-Ta... dzięki ale wstawaj a nie zasypiasz- powiedziałam.
-Oj już mamo już...- jęknął
-Nie mamo tylko jazda bo co kopa w sam środek zasadzę-pogroziłam
-Już wstałem!- powiedział szybko siadając
-A moja kołderka już się rządzi widzę- wymruczał Carlos zjawiając się obok mnie
-Heh. Gdyby nie Widow do Nitka by dowodziła eskapadą- zaśmiał się Mandzio
-To oddajmy jej władze. My praktycznie nic nie robimy- stwierdził Naruciak
-No to jej oddaj...Ale Dis zaklinam cię ty tego nie rób bo ja się jej boję- zaśmiał się Eleven
-I masz się bać. Ja cię urządze gorzej niż te żywe trupy- uśmiechnęłam się łobuzersko
-Nitka mała odpuś mu. Żywy będzie lepszą przynętą na te trupy- powiedział Carlos
-Czemu ty zawsze musisz mieć rację?- bąknęłam
-Bo tak i tyle. Ja mu dałem takie prawa- wzruszył ramionami Lucas
-Co sie...Aaaa o kurwa!!- krzyknęła Agnieszka odskakując od chłopaka do którego jakież 3 minuty temu się tuliła.
-Gdzie? Za ile?- spytał Scott śmiejąc się
-W lesie, za darmo- wyszczerzyła się Patka
-Damian ty pieprzony sukinkocie! Mówiłam odjeb się!-warknęła Agnieszka
-Eeeeeeem czego ja nie wiem?- zdziwiłam się.
-Damian powiedział Agnieszce że w ciągu najbliższych dni ją przeleci, ona odparła by się odpierdolił od niej i na tym się zakończyło- wyjaśnia po krótce Patka
-Aaaaaaaaaaa...i tak nie kumam- wzruszyłam ramionami i oparłam się o Carlosa
-Te a co ja podpieracz jestem?- spytał rozbawiony chłopak
-Mm tak. Mój osobisty na dodatek- odparłam.
-No nie dowiary co ten skurwiel sobie wyobraża- syknęła Agnieszka podchodząc do nas
-Oj nie chcę wiedzieć. Chodźmy już dalej bo nas tu północ zastanie-stwierdziłam
-Dasz radę iść sama?- spytał Mandzio
-Chyba tak. To że mnie usmażono nie znaczy że jestem do niczego-mruknęłam
-W razie czego ja jej pomogę- wyszczerzył się Carlos przytulając mnie. Syknęłam cicho z bólu gdy jego dłoń musnęła okolice...skwarek...
-Oj...wybacz Lii...nie chciałem. Tak wyszło i...- zaczął mówić szybko
-Te Flash zwolnij bo nic się nie stało- stęknęłam próbując za wszelką cenę nie zwijać się z bólu.
-Jak to nic. Przecież to cię od cholery boli a ja jeszcze...- odparł
-Carlos. Jedyne co mnie boli to myśl że ktoś cię wykończy i tym ktosiem nie będę ja- zaśmiałam się słabo.
-Aż tak chcesz się mnie pozbyć?- spytał
-Nie. No dobra...ale dopiero za jakieś 70-80 lat dziadku- wzruszyłam ramionami
-Dobra dzadki. Wszyscy wstali? To jazda dalej do Dallas!- zarządził Naruciak
-To ty won do Dallas a my zjemy śniadanie- burknął Eleven
-Dobra po śniadaniu do Dallas- stwierdził szybko dowódca przyg ...pośpieszny (przecie nie napiszę brzydko xD)
-Ale idziesz przodem dla zombiaków z przodu- odparła Patka
-Hehe a ja tego dopilnuję- zgodziła się Agnieszka.
-To ja będę miała na to wywalone- wyszczerzyłam się
-Ey co to za zmowa przeciwko mnie?- spytał Naruciak
-No normalna a jaka ma być- wzruszył ramionami Karolek
-Nie ma jej być wcale- burknął
-Oj tam. Co nas to.- wzruszyłam ramionami
-Dużo was to. Zjedzcie szybko to śniadanie i idziemy- przerwał spór Mandzio.
-Czemu ty psujesz całą zabawę. Jak ukradłeś autobus to był hardkor ale to?- jęknął Karolek~~~~~~~~~~~~~~
Sorry za chujową aktywność i wgl ale szkoła+brak weny+500 słów= chujowa ja nie mam co pisać