wina gno...gnoju pieprzony- krzyknęła Patrycja łkając. Wręczyła mi zawiniątko,wyszarpnęła sztylet z za mojego paska i rzuciła się na Grześka. Nikt nie zareagował gdy Pyśka powaliła go, przycisnęła łokieć do gardła i sztylet przystawiła do jego krocza.
-Będziesz cierpieć po stokroć bardziej niż ja- wysyczała
-Potem obetnij mu łeb- mruknęłam
-Z wielką przyjemnością- warknęła. Patrząc Grześkowi prosto w oczy wbiła mu sztylet w krocze kastrując go. Chłopak krzyknął z bólu i rozpaczy i zaczął błagać o litość.
-Za zdrady nie ma litości...To twoja wina że Percy nie żyje- krzyknęła. Położyłam obok niej noże do rzucania.
-Miłej zabawy ale utnij mu język by trupy nie przylazły za jego krzykami-poradziłam i odeszłam. Wspięłam się na drzewo i westchnęłam cicho.
-Serio pozwolisz by twoja przyjaciółka go zabiła?- spytał Carlos siadając obok mnie.
-Niech się zemści...Też bym tak zrobiła na jej miejscu- wzruszyłam ramionami.
-Na szczęście nie muszę się bać- zaśmiał się mierzwiąc mi włosy.
-Na szczęście masz farta- odparłam z uśmiechem i oparłam głowę na jego ramieniu.
-To nie fart a myślenie głową nie portkami- westchnął
-Też racja- zgodziłam się z nim a nagłą ciszę przerwał kolejny wrzask Grześka. Potem tylko jęki...
-Oho...Patka obcięła mu język i zaczyna zabawę- zachichotałam
-Czasami się ciebie boje- stwierdził Carlos obejmując mnie w tali
-Ja się ciebie cholernie bałam zanim pokazałeś prawdziwego siebie- wyznałam. Nagle na drzewo wparowała Patka z moją bronią i krwią na ubraniach
-Dzięki za zabawki...Gdzie Percy?- spytała
-Monika pilnuje-odparłam biorąc sztylet i dwa noże od niej.
-Spoko. Ja...po pogrzebie ci opowiem-mruknęła schodząc. Wymieniłam z Carlosem spojrzenie i również zeskoczyłam z drzewa.
-Wszystko gotowe?- spytał Mandzio
-Tak...grób wykopany a krzyż poskładany- odparł Disu
-To...To chodźmy- wychlipała Patrycja biorąc martwe dziecko od Moniki. Wszyscy...prócz martwego Grześka...udali się na miejsce gdzie był wykopany grób. Patrycja ostrożnie złożyła dziecko do grobu.
-Spoczywaj w pokoju kochany- szepnęła. Naruciak zasypał grób i wszyscy wrócili do obozu. Patrycja usiadła sama na skraju obozu i nie chciała z nikim gadać na chwilę obecną. Ta sytuacja na pewno zryła jej psychikę, ale trzeba jej przyznać że nieźle się trzyma.
-Natalia idziesz?- spytał Carlos wyrastając nagle za moimi plecami.
-Jezu nie strasz- powiedziałam podskakując.
-Wybacz mała-zaśmiał się
-A co widziałaś?- spytał wyszczerzony
-Już o tym gadaliśmy. Wróble mi zaćwierkały- przewróciłam oczami
-Oj tam oj tam... Pora spać bo jutro trzeba rano wstać- mruknął muskając ustami moją szyję.
-Wiem ale zachowanie Patrycji mnie niepokoi-westchnęłam ruszając powoli w stronę naszego miejsca do spania.
-Daj jej ochłonąć-stwierdził chłopak.
-Masz racje...ona musi ochłonąć- powiedziałam wskakując na drzewo. Carlos równie sprawnie wlazł na posłanie i objął mnie. Wtuliłam twarz w jego szyję i zasnęłam.

Post ApokaliptoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz